Na łamach Krytyki Politycznej ukazał się artykuł, który ma negatywny wydźwięk jeśli chodzi o Rafała Trzaskowskiego. Okazuje się, że środowiska LGBT i lewicowe mają za złe Prezydentowi Warszawy, że ten nie chce wydać dowodu osobistego „dziecka pary lesbijek”.
Sprawa jest o tyle poważna, że chodzi w niej o 5 latka, który jest nazywany dzieckiem dwóch mam.
W artykule możemy przeczytać:
„Nasz syn jest dyskryminowany na każdym szczeblu administracji państwowej, teraz włączając w to Urząd Prezydenta Warszawy – mówią mamy pięcioletniego Victora, które od narodzin chłopca walczą dla niego o dokumenty. Czy syn Sylwii i Małgorzaty będzie mógł żyć na równych prawach jak inne dzieci? O tym zadecyduje prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, do którego wpłynęło odwołanie od odmowy wydania Victorowi dowodu tożsamości.”.
Chłopiec w Polsce nie ma numeru PESEL, dowodu osobistego, paszportu ani żadnego innego dowodu. Dziecko jakby nie istniało dla urzędników. I nie apelujemy tu o przyznanie numeru PESEL dziecku, a przez to otwarcie furtki do adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Problem dziecka jest zagraniczny akt urodzenia, a dokładniej brytyjski w którym zamiast ojca i matki wpisane są dwie matki.
Autor artykułu przywołuje orzeczenie NSA z grudnia 2019 roku, które rzekomo stwierdza, że w takiej sytuacji dziecku powinno się wydać dokumenty w oparciu o zagraniczny akt urodzenia, czyli wpisując dwie matki.
Kobiety postanowiły złożyć wniosek o wydanie dowodu osobistego dla 5-latka. Prezydent m. st. Warszawy mimo to zdecydował, że nie ma podstaw prawnych do wydania decyzji i dowodu osobistego. Pełnomocnik homoseksualnej pary lesbijek złożył odwołanie od tej decyzji. Oczywiście procedura odwoławcza może trwać długo, a dziecko powinno niedługo iść do szkoły.
I tu dochodzimy do najtragiczniejszego wątku tej sprawy. Bo homoseksualna para zdaje się toczyć swoistą batalię o prawo możliwość wpisania dwóch matek albo ojców w akcie urodzenia. Sytuacja jest o tyle poważna, że może prowadzić po pierwsze do legalizacji homoseksualnych związków tylnymi drzwiami i co najgorsze pozbawieniem praw rodzicielskich biologicznego rodzica. Wystarczy wyobrazić sobie sytuację w której lesbijka uwodzi w celach prokreacyjnych mężczyznę. Zachodząc w ciążę wystarczy że wyjedzie do kraju w którym można wpisać dwie matki albo dwóch ojców w akcie urodzenia. Co zatem z mężczyzną, który jest biologicznym ojcem dziecka i interesuje go jego los? Jest de facto pozbawiany praw rodzicielskich.
A co z sytuacją w której para gejów zatrudnia surogatkę, która ma urodzić im dziecko. Czy wystarczy aby kobieta urodziła dziecko w kraju umożliwiającym wydanie aktu urodzenia z dwoma matkami albo z dwoma ojcami? I wówczas na podstawie takiego aktu urodzenia para gejów miałaby zostać prawnymi opiekunami dziecka w Polsce?!
I nie są to wyjątkowe sytuacje, gdyż jak możemy przeczytać we wspomnianym artykule
„Przypadek Victora nie jest odosobniony. Każdego roku rośnie liczba dzieci polskich rodziców, które urodziły się za granicą i w akcie urodzenia mają dwie matki lub dwóch ojców. Pomimo tego, że Polska uznaje prawo krwi, setki dzieci z tęczowych rodzin są skazane na życie w niepewności związanej z niejasną sytuacją dotyczącą dokumentów potwierdzających ich tożsamość. Prowadzona przez Kampanię Przeciw Homofobii sprawa Victora niesie nadzieję na zmianę. Czy ona nastąpi? O tym ma szansę zadecydować prezydent Rafał Trzaskowski.”.
W naszej ocenie jest to próba środowiska LGBT do wprowadzenia adopcji dzieci przez homoseksualne pary tylnymi drzwiami.
1 komentarz
Te kobiety albo są niedouczone ale dolega ideologicznie otępione. Zgodnie z prawem naturalnym aby począł się człowiek musi współżyć ze sobą mężczyzna i kobieta. Zatem ten mężczyzna i kobieta są biologicznymi rodzicami tego dziecka. Nie ma możliwości aby dwie kobiety mogły począć człowieka. Czy ktoś im to wytłumaczył?
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.