Na balkonie w jednym z bloków na Bielanach, siedział płaczący dwulatek. Na płacz dziecka uwagę zwrócił jeden z sąsiadów w bloku. Natychmiast wezwał straż pożarną. Na miejscu zauważono, że 2-letnie dziecko na balkonie siedzi samo. Drzwi były zamknięte, a znajdujący się w mieszkaniu ojciec nie odpowiadał.
Do zdarzenia doszło, około godziny 7 rano we wtorek. Mężczyzna mieszkający w jednym z bielańskich bloków, zgłosił straży pożarnej, że na balkonie płacze małe dziecko.
2-latek przebywał sam. Wydawało się, że nikt nie interesuje się jego płaczem, dlatego zaniepokojony sąsiad zadzwonił po straż pożarną.
Strażacy potwierdzili, że około godziny 7.13 wpłynęła do nich informacja o dziecku zamkniętym na balkonie. Na miejscu pojawiły się dwa zastępy.
Na początku zabezpieczyli balkon i próbowali otworzyć drzwi od środka. Kiedy okazało się to niemożliwe, jeden ze strażaków wszedł po drabinie na balkon.
Wtedy okazało się, że w mieszkaniu przebywał ojciec dziecka. Nie reagował on jednak na nawoływania i pukanie do drzwi.
Teraz sprawą zajmie się bielańska policja. Mężczyzna może mieć bardzo duże problemy.
Jak na razie nie wiadomo, czy był trzeźwy, czy nie.
WARSZAWA, BIELANY, STRAŻ POŻARNA POLICJA, DWULATEK ZAMNIĘTY NA BALKONIE, DZIECKO