Zaledwie kilkunastu minut potrzebowali policjanci z warszawskiego Bemowa, aby zatrzymać 27-latka podejrzanego o kradzież katalizatora. Podczas zatrzymania okazało się, że mężczyzna ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów oraz nie ma prawa jazdy.
Policjanci z bemowskiej patrolówki otrzymali kilka dni temu zgłoszenie o tym, że z niestrzeżonego parkingu przy ul. Lazurowej z piskiem opon odjechało bmw. „Kilkanaście minut później policjanci namierzyli pojazd przy ul. Górczewskiej i zatrzymali kierującego do kontroli” – poinformowała nadkomisarz Marta Sulowska.
„Mężczyzna najpierw nie chciał otworzyć drzwi. Później 27-latek tak był zdenerwowany sytuacją, nie odpowiadał na pytania policjantów. Mundurowi postanowili sprawdzić, o co chodzi. Podczas przeszukania pojazdu w bagażniku, ujawnili katalizator i nożyce do cięcia metalu”
– wyjaśniła.
Kierowca nie potrafił jednoznacznie wyjaśnić, skąd ma katalizator. Co chwilę zmieniał wersję wydarzeń.
„Po sprawdzeniu w policyjnych bazach danych okazało się, że ma on sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych do sierpnia 2023 roku oraz nie ma uprawnień do kierowania pojazdami mechanicznymi”
– podała nadkom. Sulowska.
Niedługo potem policjanci ustalili, że katalizator został wycięty z opla, który był zaparkowany na niestrzeżonym parkingu przy ulicy Lazurowej.
Po zatrzymaniu 27-latek został doprowadzony do prokuratury. Usłyszał zarzuty: kradzieży, złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz prowadzenia pojazdu po cofnięciu uprawnień.
Za te przestępstwa grozi mu do 5 lat więzienia.
PAP/MK
WARSZAWA, BEMOWO, ZŁODZIEJ, POLICJA, ZŁODZIEJ KATALIZATORA, KRADZIEŻ