Nie tak miał wyglądać początek trwających w Danii mistrzostw Europy kobiet w piłce ręcznej. Polki w pierwszym meczu zostały zdemolowane przez Norweżki i przegrały 22:35.
Wielokrotne mistrzynie olimpijskie i triumfatorki Euro był dla Biało – Czerwonych za szybkie, za agresywne i za skuteczne. Do przerwy nasze dziewczęta jeszcze próbowały nawiązać walkę i przegrywały z rutynowanymi Norweżkami 13:17. W drugiej połowie to już był dramat. Nasze panie sprawiały wrażenie, jakby myślami pozostały w szatni. Rywalki strzelały gole grając nawet w podwójnym osłabieniu.
Wysoka porażka jest wielkim ciosem dla Norwega Arne Senstada, selekcjonera reprezentacji Polski: – Pierwsze minuty drugiej połowy były w naszym wykonaniu katastrofą. Nie potrafiliśmy rzucić bramki przez ponad 10 minut. Popełniliśmy błędy, których nie powinniśmy robić. Rywalki wykorzystały to, zdobywając bramki po szybkich kontrach. My wyszliśmy na drugą połowę zbyt zadowoleni ze swojej postawy przed przerwą – powiedział mocno rozczarowany trener naszej kadry.
W polskiej ekipie najlepiej spisała się Marta Gęga, która zdobyła sześć goli. Dzielnie sekundowała jej bramkarka Weronika Gawlik. Ona z kolei kilkoma świetnymi interwencjami uratowała swoją drużynę przed kleską.
W sobotę drugi mecz Biało – Czerwonych. O 16. zmierzą się z Rumunią.
PD