28-letnia lekarka ze Stanów Zjednoczonych zmarła z powodu koronawirusa. Jej bliscy twierdzą, że kobieta zmarła z powodu braku odpowiednich środków ochrony indywidualnej. Zmarła miała nosić tygodniami tę samą maseczkę.
28-latka pracowała w szpitalu w Houston. Gdy zauważyła u siebie pierwsze objawy COVID-19 wykonała test na obecność koronawirusa. Po otrzymaniu pozytywnego wyniku badania, kobieta została poddana kwarantannie.
Po pewnym czasie kobieta znacznie gorzej się poczuła. Kilka tygodni spędziła na oddziale intensywnej terapii podłączona do respiratora. Lekarze stwierdzili, że „doszło do silnego krwawienia do mózgu” i że będzie potrzebna pilna operacja. Niestety 28-latka zmarła przed przeprowadzeniem zabiegu.
Rodzina zmarłej twierdzi, że kobieta nie miała odpowiednich środków ochrony indywidualnej, co doprowadziło do zakażenia.
„Adeline miała maskę N95 i wypisane na niej swoje imię. Nosiła tę samą maskę przez tygodnie, jeśli nie miesiące” – powiedziała jej siostra Maureen Fagan.
LEKARZE, KORONAWIRUS, PANDEMIA, EPIDEMIA, COVID-19
