Szymon Hołownia zapowiedział w rozmowie z jednym z portali, że gdyby został wybrany Prezydentem RP to usunąłby symbole wiary chrześcijańskiej, w tym krzyż, z Pałacu Prezydenckiego.
To szok dla jego zwolenników, ponieważ do tej pory Hołownia dbał o swój wizerunek najbardziej katolickiego z postępowych Polaków. Hołownia twierdzi też, że nie wziąłby udziału jako prezydent w Mszy świętej inaugurującej prezydenturę. „Jeśli zostanę prezydentem, to symbole religijne będą znajdowały się w kaplicy, w mojej osobistej przestrzeni, ale nie będą znajdowały się w przestrzeniach wspólnych, bo nasze państwo jest świeckie”. Hołownia zapowiedział też, że nie przemawiałby z Jasnej Góry. Niejako w ramach rekompensaty Hołownia zapowiedział międzywyznaniowe modlitwy.
To ciekawy zwrot w wizerunku gwiazdy i prezentera TVN, który starał się utrzymywać swój wizerunek osoby religijnej i wierzącej. Ostatnio coraz częściej dystansuje się od roli kościoła w życiu publicznym, a jego poglądy skręcają widocznie w stronę lewicy. Stwierdził min., że na sądzie ostatecznym to „świnie będą sędziami”, co miało być ukłonem w kierunku „ekologów”.
1 komentarz
Dylemat jest straszliwy, albowiem jesteśmy rozdarci między ewangelicznym przesłaniem o boskim i cesarskim. Myśle że naszemu Zbawcy chodziło o to by nie mieszać Jednego z drugim. Bo prowadzi to mieszanki wybuchowej. Niestety dla nas kandydat na prezydenta jest wierzący w Najwyższego który dał nam wolną wolę i ograniczenia, a Jego Syn przypomniał że Ojciec jest wszędzie nawet w twojej izdebce. Nie musisz się obnosić ze swoimi poglądami. Kandydat może mówić co chce, my rozstrzygniemy w głosowaniu. Z życzeniami spokoju i dobrego samopoczucia zwłaszcza gdy grasuje Wirus w Koronie.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.