„Kluczowe organy administracji publicznej odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli pozostawały bierne w pierwszej fazie katastrofy ekologicznej na Odrze. Mimo że z nieznanych przyczyn w rzece pojawiły się tysiące martwych ryb, to nie podjęto odpowiednich działań. Nie zapewniono wymaganego w takich sytuacjach skutecznego obiegu informacji. Nie uruchomiono także odpowiednich struktur zarządzania kryzysowego. W konsekwencji alerty ostrzegawcze i zakazy korzystania z Odry skierowano do ludności z co najmniej kilkunastodniowym opóźnieniem” — ocenili kontrolerzy NIK.

„W pierwszym okresie kryzysu nie ostrzeżono ludzi i nie ograniczono dostępu do Odry, pomimo że nie była znana przyczyna zatrucia i konsekwencje zdrowotne kontaktu ze skażoną wodą i znajdującym się w niej materiałem biologicznym. Dopuszczono też do sytuacji, w której oczyszczaniem rzeki z martwych ryb zajmowały się osoby nieprzygotowane” — napisano w raporcie.

„Rządowe Centrum Bezpieczeństwa dopiero 12 sierpnia 2022 r., z co najmniej kilkunastodniowym opóźnieniem, skierowało alerty ostrzegawcze do ludności o zagrożeniu. Również wojewodowie z opóźnieniem wprowadzili pierwsze zakazy korzystania z Odry” — czytamy.

NIK wylicza również, że Krajowy Plan Zarządzania Kryzysowego nie przewidywał w swoich założeniach podobnego kryzysu, odpowiedzialny za gospodarkę wodami minister infrastruktury nie wywiązał się ze swoich obowiązków, a choć Odra od lat jest bardzo zanieczyszczona, zamiast zaostrzyć przepisy w celu ograniczenia negatywnego wpływu działalności człowieka na wody i środowisko wodne — złagodzono je. W swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli wskazuje też na brak systemu i przepływu informacji o jakości wód.

Źródło: NIK, media.