Czyli mówiąc wprost, Wiesław Wojtas ze Stalowej Woli, dawny opozycjonista „Solidarności”, a dzisiaj recydywista, aktualnie prawomocnie skazany na 4 lata więzienia (nie siedzi ze względu na… zły stan zdrowia, ale jest jednocześnie bardzo aktywny i widywany w owej aktywności) będzie walczył o sprawiedliwość w Warszawie, w Sądzie Najwyższym. Jego sprawa kasacyjna odbędzie się 15 grudnia.
Gwiazdy nie chodzą siedzieć…
Wiesław Wojtas, znany jako „legenda Solidarności” i przywódca strajku w Hucie Stalowa Wola, zwanego „gwoździem do trumny komunizmu”, od kilku lat ma spore problemy z prawem. Czy pójdzie za przysłowiowe kratki? Niebawem dowiemy się co i jak, a jeśli SN mu nie pomoże, pierwsze odroczenie wykonalności kary ze względów zdrowotnych kończy mu się w marcu. Być może jednak lista chorób w marcu będzie równie istotna i jakowyś medyk znów się pod nią podpisze. Gwiazdy wszak nie często idą do wiezienia…
Wojtas uważa się za ofiarę grupy przestępczej. Według jego własnej narracji, został oszukany przez wspólników, skrzywdzony przez sędziów i prokuraturę, którzy ewidentnie działali w zmowie i na jego niekorzyść, wyroki zaś zasądzono w oparciu o 43 spreparowane zarzuty. W najnowszym wywiadzie dla lokalnej „Sztafety” do Mordoru zaliczył też Policję. Sam, jak twierdzi, został wykorzystany i „podstępnie wprowadzony w błąd”. O zmowie i wszechobecnym spisku postanowił wypowiedzieć się w swoich odezwach do ludu, rozdawanych na największych lokalnych bazarach. Odezwy te trafiły najwidoczniej w niepowołane ręce, bowiem „legenda Solidarności” otrzymała niedawno wezwanie z Prokuratury Okręgowej w Leżajsku do stawienia się na komendzie policji w celu złożenia zeznań w sprawie o „zniesławienie urzędników państwowych”. Gwiazda „Solidarności” odmówiła jednak stawiennictwa na komendzie, motywując to troską o własne bezpieczeństwo. Męczący niepokój wywołał u skazanego fakt ukazania się w internecie informacji o śledztwie przed otrzymaniem przez niego zaproszenia na komendę. I chociaż wezwany został do złożenia zeznań w sprawie zniesławienia urzędników, twierdzi, iż zna doskonale źródło przecieku:
„Nie mam wątpliwości, że to Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu odpowiada za ten przeciek”
– mówi Wojtas.
Czując się pokrzywdzonym od samego początku, Wiesław Wojtas pisał swoje skargi i zażalenia do różnych instytucji, były więc skargi do CBŚ, CBA, sądów i prokuratur najwyższego szczebla, do samego ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego. Okazały się jednak bezskuteczne. Jedynym, który ujął się za niegdysiejszym opozycjonistą, był lokalny poseł, wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Jako wiceminister sprawiedliwości, zawierzył on wartości merytorycznej publikacji medialnych i pochylił się nad losem nękanego przez system opozycjonisty:
„Jak wynika z doniesień medialnych pan Wiesław Wojtas miał zostać pozbawiony majątku poprzez niezgodne z prawem działanie i wprowadzenie zainteresowanego w błąd, przez swego dawnego wspólnika, co miało wpływ na zapadłe nieprawidłowe orzeczenia sądowe”
– napisał do zastępcy Prokuratora Generalnego Roberta Hernanda.
Warto dodać, iż „zapadłe nieprawidłowe orzeczenia sądowe” zostały potwierdzone przez sądy dwóch instancji, a Wojtas był wcześniej kilkukrotnie karany za inne przestępstwa, o czym pisał Piotr Nisztor w „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Co będzie dalej?
Skoro dotychczasowe działania nie przyniosły rezultatów, skazany zdecydował się na następny krok. Ostatnią deską ratunku jest w tym wypadku rozpatrzenie wniosku o kasację.
„Jak wynika z wokandy zamieszczonej na stronie Sądu Najwyższego, 15 grudnia tego roku SN rozpatrzy sprawę Wiesława Wojtasa. Jego adwokaci wnieśli o wstrzymanie wykonania orzeczenia dotyczącego kary więzienia lub kasację prawomocnego wyroku”
– donosi Fronda.pl
Czy skazany Wiesław Wojtas uniknie kary więzienia? Już niebawem się o tym przekonamy.