Drang nach Osten nie będzie
W Polsce obowiązuje pogląd o stałej skłonności Rosji i Niemiec ku sobie. Dla Polski skutkowała ona zawsze czymś niedobrym – poczynając od rozbiorów Rzeczypospolitej w końcu XVIII wieku, po pakt Hitler-Stalin w 1939 r.
Dziś można by sądzić, że upiór wrogiego Polakom związku Moskwy z Berlinem wstaje z grobu. Pojawiła się z jednej strony rosnącą w siłę Rosję kierowaną przez Putina uważanego na Zachodzie za wyjątkowo przebiegłego i skutecznego. Z drugiej zaś strony Unia Europejska z decydującymi o polityce Brukseli Niemcami. Bliskie związki Angeli Merkel z Władimirem Putinem były widoczne. W tamtym czasie rząd PO/PSL mimo przymilnych zabiegów był lekceważony i upokarzany przez Kreml. Pomimo licznych deklaracji ówczesnych władz RP wspierających Niemcy Berlin nie zamierzał bronić interesów polskich w Rosji. Zapewnienie kanclerz Merkel, że każda jej podróż do Moskwy będzie z przystankiem w Warszawie, nie spełniły się. Do tego pojawiła się groźba, że Stany Zjednoczone opuszczą Europę Środkową i same zacieśnią stosunki z Rosją („reset” Ławrow-Hilary Clinton). Polska wówczas straciła by USA jako strategicznego partnera i tym samym NATO stało by się mniej wiarygodne jako gwarant bezpieczeństwa militarnego Polski.
Plany Rosji
Władze Federacji Rosyjskiej miały wielkie plany. Jej przywództwo zamierzało odbudować rosyjskie imperium, które w ramach wielkiego projektu „euroazjatyckiego” miało najpierw objąć po-sowieckie kraje Wspólnoty Niepodległych Państw, a następnie cały kontynent europejski tworząc potęgę lądową „od Władywostoku do Lizbony”, która pokona amerykańską „potęgę morską”.
Wiele wskazywało, że w Moskwie wrócono do pomysłu bolszewików z 1920 r., gdy Lenin i Trocki uważali, iż od zajęcia rewoltowanych Niemiec zależy zwycięstwo komunizmu w świecie. Teraz politycy rosyjscy nie ukrywali, że swój zamiar zbudowania imperium zrealizują, jeśli w projekcie wezmą udział Niemcy. Geopolityk rosyjski Aleksander Dugin mówił: „Nam potrzebny jest nowy pakt Ribbentrop-Mołotow„. Żałował, że Hitler i Stalin nie potrafili uzgodnić swych planów i doszło miedzy nimi do wojny, gdy działając razem mogli rozbić blok anglosaski (USA, Wielka Brytania) i zapanować nad światem. Dalej stwierdzał, że недоноски (wcześniaki) takie jak Polska znowu przeszkadzają Rosji i Niemcom w realizacji ich wielkich planów.
Politycy niemieccy okazywali rosyjskim „kolegom” wiele serdeczności jednak nie ujawniali, że chcą być narzędziem Kremla w podporządkowaniu Europy Moskwie. Powstaje pytanie, czy zamierzali taką rolę pełnić? Jeśli bowiem weźmiemy pod uwagę potencjał Rosji można wątpić, czy same rury Gazpromu wystarczą, aby Europę podporządkować Kremlowi. Produkt krajowy brutto Rosji w 2011 r. wynosił 1 885 mld USD (Polska – 532 mld USD) Niemiec –3 629 mld USD. Niemcy to czwarta potęga świata, po USA, Chinach i Japonii. Do tego w Europie poza Niemcami są jeszcze trzy państwa przewyższające potencjałem Rosję (Francja, Wielka Brytania, Włochy). Nawet jeśli nie policzymy PKB całej Unii i tylko weźmiemy działające razem Niemcy i Francję, to i tak widzimy, że przywództwo Rosji w ewentualnym bloku euroazjatyckim ma wątłe podstawy materialne. W Berlinie pojawiały się zresztą obawy co do zamiarów Rosji w kontekście niemieckich interesów. Moskwa w oparciu o blok BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA) chce doprowadzić do usunięcia dolara z wzajemnych obrotów handlowych. Niemcy proponowały, aby dolara zastąpić euro. Korzyści odniósł by wówczas Europejski Bank Centralny, znajdujący się pod niemiecką kontrolą. Rosja stanowczo odrzuciła ten pomysł. Przypomnijmy, że w 1940 r. powstał rozdźwięk między Hitlerem a Stalinem, gdy okazało się, że zarówno Niemcy jak i Sowieci chcieliby zająć dla siebie Bałkany. W 1941 r. Rosjanie i Niemcy po uświadomieniu tej sprzeczności interesów przygotowywali się do wojny. Hitler wyprzedził Stalina i 22 lipca uderzył pierwszy.
Niemcy znowu postanowiły, że będą mocarstwem. W Berlinie podkreśla się co prawda, że przyszłość Niemiec to Europa, ale to Niemcy chcą definiować europejskie interesy, i uważają, że mają do tego prawo. A to oznacza, że interesy europejskie mają być tożsame z interesem Niemiec, a UE środkiem do jego realizacji, czasem w uzgodnieniu z Francją. Niemcy widziały siebie jako decyzyjne centrum Europy. Jako „moralne mocarstwo” uważały się za jej naturalnego lidera. W Berlinie pojawiają się poglądy i opinie wskazujące, że politycy niemieccy powinni stanowczo artykułować NIEMIECKIE interesy w polityce UE.
Satelita Niemiec?
Rafał Ziemkiewicz w „Polityka realna – czyli jaka?” („Rzeczpospolita”, 26-09-2009): „Być może jednak trzeba dziś wyraźnie powiedzieć, że zachowanie suwerenności wyszło z naszego realnego zasięgu. W takim razie trzeba sobie zadać pytanie o mniejsze i większe zło. Największym byłoby bez wątpienia rozdzielenie w Polsce stref wpływów pomiędzy Rosję i Niemcy, jak wielokrotnie w przeszłości. Jeśli już musimy znaleźć się w całości w jednej ze stref, należy więc zadać sobie pytanie: Rosja czy Niemcy? Wystarczy porównać Wielkopolskę z Białostockiem, żeby uznać odpowiedź za oczywistą. Tym bardziej że współczesne Niemcy nie kwestionują polskiej odrębności i prawa do państwowości – co w wypadku Rosji nie jest oczywiste.”
Nie musimy być satelitą Niemiec. Sytuacja Polski jest diametralnie inna od tej z 1939 r. Jednak warunkiem utrzymaniu polskiej samodzielności jest budowanie więzi z państwami regionu środkowoeuropejskiego (Trójmorze/Międzymorze) oraz przekonywanie Amerykanów – i Brytyjczyków – że gwarantowana przez Polskę równowaga w środku Europy leży także w ich żywotnym interesie. Niemcy chcąc budować własną pozycję mocarstwową, zakładały, że Ameryka wycofa się z Europy. Widzimy, że napaść Rosji na Ukrainę związała USA z Polską i naszym regionem. Nadzieje Berlina na zrealizowanie własnych planów załamały się. A USA mają nie tylko potężne siły zbrojne, ale także największe w świecie zasoby surowców energetycznych i sprawną gospodarkę. Polska współpracująca blisko z Ukrainą, budująca potężną armię, partner USA staje się ośrodkiem siły, który powinien zablokować imperialne zamiary Rosji. Niemcy będą więc niechętnie musiały porzucić swoje prorosyjskie ambicje. Nowy Drang nach Osten nie uda się i tym razem chyba Europa nie będzie musiała płacić takiej ceny jak w czasie próby Hitlera zbudowania niemieckiego Lebensraum.
1 komentarz
Nic dodać i nic ująć. Jesteśmy dzięki temu najbezpieczniejszym najlepiej chronionym krajem międzymorza, które jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo Europie środkowej przed agresorem rosyjskim, a nawet ochronę Ukraińców przed przyszłymi atakami Rosjan.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.