Kryzys próbuje rozwiązać Polska, transportując koleją zboże do portów na Pomorzu. Jednak nasza infrastruktura jest zbyt mała, aby można było udrożnić w ten sposób kanał ukraińskiego eksportu. Wyraźnie wskazywał na to Jan Krzysztof Ardanowski, który w poniedziałek pojawił się na antenie radiowej „Trójki”.
– Deklaracje, że przewieziemy zboże ukraińskie lądem do portów i wyślemy w świat, są niemożliwe do zrealizowania. To wielkie chęci z naszej strony, bo wsparcie Ukrainy jest polską racją stanu. Ale nie mamy infrastruktury i nie jesteśmy w stanie zbudować jej w kilka tygodni – powiedział przewodniczący prezydenckiej rady do spraw rolnictwa i obszarów wiejskich.
Ardanowski wskazywał, że w szczególności Polska nie ma odpowiedniej infrastruktury do magazynowania i transportu zboża. Wspomniał także o amerykańskiej deklaracji pomocy w budowie silosów na zboże, które miały stać w okolicach Dąbrowy Górniczej. W położonym niedaleko Sławkowie kończą się tory, które mają taki sam rozstaw jak osie pociągów wykorzystywanych na Ukrainie. Tutaj jednak pojawia się kolejny problem.
– Nie mamy wagonów towarowych do przewozu zboża, bo już kilka lat temu zrezygnowaliśmy z jego transportu kolejowego na rzecz drogowego. Były obietnice ze strony Niemiec, że je dostarczą, byśmy mogli przewozić ukraińskie zboże, np. do portów w Hamburgu. Ani kontenerów, ani zbiorników nie ma. Deklaracje były, ale pomocy nie uzyskaliśmy żadnej – wskazał Ardanowski.