2,K
O tym nie wiedzieliście…
CZŁOWIEK LUSTRO.
Historia.
To takie coś, co powinno być najważniejszym przedmiotem w szkole.
Nie tylko po to by zobaczyć co porabiali nasi przodkowie.
Ale by choć postarać się nie robić głupot, które oni robili.
Tylko, że takiej historii.
Historii życia codziennego.
Nikt nie chce się uczyć.
No bo po co?
A ona, ta historia znaczy, jest jak koło.
Zatacza krąg i wraca do punktu wyjścia.
To teraz opowiem wam pewną historię, pewnego faceta.
Faceta który…
A zresztą sami posłuchajcie.
Był sobie kiedyś taki jegomość.
Ebenezer.
Zdrobniale Eben.
Eben urodził się w 1880 roku w Pensylwanii.
A dokładnie w Pittsburghu.
Tata Alexander, był zamożnym przemysłowcem..
Młodemu niczego nie brakowało.
Ale pieniądze mądrze dozowane.
Głównie na edukację i sport.
Tata dbał o wykształcenie syna.
Eben kończy Yale.
Przejmuje powoli biznes po tacie i robi karierę jako zawodowy golfista.
Eben Byers.
Człowiek, który … zaniemówił.
Całkiem łebski gość.
Mało kto potrafi połączyć sukces finansowy w biznesie z takim samym sukcesem w w sporcie.
Generalnie kasy, sławy i zainteresowania ze strony kobiet po sufit.
Tylko, jak wiemy, wykształcenie nie zawsze oznacza mądrość.
I tak też było w jego przypadku.
W 1927 roku Eben jechał na zawody golfowe.
Pociągiem, w wypasionym przedziale sypialnym.
Leżał na górnym łóżku i sposobił się do snu.
Przez sen najpewniej ćwiczył kolejne uderzenia, aż sturlał się z łóżka i spadł z 2 metrów na podłogę.
Przygrzmocił solidnie.
Złamał rękę bark i obojczyk.
Jakiś czas spędził w szpitalu.
Po wszystkim cierpiał na wyjątkowo uporczywy ból barku.
Przeszkadzał w grze, przeszkadzał w normalnym funkcjonowaniu.
Co powinien zrobić w takiej sytuacji rozsądny człowiek?
Pójść do lekarza, fachowca i zacząć się normalnie leczyć.
Nie.
A po co?
Nie damy się przecież oskubać ówczesnej Big Pharmie.
No i nasz zbolały golfista-biznesmen, naczytał się różnych durnot o terapiach tamtejszych Ziębów i innych sokach z kiszonej kapusty.
Aż w ręce wpadła mu reklama cudownej terapii.
Radithor.
Ki diabeł?
Ano kochani.
Raditor to woda.
Z radem.
Radioaktywna woda do … picia.
Nie to nie jest ściema.
Opatentowany (ciut inne czasy, wiadomo), wynalazek doktora Williama Baileye’a.
Pan William to doktor z Harvardu.
Który z tego Harvardu wyleciał.
Za hańbienie dobrego imienia uczelni przez wygadywanie pseudonaukowych durnot i za podszywanie się pod osobę z tytułem naukowym, bo żadnym doktorem nie był.
Coś jak nasz Zbigniew Hałat z Lekarzy Niezależnych od Rozumu.
Tylko nasz jeszcze nie wyleciał i o zgrozo ma doktorat.
Woda z radem i grafen w szczepionkach mają wspólny mianownik ignorancji.
No i Eben mając na horyzoncie nadciągający, medyczny cud, żłopał radową wodę.
W sumie przyjął około 1400 dawek.
Spokojnie.
Teraz dopiero będą momenty.
Eben Byers święcie wierzył w cudowną moc radowej wody
Jak skrzyżowanie Iwermektyny z Amantadyną normalnie.
Wody, która powoli wysysała z niego życie.
Nie przestał jej pić, gdy gwałtownie zaczął tracić na wadze.
I pojawiły się potworne bóle głowy.
Przestał.
Gdy w krótkim czasie wypadły mu prawie wszystkie zęby.
W pewnym momencie Eben Byers … zaniemówił.
Po prostu tkanka kostna jego szczęk rozpadła się.
Trzeba było usunąć mu całą, zmasakrowaną żuchwę i większość górnej szczęki.
I tak Eben zaniemówił.
Jego czaszka rozpadała się.
Pojawiły się w niej kruszące się dziury.
Eben umarł w męczarniach.
Na raka wszystkiego.
Jego ciało dosłownie uległo dezintegracji w następstwie przewlekłej choroby popromiennej.
Miał 52 lata.
Ebenezer McBurney Byers.
Człowiek lustro.
Bo duża część naszego społeczeństwa zobaczyłaby jego odbicie w lustrze.
Nie bądź jak Eben.
Nie trać głowy (szczęki).
Słuchaj się mądrych ludzi.
Ignoruj głupich.
Każdy wie o jakich ekszpertach mowa.
Zaszczep się i zaproś na szczepienie opornych.
Niech będą odporni.
Chyba, że chcesz patrzeć jak nasze udręczone dzieci, zamiast patrzeć z kolegami w klasie w przyszłość.
Patrzą w monitor we własnym domu.
Na kolejnym zdalnym nauczaniu…
*Zdjęcia: Western Pennsylvania Golf Hall of Fame, Liberty of truth, Wiki.
(Eben Byers u sczytu kariery.)
(Radithor reklama)
(Początki choroby.)
(U schyłku życia.)