Cztery na dziesięć postów na TikToku na temat chorób wątroby zawiera dezinformację – ostrzegają specjaliści. Takie porady dotyczą często używania – w kontekście konkretnych problemów – różnych ziół czy grzybów, a także tak zwanego oczyszczania z pasożytów.
Wyszukując w mediach społecznościowych informacji o zdrowiu wątroby, lepiej zachować szczególną czujność – wynika z badania, zaprezentowanego na konferencji naukowej Digestive Disease Week (DDW) 2023.
Naukowcy ustalili np., że na TikToku aż cztery na dziesięć postów na ten temat zawiera błędny przekaz.
„Jeśli chodzi o kwestie zdrowia, zawsze powinno się konsultować je z lekarzem. Ale wiemy także, że czerpanie informacji i wskazówek z mediów społecznościowych jest dzisiaj wyjątkowo popularne”
– zwraca uwagę dr Macklin Loveland z University of Arizona College of Medicine (USA).
I zwraca uwagę, że kiedy „przeciętny człowiek widzi w społecznościowych mediach post na temat chorób wątroby – może nie wiedzieć, czy podawane informacje są zgodne z prawdą”.
Ona i jej zespół przeanalizowali ponad 2 tys. postów powiązanych z takimi hasłami, jak „zwłóknienie” i „choroba wątroby”, opublikowanych na TikToku między październikiem i listopadem ubiegłego roku. Porównując zawarte w nich informacje z fachową wiedzą medyczną, odkryli, że prawie 900 postów (ok. 40 proc.) zawierało sprzeczne z faktami informacje.
Najbardziej odbiegające od prawdy przekazy dotyczyły preparatów ziołowych, które miałyby odwracać schorzenia wątroby. Mówiły też o specjalnych grzybach, jedzeniu wątroby wołowej czy przeprowadzaniu tzw. oczyszczania z pasożytów.
Jak podają badacze, np. w USA 4,5 mln osób ma zdiagnozowaną chorą wątrobę, a prawdopodobnie 85 mln po porostu o tym nie wie.
Schorzenia tego narządu dotykają też ok. 400 tys. Polaków, choć liczbę tę uważa się za niedoszacowaną.
Leczenie zależy od konkretnej diagnozy. Czasami wprowadza się modyfikacje stylu życia, takie jak odstawienie alkoholu, czy zmniejszenie wagi ciała, przy jednoczesnym monitorowaniu funkcji narządu. Inne schorzenia mogą wymagać przyjmowania leków czy nawet operacji.
Dobra wiadomość jest taka, że wprowadzające w błąd posty są dużo mniej popularne niż prawidłowe. Wpisy z tej pierwszej grupy mają średnio 1,6 tys. polubień i są przekazywane dalej 140 razy, a w tej drugiej grupie liczby te przyjmują wartości odpowiednio 14,5 tys. i 364.
Naukowcy zauważyli jednocześnie, że posty czysto „informacyjne” zawierały dużo więcej błędnych danych, niż te, w których pacjenci dzielili się swoją historią.
„Choć nieprawidłowe wpisy są dużo mniej popularne, nadal przekazują duże ilości dezinformacji, narażając chore osoby na fałszywe przekazy. Biorąc pod uwagę wysoką śmiertelność w przypadku chorób wątroby, wpływ rozpowszechniania fałszywych twierdzeń na tak popularnej platformie mediów społecznościowych może mieć poważne skutki kliniczne”
– alarmuje dr Loveland.
Jego zdaniem uzyskane wyniki wskazują na potrzebę lepszego monitorowania i regulowania treści TikToka oraz zaangażowania się profesjonalistów.
„Jest jasne, że należy robić więcej, aby oznaczać dezinformację na TikToku, w tym zwiększać na platformie udział lekarzy zwalczających dezinformację z pomocą dokładnych, opartych na nauce przekazów”
– podkreśla dr Loveland.
„TikTok i inne platformy mediów społecznościowych są świetnymi miejscami do rozpowszechniania informacji zdrowotnych. Jednak musimy stosować więcej barier chroniących przed fałszywymi lub wprowadzającymi w błąd twierdzeniami”
– dodaje.
PAP/MK