W PE słychać zadowolenie, że Polska zachowała zimną krew i nie eskaluje tego wydarzenia w Przewodowie – stwierdził Witold Waszczykowski, europoseł PiS, były szef MSZ.
W jego opinii „Rosjanie ponoszą winę za wywołanie wojny na Ukrainie i za eskalację tej wojny”.
Jeśli obszarem wojennym objęta jest cała Ukraina, bo Rosjanie atakują nawet cele blisko granicy z Polską, to niestety należy się liczyć z wypadkami. Strącane rakiety mogą spadać na terytorium Polski, może dochodzić też do pomyłek. I w tym sensie Rosjanie ponoszą za to winę – dodał po chwili.
Waszczykowski zapytany, czy „wybuch w Przewodowie może negatywnie wpłynąć na polsko-ukraińskie stosunki”, odpowiedział:
Ta sprawa nie powinna wpłynąć na nasze stosunki. Wczoraj uczestniczyłem w spotkaniu Komisji Spraw Zagranicznych oraz Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony Parlamentu Europejskiego. Ponieważ była to komisja o zamkniętym charakterze obrad, nie mogę wszystkiego ujawnić, ale mogę powiedzieć, że tam też padły zdania, że sprawa, kto to zrobił, nie jest przesądzona.
W przestrzeni publicznej pojawiają się zarzuty, że rząd za wolno komunikował się z opinią publiczną.
Były szef MSZ ustosunkował się do nich w sposób następujący:
Rząd postąpił słusznie, bo sprawa jest skomplikowana i należy ją dogłębnie wyjaśnić. Większość rakiet, które lata po niebie ukraińskim, jest produkcji radzieckiej lub postradzieckiej i trzeba dokładnie to sprawdzić. Nieodpowiedzialnie zachowały się niektóre agencje zagraniczne, które w poszukiwaniu sensacji szybko zaczęły ferować wyroki, wskazując kto to zrobił. To te agencje powinny poczekać na komunikat polskich władz, bo tylko w polskich rękach są szczątki tej rakiety czy rakiet, które spadły na nasze terytorium.
Źródło: wpolityce.pl