Co się dzieje w Europie?
Wypowiadają się rozliczni eksperci, znawcy spraw, które dziś zajmują ludzi najbardziej – wojna na Ukrainie, jej skutki dla Polski i Europy. Pojawia się znowu obawa, czy nie odradza się fatalne dla nas położenie „między Niemcami a Rosją”. Wprawdzie współczesna Polska jest w NATO i w Unii Europejskich, gdzie są też sąsiadujące z Polską Niemcy, ale widzimy, że te same Niemcy mocno sympatyzują z Rosją odnosząc się niechętnie do Polski. Politycy niemieccy kierujący ważnymi instytucjami unijnymi chcą Polskę „głodzić” blokując należne jej fundusze unijne. Władze Rzeczypospolitej Polskiej stanęły w obliczu bardzo trudnego wyzwania; Polska faktycznie osamotniona w UE, gdy idzie o wsparcie Ukrainy walczącej z rosyjskim najazdem musi bronić swych interesów przed agresywnie zachowującą się biurokracją brukselską. Widać jednoznacznie, że decydenci unijni oczekują, iż polskie władze skapitulują, Polska pozbędzie się na ich rzecz suwerenności państwowej. A dodatkowo położenie utrudnia postawa i zachowanie tzw. opozycji totalnej, która nastrojona kapitulancko wobec Brukseli chciałaby rządzić Polską.
Wojna w Europie
Coraz wyraźniej widać, że między Berlinem a Moskwą musiało dojść do jakiegoś uzgodnienia tworzącego nowy ład na obszarze „między Władywostokiem a Lizboną”. Czyli od wschodu Rosja, a od zachodu Niemcy miałyby zorganizować wspólnotę „eurazjatycką”, która stałaby się ośrodkiem mocarstwowym decydującym o losach świata, zdolną przeciwstawić się zarówno obecnemu hegemonowi światowemu Stanom Zjednoczonym jak i rosnącym w siłę Chinom. Fundamentem tego zamiaru miała być współpraca niemiecko-rosyjska dostarczająca Niemcom rosyjskich surowców, a Rosji niemieckich zaawansowanych technologii. W efekcie niemiecka gospodarka korzystając z taniego gazu i ropy mogłaby zdominować Europę, gdy nowoczesne technologię dałyby Rosji potęgę, także militarną.
Ten zamiar pokrzyżowali Ukraińcy stawiając opór, co spowodowało wybuch wojny, której Rosja nie planowała. Putin wysyłając wojsko najwyraźniej zakładał, że Ukraińcy nie są zdolni do stawienia oporu i wystarczy „solidna” demonstracja zbrojna, aby ich zmusić do uległości. W orędziu do Rosjan 24 lutego br. pogardliwie wyrażał się o Ukraińcach. Mówił o Ukrainie jako o państwie upadłym, a więc niezdolnym do obrony. Zaplanowana demonstracja siły miała też trwać krótko. Generał Erich Vad, były doradca kanclerz Angeli Merkel powiedział, że Putin wygra, gdyż ma „nowoczesną”, „dobrze wyposażoną” armię, a operacja na Ukrainie potrwa kilka dni – „nie więcej”. Ukraińcy nie przestraszyli się sołdatów Putina, obrona Ukrainy okazała się dobrze zorganizowana, armia i naród wykazują wysokie morale, siły zbrojne Ukrainy walczą. „Operacja” Putina przekształciła się tym samym w pełnoskalową wojnę. Władze Niemiec nie były w stanie otwarcie wspierać Rosję wobec powszechnego oburzenia Europejczyków, jakie wywołała rosyjska agresja. Musiały uczestniczyć w ustanawianiu sankcji nakładanych na Rosję, nawet deklarować, że będą wysyłać broń Ukraińcom. To wszystko zirytowało Putina, który przykręcił kurki gazowe Niemcom strasząc, że będą marzli zimą.
Nie tylko geopolityka
W rozważaniach o polityce międzynarodowej porównuje się potencjały, armie rywalizujących stron, silne są w szczególności rozliczne wątki z obszaru geopolityki, koncepcje ojca geopolityki Anglika Halforda Mackindera, ale i rosyjskiego geostratega Aleksandra Dugina mają mieć decydujący wpływ na poczynania przywódców mocarstw. Rzadko jednak uwzględnia się wątki cywilizacyjne, kulturowe, a to w nich znajdują się wartości i związane z nimi zasady postępowania, które w ostatecznym rachunku rozstrzygają jakie decyzje są podejmowane.
Przyjmując klasyfikację cywilizacji opracowaną przez prof. Feliksa Konecznego można założyć, że Rosja i Niemcy to swoiste „mieszanki” cywilizacyjne. Koneczny wskazywał, że na terenie Niemiec występuje cywilizacja łacińska, ale dominuje tam cywilizacja bizantyńska, gdy w Rosji mamy stepową militarną cywilizację turańską i dużo słabszą cywilizację bizantyńska. Jeśli władze Rosji, np. Piotr I, Katarzyna II wybiorą bizantynizm, to nawiążą dobre relację z Prusami i mogą podjąć współprace na szkodę Polski. Jeśli jednak w Rosji zwycięży turanizm (Lenin, Stalin) to dojdzie do agresji rosyjskiej na zachód, a więc też na Niemcy. Obserwując zachowanie Putina i grupy rządzącej Rosją coraz więcej wskazuje, że związki z Niemcami (bizantynizm) nie dają Moskwie oczekiwanych korzyści, a stan wojny na Ukrainie sprawia, że do głosu dochodzą coraz silniej wątki turańskie. Rosja grożąca użyciem broni nuklearnej to Rosja cywilizacji turańskiej. To oznacza, że Berlin nie ma na co liczyć na wsparcie rosyjskie, a nawet musi obawiać się, że Rosja w końcu i Niemcom zagrozi.
Niemcy nie rozumieją jeszcze jednego – Rosja widząc nieprzydatność Niemiec w realizacji jej planu budowania „wspólnoty” od Władywostoku do Lizbony może zechcieć i Niemcy wziąć pod but jak to starała się zrobić w latach II wojny światowej.
W 1920 r. kiedy bolszewicy dotarli pod Warszawę Lenin mówił::„Wszędzie Niemcy są naszymi pomocnikami i sprzymierzeńcami. Chwilowo nasze interesy są wspólne. Rozdzielą się one i Niemcy staną się naszymi wrogami w dniu, kiedy zechcemy się przekonać, czy na zgliszczach starej Europy powstanie nowa hegemonia germańska czy też komunistyczny związek europejski”. Skoro Niemcy już okazały się nieprzydatne w realizacji planów Kremla, czy następcy Lenina nie zapragną budować „wspólnotę eurazjatycką” na zgliszczach „niemieckiej” Unii Europejskiej?
W Berlinie powinno być oczywiste, że „deal” niemiecko-rosyjski załamał się, a wraz z tym upada przywództwo niemieckie w UE, które w rezultacie konszachtów z Putinem zafundowało całej Unii niszczący ją kryzys. Cała UE stanęła w obliczu trudnej decyzji – w jaki sposób ma reagować na to co robi Rosja na Ukrainie? I nie da się rozwiązać tego problemu „głodząc” Polskę, ścigając w niej „praworządność”.
Teoretycznie Niemcy mogłyby uderzyć się w piersi, przyznać do popełnienia ciężkiego błędu w relacjach z Rosją i z całych sił wesprzeć Ukrainę. Na tej podstawie zacząć odbudowywać swoje przywództwo w UE. Ale Berlin musiałby wtedy angażować się po stronie Warszawy, a więc zmienić kierunek polityki unijnej wobec Polski. Powstaje pytanie, czy politycy niemieccy są w stanie tak postąpić, czy związki rosyjsko-niemieckie (Schroeder) pozwolą na dokonanie takiej zmiany w polityce Berlina, a tęczowi fanatycy federaliści przestaną manipulować unijnymi instytucjami?
Nam pozostaje nadzieja, że Polska zdoła na czas uzbroić i rozbudować swoją armię, opanować elementy destrukcyjne i anarchizujące państwo. Miejmy jednak świadomość, że Europa i Polska wchodzą w bardzo trudny okres swych dziejów!