Sygnał ostrzegawczy
Spoglądam na Ukrainę. Zaatakowana przez Rosję, masakrowana i niszczona, borykająca się z rozlicznymi problemami stara się budować wspólnotę narodową, która będzie zdolna obronić państwo. Polacy znają wartość niepodległości i dlatego z sympatią odnoszą się do wolnościowych, niepodległościowych dążeń Ukraińców. Polska udziela Ukrainie wszystkiej możliwej pomocy, w tym także najpotrzebniejszej militarnej. Współpraca Polski z Ukrainą, po odparciu rosyjskiego najazdu będzie miała zasadnicze znaczenie dla zbudowania bezpieczeństwa w regionie środkowowschodniej Europy. Wypowiedzi prezydentów Ukrainy i Polski utwierdzają w przekonaniu, że w Kijowie i Warszawie istnieje zrozumienie i zgoda co do tego – wizja regionu bezpiecznego odpornego na naciski potężnych sąsiadów na wschodzie i zachodzie (to położenie „między Niemcami a Rosją”) może się zmaterializować.
Jednak nie wolno też nie dostrzegać niepokojących sygnałów zjawisk, które mogą znowu skłócić Polaków z Ukraińcami, co chcieliby osiągnąć Moskale, a i w Berlinie są tacy, którzy nie byliby temu nieradzi.
Doświadczenie przeszłości
Wzbudzają w Polsce uzasadniony niepokój Ukraińcy, którzy poszukując w przeszłości oparcia dla niepodległościowych dążeń za fundament przyjmują tzw. integralny nacjonalizm i „tradycje” takich formacji jak Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińska Powstańcza Armia oraz ich przywódca Stefan Bandera. Dla pamiętających zbrodnie popełnione na Polakach przez zwolenników Bandery w latach II wojny światowej taki wybór jest niemożliwy do zaakceptowania. Tymczasem Prezydent Ukrainy mianował byłego ambasadora w Niemczech Andrija Melnyka, jawnego sympatyka „banderyzmu”, na wiceministra spraw zagranicznych.
*****
W okresie II Rzeczypospolitej w granicach państwa polskiego mieszkało kilka milionów Ukraińców. Podejmowane przez polskie władze próby ułożenia relacji z Ukraińcami były torpedowane przez ukraińskich nacjonalistów. Uznali oni Polskę za głównego wroga i nawiązywali jak najlepszą współpracę z Niemcami, które chciały państwo polskie zniszczyć.
Na początku II Rzeczypospolitej doszło do konfliktu z Ukraińcami o Lwów, wtedy przez Ukraińców przegrany. Sojusz naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego z ukraińskim przywódcą Symonem Petlurą i wspólną walka z najazdem bolszewickim nie przyniosły wolności Ukrainie, bowiem jej ludność w swojej masie nie poparła Petlury, natomiast dziesiątki tysięcy Ukraińców trafiło do armii bolszewickiej i tworzyło sowiecką Ukrainę. Miało to później fatalne dla Ukrainy następstwa – wymordowanie przez Stalina ukraińskiej inteligencji i sprokurowanie wielkiego głodu, śmierć milionów ludzi na Ukrainie. Jednak nacjonaliści ukraińscy to Polskę uważali za swego głównego wroga. Zorganizowali już w listopadzie 1921 r. we Lwowie zamach na marszałka Piłsudskiego. Zamach nie powiódł się, ale nie poprzestali na tym przeprowadzając w następnych latach liczne akcje terrorystyczne obejmującą tereny województw lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego. Podpalali zabudowania gospodarstw i folwarki. Płonęły stogi zboża, podkładano bomby pod posterunki policji, niszczono słupy telegraficzne i linie kolejowe, atakowano urzędy pocztowe, szkoły. Nacjonaliści OUN mordowali Ukraińców, którzy szukali porozumienia z Polakami i polskich polityków, którzy sprzyjali Ukraińcom. Orędownikiem współpracy z Ukraińcami był wpływowy poseł Tadeusz Hołówko. 29 sierpnia 1931 r. terroryści z OUN włamali się do jego pokoju w pensjonacie w Truskawcu i zamordowali go. W 1931 r. ministrem spraw wewnętrznych został płk Bronisław Pieracki, który wykonał szereg gestów dobrej woli wobec ukraińskiej społeczności (m.in. dopuszczono Ukraińców do stanowisk w administracji). 15 czerwca 1934 r, terrorysta OUN postrzelił śmiertelnie Pierackiego – organizatorem zamachu był Stefan Bandera. Zbrodnie popełnione na Polakach w okresie II wojny światowej były więc niejako naturalną konsekwencją tego co ukraińscy nacjonaliści robili przedtem.
Nacjonaliści ukraińscy liczyli, że to dzięki Niemcom zbudują własną państwowość i wsparli niemieckiego agresora akcją dywersyjną we wrześniu 1939 r. napadając i mordując polskich żołnierzy. Po ataku Hitlera na ZSRS i opuszczeniu Lwowa przez armię sowiecką 30 czerwca 1941 r. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów Bandery ogłosiła deklarację niepodległości Ukrainy („Akt odnowienia Państwa Ukraińskiego”), z tymczasową stolicą we Lwowie i powołała rząd ukraiński. Hasłem nowego państwa było wezwanie: „Niech żyją Adolf Hitler i Stepan Bandera – śmierć Żydom i komunistom”. Mimo tego wiernopoddaństwa „państwo” Bandery przetrwało tylko 12 dni. Cały skład rządu został aresztowany przez Niemców i odesłany do Berlina. Bandera został osadzony w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, gdzie Niemcy więzili też dowódcę AK gen. Roweckiego „Grota”. Następnie Hitler utworzył oddzielny Komisariat Rzeszy Ukraina likwidując tym samym nadzieje OUN na zbudowanie państwa ukraińskiego. Nacjonaliści ukraińscy mimo tego utrzymywali związki z Niemcami, tysiące ich wstąpiło do formującej się dywizji Waffen SS Galicja i dopuścili się straszliwych zbrodni na polskiej ludności zamieszkującej ziemie kresowe. Okrutne morderstwa dzieci i kobiet, płonące domy i zabudowania polskich wsi, niszczone kościoły i dwory to wszystko dotknęło ziemie zabużańskie II Rzeczypospolitej.
Dlaczego warto to wspomnieć? Otóż racja stanu państwa polskiego nakazuje, aby zbrodnicza przeszłość ukraińskich nacjonalistów została potępiona. Nie tylko z powodów historycznych, także dlatego, aby w przyszłości nie trzeba było przeżywać powtórki z historii, a dziś Rosja nie mogła grać tym chcąc skłócić Polaków z Ukraińcami. Zbrodniarze z UPA nie mogą być uważani za bohaterów nie tylko w interesie Polski, ale także samej Ukrainy. Tak jak bunty kozackie nie przyniosły Rusinom wolności tylko podporządkowanie Moskwie, tak nacjonalizm integralny OUN/UPA nie uchronił przed sowiecką niewolą, a skłócił z Polakami, narodem Ukraińcom przyjaznym, czego mamy obecnie liczne dowody. W tej kwestii stanowisko Polski musi być jednoznaczne bowiem tego, co udało się dziś osiągnąć w relacjach polsko-ukraińskich nie wolno zmarnować! Chodzi o wygranie bezpiecznej przyszłości dla całego regionu, w którym znajdują się Polska i Ukraina. Taki jest nasz z Ukraińcami wspólny interes, a nominacje neo-banderowców na stanowiska państwowe temu nie służą i to trzeba Ukraińcom uświadamiać.