Unijna misja szkoleniowa dla ukraińskich żołnierzy będzie funkcjonować w Polsce, Niemczech i każdym innym kraju, który weźmie na siebie taką odpowiedzialność – powiedział szef MSZ Zbigniew Rau w poniedziałek po posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych UE w Brukseli. Niejeden kraj w Europie chętnie zamieniłby się z Ukrainą na jej siły zbrojne – dodał.
Szef polskiej dyplomacji poinformował, że podczas poniedziałkowego posiedzenia ministrom udało się stworzyć formułę prawną funkcjonowania misji szkoleniowej dla ukraińskich żołnierzy.
„Teraz wiemy na pewno, że misja będzie funkcjonować w Polsce, także w Niemczech i w każdym innym kraju, który weźmie na siebie taką odpowiedzialność. Jeśli nie weźmie, to wtedy my będziemy gościć instruktorów z krajów, które nie zdecydują się otworzyć takich misji. Oczywiście będziemy szkolić polskimi siłami i siłami innych państw unijnych naszych ukraińskich gości” – zapowiedział Zbigniew Rau.
Dopytywany, kiedy ruszą szkolenia, odparł: „Trzeba być dobrej myśli. Przecież taką pomoc instruktażową Ukrainie świadczymy. Nie czas, by teraz mówić o szczegółach. Jesteśmy do tego dobrze przygotowani, to kwestia zmiany formuły i kontynuacji”.
„Ukraińców trzeba przygotować do walki, ale wszystko wskazuje na to – także w ostatnim tygodniu – że są bardzo dobrze przygotowani. To bardzo profesjonalne siły zbrojne w dzisiejszej Europie. Niejeden kraj, także z tych większych, chętnie by się z Ukrainą dzisiaj zamienił na jej siły zbrojne” – podkreślił.
Pytany o kolejny pakiet sankcji przeciwko Rosji, minister spraw zagranicznych RP przypomniał, że są one kwestią „europejskiego konsensusu”.
„Panują takie zasady, że wszystkie państwa muszą zgłosić swoje propozycje. My z państwami bałtyckimi zawsze jesteśmy pierwsi i nasze propozycje są najbardziej kompleksowe. (…) Zawsze to tak wygląda, że trzeba coś położyć na stole i budować koalicje wobec tego. Im bardziej zdecydowana jest ta grupa inicjatywna, która jest autorem tych (propozycji) sankcji, tym większe szanse ich przeprowadzenia” – podsumował Rau.
Źródło: PAP.