Zanim osądzisz felieton po tytule, proszę poświęć mu chociaż minutę aby wyrobić sobie zdanie co do jego treści.
Cała potęga medialna, polityczna, gospodarcza III RP nie dała rady przekonać Polaków do Narodowego Programu Szczepień. Wszystkie jej autorytety właśnie zderzyły się z autobusem rzeczywistości, który uświadomił im, że ich słowa i zachowanie nie mają większego znaczenia. Jedna instagramerka ma większy posłuch, niż wszyscy felietoniści z prawa i lewa razem wzięci. Dlatego nie dziwi, że puszczają im nerwy, nazywanie prawie połowy społeczeństwa foliarzami czy płaskoziemcami, bo mają inne zdanie co do szczepionki jest przykładem niezrozumienia i ignorancji. Ale od początku..
Jak to się zaczęło?
Dokładnie rok temu w mediach – oczywiście internetowych, pojawiły się pierwsze doniesienia dotyczące nowego wirusa z Chin. Pamiętam jak dziś, kiedy jednym z pierwszych mediów w Polsce piszącym o COVID-19 i uświadamiającym zagrożenie z niego płynącym było „Życie Stolicy”. Jak nas wówczas określano? Szury, Spiskowcy etc.. Na informacje o tym, że powinniśmy zamknąć granice, wielu pukało się w czoło. Dziś to nasza rzeczywistość. Oczywiście nikt nie przyznał się do błędu, że mogliśmy coś inaczej zrobić. Jak myślicie, czy ktoś napisał, że zbagatelizował doniesienia Życia Stolicy i jest mu przykro gdy widzi jak pandemia się rozwija? Ha! Podobnie będzie po tym felietonie. Dziś po roku w kagańcach na twarzy, zabitej gospodarce i słabych perspektywach na przyszłość niemal połowa Polaków nie chce się szczepić. Żałośni piarowcy podkręcają śrubę propagandy, która przypomina już nawet nie Gomułkę (bez względu na okres), ale treści serwowane podczas zjazdu komitetu centralnego klubu sportowego „Tęcza”.
Zajoby kontra Foliarze
Czy lubisz być obrażany/a i wyzywany/a? Czemu zatem tak chętnie w dyskusji obrażamy drugiego człowieka, gdy brakuje nam argumentów lub nie chcemy z nim wchodzić w merytoryczny dyskurs? Czym różni się dyskusja „Ty foliarzu! Ty zajobie!” od tego co widzimy na tzw. „Strajku Kobiet”? Oczywiście niczym. Pamiętam oburzenie na Piotra Wielguckiego – Matkę Kurkę, którzy zwyzywał wszystkich od „zajobów” i kazał im wypadać pajacem, gdy chcieli wchodzić z nim w dyskusję na swoich zasadach. Nazywanie kogoś foliarzem, płaskoziemcą lub szurem, bo ma wątpliwości co do szczepionki to taki sam poziom. Nie jestem antyszczepionkowcem i nigdy nie byłem. Ale mojego zaufania nie budzi produkt w postaci szczepionki z wielu, wielu powodów. Podobnego zdania jest 47 procent Polaków, a to dobrych kilkanaście milionów ludzi. Ciekawe są też wyniki badań dotyczących chęci zaszczepienia się. Okazuje się, że „zajoby” oglądają telewizję, a swoją wiedzę o świecie czerpią głównie z programów informacyjnych. „foliarze” to ludzie internetu. Co też prowadzi do wniosku, że „zajoby” to głównie osoby starsze, a „foliarze” to osoby młode. W mainstreamie narasta frustracja, bo jak bardzo by się nie gimnastykowali Polak swoje wie.. i o tym głośno mówi. I chociaż oficjalne badania mówią o 47 procentach które nie chce się zaszczepić, to w prywatnych rozmowach udało mi się spotkać jedną osobę, która deklaruje chęć zaszczepienia się. W całym tym zamieszaniu medialno-informacyjnym nikt nie próbuje zrozumieć dlaczego jest tak, a nie inaczej. Wolą stygmatyzować ludzi i głośno mówić, że „Parszywi Polacy nie chcą się szczepić!”.
Sylwetka Polaka
Mało kto już pamięta, że Polacy to naród, który wykształcił w sobie gen nieufności do władzy (oczywiście w znaczeniu socjologicznym). Wieki pod zaborami, PRL czy nieudane epizody demokracji lat 20 i 90 tych XX wieku były aż nadto wystarczającą lekcją. Ale to nie wszystko, bo wcześniejsza (przedrozbiorowa) postawa szlachty wobec osoby króla także była pełna nieufności wobec władzy.
Dlatego tylko kretyn mógł uważać, że to politycy czy rząd przekonają społeczeństwo do programu szczepień. Na samo hasło „ponadpartyjnego porozumienia” większość społeczeństwa dostaje drgawek. Wiara, że do szczepionek przekona były prezes banku, banku który wciskał komu tylko popadnie produkty w postaci kredytów frankowych jest równie naiwna.
Dodajmy do tego:
-błędne działania na początku epidemii,
-brak reguł odpowiedzialności za skutki uboczne,
-krótki czas przygotowania szczepionki,
-oporną i upiorną propagandę,
-nieprzygotowanie polskiej sieci dystrybucyjnej do przechowywania szczepionek, chaos decyzyjny w sprawie sylwestra,
-tolerowanie wydarzeń z tzw. Strajku Kobiet,
-przyjmowanie fikcji, że przyłbice chronią kogokolwiek, podczas gdy badania pokazują, że równie dobrze możemy ich nie nosić,
-prezesa Pfizera, który sam się nie chce pierwszy zaszczepić, a jego firma zastrzegła sobie w umowie z KE brak odpowiedzialności,
-lekarzy, którzy chętnie przyjmują w prywatnych gabinetach ale ludzie umierają w karetkach,
-personel medyczny, który nie chce się szczepić,
-wprowadzanie kwarantanny, gdy powinniśmy znosić obostrzenia (zgodnie z zapowiedziami premiera)…
W zasadzie poza zapewnieniami i zachętami nic nie budzi zaufania do szczepień. Jeśli coś pominąłem wybaczcie. Wszystko to nie trzyma się kupy. Jest zwyczajnie pozbawione sensu. Ośmiesza władze, a przez to pokazuje ich słabość. Prowadzi niechybnie do wniosku, że rządzą nami nieudacznicy lub osoby niedecyzyjne, a faktyczne centrum dowodzenia Polską jest gdzie indziej. A co się dzieje kiedy władza słabnie, a w społeczeństwie narasta niezadowolenie? No właśnie.. To jakby uświadomić sobie, że twój mentor nie ma pojęcia o życiu, a jego rady nijak mają się do twojej sytuacji.
Dlatego jeśli rząd wycofuje się z godziny policyjnej to nie dlatego, że nagle zrozumiał, że nie może wprowadzić ograniczenia przemieszczania się rozporządzeniem [bo wtedy opublikowałby wyrok TK w sprawie aborcji, czy nie bawił się w przetrzymywanie publikacji ustaw, które sam wprowadzał]. Tylko, że spodziewał się masowego łamania przepisów, które sam wprowadził. Przy bierności służb porządkowych byłaby to kolejna arcyporażka wizerunkowa, a może impuls do sylwestra w stylu zachodnim?
„Nic dziwnego”
Jeśli nadal zastanawiasz się dlaczego olbrzymia część społeczeństwa nie chce się szczepić to znaczy, że jesteś ignorantem. To jakbyś jechał przez kolejne skrzyżowania i za każdym razem na czerwonym świetle. Tylko ignorant może się spodziewać, że nic mu się nie stanie. Spytasz „to jaki masz przepis na sukces geniuszu?”. Może i mam, ale nie powiem z dwóch przyczyn. Po pierwsze to nie felieton o tym. Po drugie w przeciwieństwie do geniuszy polskiego piaru, którzy są gdzie są [głównie dzięki znajomości z prezesami SSP] – nikt mi za to nie płaci. Podpowiem tylko, że przekonanie o tym, że ten czy inny polityk się zaszczepi nic nie zmieni a wręcz wywoła falę zbędnych komentarzy. Podobnie wypowiedzi znikąd nieznanych ekspertów niewiele znaczą.
To na co mnie stać w ramach felietonu to refleksja, że oto kończy się pewna epoka. Jest coś poza ogłupiającymi programami informacyjnymi i mądrymi głowami serwowanymi nam non stop. Prawie połowa społeczeństwa jest odporna na głupią-słabą propagandę i zwyczajnie żyje jakby obok tego co „dzieje się” w półświatku politycznym. Cała potęga III RP: jej służby specjalne i niespecjalne; jej system opieki zdrowotnej; system bankowy; gospodarka; media partyjne i te udające, że nie są partyjne; system polityczny; nie są w stanie przekonać połowy Polaków do szczepienia. Nawet propaganda powrotu do normalności nie działa i to zdaje się największa bolączka odpowiedzialnych za program szczepień.
Świadczy to o słabości tego niewydolnego systemu, a nie jego sile i nie zmieni tego stygmatyzowanie połowy społeczeństwa, bo nie chcą się szczepić..
Aha, ten nosacz w ilustracji tytułowej to nie typowy Polak, tylko typowy ignorant ;-)