Koronawirus znów doprowadził do tragedii. Tym razem w szpitalu w Lancaster w USA. Pacjent leżący pod respiratorem zabił sąsiada z sali, również chorego na COVID-19, bo ten… za głośno się modlił.
Leżący pod respiratorem 37-letni mężczyzna od kilku dni kłócił się z sąsiadem ze szpitalnej sali. Dodajmy sąsiadem, podobnie jak on zakażonym koronawirusem i również korzystającym z maszyny wspomagającej oddychanie. 82-latek mocno denerwował kolegę z łóżka obok, bo za głośno się modlił o zdrowie. Wreszcie 37- latek nie wytrzymał i mimo osłabienia chorobą, podniósł butlę z tlenem i zadał nia staruszkowi kilkanaście ciosów. Jak się okazało śmiertelnych.
Zabójca został postawiony w stan oskarżenia i aresztowany, ale do czasu wyzdrowienia pozostanie w szpitalu. Oczywiście pod dozorem funkcjonariuszy policji. Śledczy ujawnili, że konflikt pomiędzy sąsiadami spowodowała depresja agresora wywołana zakażeniem COVID-19.
To nie jedyny tego typu przypadek w Ameryce. Sfrustrowani i przestraszeni ludzie coraz częściej tracą panowanie nad nerwami i stają się agresywni. Tak jak pacjent jednego z nowojorskich szpitali, który popchnął kobietę, a ta upadając, tak nieszczęśliwie uderzyła głową o podłogę, że zmarła. Jak ustalili policjanci, 86 – letniej staruszce zakręciło się w głowie i dlatego oparła się o mężczyznę stojącego przed nią w kolejce do gabinetu zabiegowego.
PD
PACJENT ZABIŁ PACJENTA, BUTLA Z TLENEM NARZĘDZIEM ZBRODNI, DEPRESJA, FRUSTRACJA, AGRESJA, KORONAWIRUS, COVID-19, PANDEMIA, STANY ZJEDNOCZONE, ZABÓJSTWO W SZPITALU, POLICJA