Miejski Klub Piłkarski czyli ostatnia przystań komunizmu
Możecie Państwo nie wierzyć, ale 33 lata po upadku komuny w Polsce, są jeszcze w naszym kraju dziedziny, gdzie stary, pełen wypaczeń ustrój ma się nad wyraz dobrze. Ba, wręcz kwitnąco. Przykładem idealnie ilustrującym taki stan rzeczy jest nasza ligowa piłka. A konkretnie kluby, których właścicielami są miasta. Opłacane z naszych podatków, z naszych czyli wszystkich obywateli, a od stuleci wiadomo, że niczego nie wydaje się tak łatwo i beztrosko jak nie swoich pieniędzy. Nawet nie pieniędzy Iksińskiego czy Kowalskiego, ale niezidentyfikowanych dla włodarzy miasta jednostek. A jak tak pan czy pani prezydent nie wie czyje wydaje, to wydaje tym łatwiej, bo może sobie pomyśleć, że to niczyje. Czyli całkiem jak za komuny gdzie centralne zarządzanie doprowadziło do upadku tego systemu, niestety nie wszędzie, czego dowód poniżej.
Hasło „Komuna wiecznie żywa” wprowadzono w czyn w Zabrzu, gdzie przyniesiony w teczce z Urzędu Miejskiego (czyli od właściciela klubu) prezes Górnika wszedł w siłowe zwarcie z trenerem Janem Urbanem. Poszło o to,że szef klubu ubzdurał sobie, że wie lepiej niż trener jakich nowych zawodników Górnik potrzebuje,żeby być silniejszym. A, że w wojnie na stricte sportowe argumenty z były świetnym zawodnikiem, który na piłce zjadł zęby, miał takie szanse na zwycięstwo jak Najman z przedszkolakiem, to wziął i zwolnił trenera. Oczywiście nie zrobił tego bez porozumienia ze zwierzchnikiem, w tym przypadku panią prezydent miasta Zabrze, bo sam pan prezes to bałby się zwolnić nawet miejsca w tramwaju.
Ktoś zapyta, a gdzie tu analogia do komuny? Ano jest i to aż nadto widoczna, Otóż, jak w ciemnych czasach PRL-u, tak i teraz w Zabrzu nie liczą się argumenty wiedza i fachowość, tu pijemy do wyrzuconego z roboty trenera, tylko układy, podjazdowe wojenki i chora ambicja udowodnienia, że wie się więcej od człowieka, który grał na mistrzostwach świata, strzelał trzy gole Realowi w Madrycie, a potęgę Górnika budował w czasach, kiedy pan prezes na stojąco wchodził pod szafę.
Nie życzę Górnikowi źle, ale z takim kapitanem u steru, okręt pod nazwą: Górnik” może w przyszłym sezonie podryfować ku pierwszej lidze.
A Górnik to nie jedyny przykład miejskiego, czyli jak pokazały ostatnie wypadki, mocno wypaczonego stylu zarządzania. Jest jeszcze Korona Kielce, Wisła Płock, czy utrzymywane z pieniędzy KGHM, czy spółki Skarbu Państwa Zagłębie Lubin.
Zatem jak uzdrowić tą chorą sytuację? A zburzyć stadiony, zaorać boiska, a na ich miejscu postawić domy dla imigrantów. Wszak tu, w naszej krainie miodem i mlekiem płynącej jest tak dobrze, że chętnych do osiedlenia się nad Wisłą i Odrą będzie coraz więcej.
Piotr Radomski