W jednym z bydgoskich sądów za publiczne pieniądze zbudowano saunę oraz solarium. Gdańscy śledczy sprawdzą czy nie doszło do nieprawidłowości i czy aby nie złamano dyscypliny budżetowej.
Kto bogatemu zabroni?
Większość z nas takich luksusów w instytucji państwowej spodziewałaby się za naszą wschodnią granicą. Tymczasem takie wyposażenie sądu można znaleźć już w Bydgoszczy. To tylko jeden z elementów prowadzonego postępowania. Główny wątek dotyczy ekwiwalentu za dojazd do izb pracy przez osoby pełniące funkcje publiczne. Wątkiem postępowania są także kwestie związane z wydatkowaniem środków publicznych na tzw. cele prywatne. Chodzi o Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy.
Na polecenie prokuratury zabezpieczono dokumenty (umowy oraz faktury). Wątpliwości budzi zwłaszcza uruchomienie w gmachu budynku sądu solarium i sauny. Według prezesa bydgoskiego WSA sauna i solarium powstały w 204 roku i mogą z nich korzystać pracownicy jak również osoby nocujące w pokojach gościnnych. Samo solarium kosztowało 52,4 tysiące złotych.
Okazuje się, że nie jest to jedyny taki wypadek w Polsce. W WSA w Kielcach od lat działa w budynku sądu siłownia i sauna. Przedstawiciele tamtejszego wymiaru sprawiedliwości tłumaczą się faktem, że WSA w Kielcach jest ośrodkiem aplikacji dla asystentów, sędziów i referendarzy sądowych z pięciu sądów administracyjnych. Wobec czego przyjeżdżają do WSA w Kielcach najlepsi wykładowcy z kraju którzy korzystają z części hotelowej. Dzięki odpowiedniemu wyposażeniu sąd może przyjąć ich nie narażając budżetu państwa na dodatkowe koszty.
Można? Można!