Mimo, że Platforma Obywatelska z SLD straciła większość w Radzie Dzielnicy Pragi Północ od niemal roku powołując się na kruczki prawne – utrzymuje się przy władzy.
Przewodniczący Rady Dzielnicy Ireneusz Tondera nie chce zwołać stacjonarnej sesji, na której radni PiS mogliby odwołać Zarząd Dzielnicy PO-SLD.
Platforma Obywatelska i jej koalicjanci stracili większość, ale władzy oddać nie chcą.
– Przewodniczący rady „przyspawał się” do swojego stołka, chroni swoją wyższą dietę radnego, bo przewodniczący ma wyższe uposażenie – zauważa Karol Szyszko, radny Pragi Północ (Prawo i Sprawiedliwość).
Formalnie tylko przewodniczący rady ma prawo decydować, czy zwoła sesję stacjonarną, czy zdalną.
Ireneusz Tondera to były członek komunistycznych bojówek rozbijających „latające uniwersytety” Jacka Lipskiego, Adama Michnika i Jacka Kuronia, obecnie od wielu lat jest warszawskim radnym SLD na Pradze Północ.
W środowisku warszawskich samorządowców dal się poznać jako cenzor uniemożliwiający swobodne zabieranie głosu w trakcie sesji rady dzielnicy oraz jako piewca postkomunistycznego układu w Warszawie.