Wagnerowcy są wysyłani na Białoruś z konkretnymi celami. Jestem przekonany, że jednym z nich jest próba destabilizacji sytuacji w naszej części świata – powiedział w czwartek w Programie Pierwszym Polskiego Radia szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.
Podczas rozmowy, szef Biura Polityki Międzynarodowej został m.in. zapytany o to, czy wagnerowcy przebywający na Białorusi, stanowią zagrożenie dla Polski.
„To są niebezpieczni ludzie, to byli kryminaliści, którzy walczyli na froncie z Ukraińcami. Oni nie są zupełnie przypadkowo na terytorium Białorusi” – podkreślił. „Zdolni są tak naprawdę do wszystkiego, przede wszystkim do wykonywania rozkazów ich kierownictwa oraz kierownictwa państwa rosyjskiego i białoruskiego, które ma nastawienie wrogie wobec całej wspólnoty euroatlantyckiej” – dodał.
Przypomniał, że „są to obywatele Rosji, rosyjscy kryminaliści, którzy są wysyłani na Białoruś z konkretnymi celami”.
„Jestem przekonany, że jednym z tych celów jest próba destabilizacji sytuacji czy bezpieczeństwa w naszej części świata. Mieliśmy tego przedsmak na polsko-białoruskiej granicy, kiedy celowo, siłowo wysyłano migrantów” – powiedział.
Dopytany, czy może dość do destabilizacji na życzenie Rosji w okresie kampanii wyborczej lub samych wyborów, Przydacz podkreślił, że „musimy być przygotowani na każdy możliwy scenariusz i trzeba mieć świadomość, że Federacja Rosyjska i Białoruś prowadzą politykę wrogą wobec całości państw Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej”.
Został także zapytany o to, czy gdyby doszło do jakiejś prowokacji np. przygranicznej, której dopuściliby się wagnerowcy, to czy wtedy działa art. 5 NATO.
„Przypominam, co się wydarzyło w lutym zeszłego roku, kiedy wojsko rosyjskie zaatakowało Ukrainę od strony Białorusi. Wszyscy znawcy prawa międzynarodowego stwierdzili, że udzielenie swojego terytorium do ataku jest również aktem agresji. W tym sensie, ktokolwiek by nie dopuszczał się jakichś działań destabilizacyjnych, agresywnych z terytorium danego państwa, to dane państwo ponosi za to odpowiedzialność” – podkreślił.
„Mam nadzieję, że do takiej sytuacji dochodzić nie będzie, że nie będziemy musieli rozważać, czy to art. 4 czy art. 5. Dlatego musimy twardo kontynuować politykę odstraszania. Po to są na Podlasiu polskie brygady, aby zabezpieczać granicę, ale także po to, aby pokazać, że się zbroimy, aby nikomu nawet do głowy nie przyszło, aby próbować zaatakować Polskę” – zaznaczył.
Źródło: PAP.