Gloria victis 1944
„Naszym celem nie jest ratowanie czegokolwiek w Europie przed Sowietami. Najlepiej byłoby, gdyby Stalin zajął Europę do kanału La Manche, to wtedy będzie tam nareszcie spokój.”
Franklin Delano Roosevelt
W dziejach są zdarzenia, które mają istotne znaczenie dla przyszłości. Angielski dyplomata Edgar D’Abernon obserwując zmagania Polaków z najazdem bolszewickim w 1920 r. stwierdził, że bitwa warszawska była osiemnastą decydującą bitwą dla losów świata. Przegrana Polski skutkowałaby wejściem bolszewików do Niemiec i opanowaniem Europy. To oznaczałoby kres cywilizacji europejskiej. Rola Polski jako przedmurza broniącego Europy była w tym przypadku bezsporna i widoczna.
Sięgając do historii staramy się odgadnąć zamiary stron, dociekamy, co ktoś zamierzał, na ile rozpoznał sytuację, wreszcie co osiągnął. W Polsce powstają opracowania paranaukowe, gdzie werwa publicystyczna wytyka głupotę i nieudolność polityków i wojskowych wspominając 1939 r., udział w II wojnie światowej i zwłaszcza Powstanie Warszawskie 1944 r. Bohaterstwo żołnierzy AK i poświęcenie tysięcy warszawiaków przeciwstawiających się złu irytuje uważających, że ze złem można układać się i współpracować z szubrawcami dla zachowania dóbr materialnych, a zwłaszcza życia. Pojawiają się dywagacje na temat realizmu w polityce (ma on skłaniać do kapitulowania przed silniejszym bandytą) i zapewnienia o szkodliwości respektowania moralności w polityce. Dla politycznej skuteczności – słyszymy często – trzeba odrzucać moralność, a nawet ulegać złu zapominając o czymś tak niepraktycznym jak honor. Sfera wartości i nakaz, aby dla ich obrony ryzykować życiem jest uznawane za głupstwo nie warte uwagi.
Stalin i Roosevelt
Zdarzeniem mocno oddziałującym na świadomość narodową Polaków jest ciągle Powstanie Warszawskie 1944 r. Czy mogą mieć rację krytycy powstańczego zrywu, że poza gruzami stolicy i tysiącami zabitych, zamordowanych tak naprawdę nic więcej nie ma?
Powstanie Warszawskie było czynem zbrojnym, który miał zapewnić utrzymanie przez Polskę niepodległości. Powstanie poniosło klęskę. Ale po upływie dziesięcioleci, widzimy współcześnie, że sprawa o którą walczyli Powstańcy zwyciężyła. Tej zależności nie mogą pojąć potępiający Powstanie, patrzący na nie tak, jakby pozostali w 1945 r. i z takiej tylko perspektywy oceniali powstańczy zryw.
Przed laty francuski historyk Stephane Courtois ogłosił, że odwiedzając jedno z archiwów rosyjskich trafił na dokumenty wykazujące, że Powstanie Warszawskie przeszkodziło w przygotowanej i zaplanowanej operacji Armii Czerwonej, która w pościgu za Niemcami miała też dokonać podboju Francji we współpracy z tamtejszymi komunistami. Courtois jest historykiem komunizmu („Czarna księga komunizmu”). Waga jego informacji powinna mieć duże znaczenie dla oceny Powstania Warszawskiego. Szkoda, że nie została potwierdzona szczegółowymi badaniami, np. polskich historyków – być może dlatego, że archiwa rosyjskie są dla polskich historyków trudno dostępne. Spójrzmy jednak na Powstanie Warszawskie uwzględniając kontekst zasygnalizowany przez francuskiego historyka.
Walki w Warszawie wybuchły 1 sierpnia 1944 r. i trwały do 2 października. W tym czasie Sowieci rzeczywiście stanęli na linii Wisły. Lądowanie wojsk alianckich w Normandii, miało miejsce 6 czerwca 1944 r. W sierpniu trwała bitwa pod Falaise (7-go) i wyzwolono Paryż (25-go). We wrześniu miała miejsce nieudana aliancka operacja powietrzno-desantowa „Market-Garden”. A jeszcze w grudniu 1944 r. Niemcy podjęli kontrofensywę w Ardenach i zadali aliantom poważne straty powodując opóźnienie o siedem tygodni ataku aliantów na Niemcy. W tym czasie na terenach między Warszawą a Berlinem oraz pomiędzy Karpatami a Bałtykiem Niemcy nie miały sił by powstrzymać milionowe sowieckie armie z tysiącami czołgów i samolotów. Sowieci po uchwyceniu przyczółków na lewym brzegu Wisły z łatwością mogli przerzucać na zachód masy wojsk. Podjęta w tych warunkach ofensywa do listopada 1944 r. doszła by do Berlina. Stad do zachodnich krańców Niemiec byłoby tylko ok. 450-600 km, zajęcie całych Niemiec przez wojska sowieckie było realne. Forsowanie Renu, wkroczenie wojsk alianckich na teren Niemiec miało miejsce dopiero 7 – 24 marca 1945 r. Rosjanie mieliby więc dość czasu, gdyby nie półroczny postój na Wisłą, aby zająć całe Niemcy. Historyk Józef Szaniawski podawał, że marszałek Wasyl Czujkow, jeden z dowódców sowieckich w nieocenzurowanej wersji pamiętników napisał: ,,Wojnę można było zakończyć pół roku wcześniej – nie w maju 1945, ale do grudnia 1944, gdyby nie decyzja Stalina wstrzymująca I Front Białoruski w sierpniu 1944. (…) Moglibyśmy dojść dalej na Zachód, nie do Berlina i nad Łabę, ale aż do Renu. Los wojny potoczyłby się inaczej.”
Czy udałoby by się Sowietom zająć Francję? Powstaje pytanie kto tak naprawdę panował na terenach wyzwolonych Francji – Alianci, czy francuscy komuniści (w tymczasowym rządzie de Gaulle’a jedna trzecia ministerstw była w rękach komunistów, szef partii komunistycznej zajadły stalinowiec Maurice Thorez był wicepremierem – dodajmy skazany w 1940 r. na śmierć za dezercję z wojska w obliczu agresji niemieckiej.) Stalin miał mocne aktywa we Francji i nie wiadomo, czy z nich by zrezygnował i czy USA byłyby w stanie zawiesić wojnę z Japonią, aby bronić Francji przed „wujaszkiem Joe”, jak Stalina nazywał pieszczotliwie Roosevelt?
W październiku 1942 r. na tysiącach stacji kolejowych w USA rozwieszono mapę Gomberga (od nazwiska jej podejrzanego wydawcy). Pojawiły się opinie, że przedstawiony na mapie „Zarys powojennej mapy Nowego Świata” opracowały sowieckie tajne służby lub, że powstał on w kręgu wpływowej w USA Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) – w każdym razie nikt tych map nie usuwał. U spodu mapy wydrukowano program, który zaczynał się od słów „Taka będzie nasza polityka”. Punkt nr 14 głosił: „ZSRR (Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich) trzecia co do wagi militarna siła, w kooperacji z USA jako siłą dla wolności i utrzymania światowego pokoju, przejmie kontrolę nad wyzwolonymi, zdezorganizowanymi, przylegającymi do jej granic terenami, łącznie z Niemcami i Austrią, które będą reedukowane i w końcu zostaną dołączone jako równorzędne republiki ZSRR, jak w przybliżeniu zaznaczono na mapie.” Na mapie nie tylko Europę Środkowo-Wschodnią, ale też całe Niemcy wskazywano jako obszar sowiecki. Wieść o tym trafiła do Watykanu. Papież Pius XII prosił arcybiskupa Nowego Jorku Francisa Spellmana o wyjaśnienie sprawy u prezydenta Roosevelta. Biskup usłyszał od prezydenta USA: „Naszym celem nie jest ratowanie czegokolwiek w Europie przed Sowietami. Najlepiej byłoby, gdyby Stalin zajął Europę do kanału La Manche, to wtedy będzie tam nareszcie spokój.”
W Polsce ciągle budzi zdziwienie dlaczego Roosevelt oddawał Europę Sowietom. W tym zakresie inne plany miał angielski premier Winston Churchill. Kiedy rozważano kwestię inwazji Churchill był zwolennikiem uderzenia na Bałkany i stąd na północ ku wybrzeżom Bałtyku. Chodziło o to, aby zająć przed Stalinem środkową część Europy i zmusić okrążone Niemcy do kapitulacji, ale też nie wpuścić Sowietów do Europy. Było prawdopodobne, że skierowana na Bałkany główna ofensywa zakończy się sukcesem. Prowadzono tajne rozmowy z rządami Węgier, Rumunii i Bułgarii, które chciały przejść na stronę aliantów, a istotnym wsparciem ofensywy byłyby siły podziemia w Jugosławii, Grecji, Słowacji i największe, w Polsce. Stalin dowiedział o planach Churchilla i zabiegał, aby lądowanie aliantów miało miejsce jak najdalej od Bałkanów, w północnej Francji. Prezydent USA poparł stanowisko sowieckiego dyktatora. Churchill był zbyt słaby by przeforsować swój zamiar. W ten sposób także strategiczny plan rządu RP związanego z Brytyjczykami zawiódł. Główna inwazja miała miejsce w Normandii. AK nie dostała obiecywanego wsparcia od aliantów w broni i sprzęcie, nie było powszechnego powstania w Polsce planowanego na czas alianckiej ofensywy.
Dlaczego USA oddawały Europę Stalinowi? Stało się tak bowiem prezydent Roosevelt chciał uczynić z USA mocarstwo dominujące w świecie zachodnim, a w tym świecie rywalem USA nie był ZSRR, ale… Imperium Brytyjskie. Stalin był niejako z innego świata, nie mógł zagrozić pozycji USA na Zachodzie. Zgoda na sowieckie nabytki terytorialne w Europie odpowiadała Rooseveltowi bowiem osłabiała Anglię czyli umacniała pozycję USA w świecie zachodnim.
Powstanie i Stalin
Dlaczego więc Stalin nie opanował Europę? Są przecież twierdzący, że gdyby tego chciał to ominął by walczącą Warszawę i ruszył na Zachód. Nie zrobił tego. Otóż nie mógł zostawić na zapleczu frontu kilkudziesięciotysięcznego zgrupowania AK i wielkie miasto, które było stolicą państwa członka koalicji antyhitlerowskiej. Musiałby ją sobie podporządkować, spacyfikować, używając dużych sił – a wtedy też wybuchłoby powstanie, tyle że antysowieckie. To nie było Wilno leżące na terenach, które zachodni alianci już oddali Stalinowi, ale Warszawa, znajdująca się na ziemi, która nawet dla Churchilla i Roosevelta miała stanowić terytorium Polski po zakończonej wojnie. Natarcie na zachód z ominięciem Warszawy było więc niemożliwe bowiem sprawiłoby wycofanie Niemców i… opanowanie Warszawy przez AK; rozwiązanie dla Stalina jak najgorsze. Stąd zachowanie Stalina – stać w miejscu i czekać, aż Niemcy zamordują Warszawę. Pacyfikacja Warszawy rękami niemieckimi była rozwiązaniem dla Sowietów najlepszym.
Jak to więc było z Powstaniem Warszawskim, które wg krytyków „było na rękę Stalinowi”? Warszawa z Delegaturą Rządu, Komendą Główną AK i warszawskim zgrupowaniem AK była dla Stalina dużym kłopotem. Pacyfikacja takiego ośrodka wymagała znacznych sił bezpieczeństwa i byłaby trudna do przełknięcia dla aliantów. Jednocześnie trwała Akcja „Burza” i Sowieci wiedzieli, że AK jest realną siłą, chociaż słabo uzbrojoną. Sowiecki wywiad miał jednak informację, że w ramach „Burzy” nie są przewidziane działania na terenie Warszawy. Powstał wtedy u Sowietów zamiar, aby sprowokować jakąś akcję zbrojną oskarżając przy tym dowództwo AK, że nie chce walczyć z Niemcami i w ten sposób opanować stolicę Polski.
Kierownictwo PPR wiedziało jakie są nastroje. Sowiecka radiostacja Kościuszko już w lipcu zaczęło wzywać:„Warszawa drży w posadach od ryku dział. Wojska sowieckie nacierają gwałtownie i zbliżają się do Pragi. Nadchodzą, aby przynieść nam wolność. Niemcy wyparci z Pragi będą usiłowali bronić się w Warszawie. Zechcą zniszczyć wszystko. W Białymstoku burzyli wszystko przez sześć dni. Wymordowali tysiące naszych braci. Uczyńmy, co tylko w naszej mocy, by nie zdołali powtórzyć tego samego w Warszawie. Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców! Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogi. Milion ludności Warszawy niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność.”
Sowieci rozrzucali z samolotów ulotki, nawoływali ludność Warszawy do ataku na Niemców. Rozwiesili w Warszawie afisze podające fałszywie, że przedstawiciele polskiego rządu i dowódcy AK uciekli z Warszawy, a władzę nad siłami zbrojnymi przejmuje współpracujący z komunistami komendant Polskiej Armii Ludowej. Była to zamierzona prowokacja która miała doprowadzić do niekontrolowanego wybuchu. Sowieci sądzili, że żołnierze AK nie otrzymując rozkazu do walki spontanicznie podejmą bój, a wówczas wojska sowieckie, w tym armia Berlinga i komunistyczna agentura (PPR) zajmą Warszawę.
Wybuch Powstania podjęty na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Bora-Komorowskiego był zaskoczeniem dla Stalina i krzyżował jego plany. Stalin chciał powstania, ale będącego pod sowiecką kontrolą, to nie miało to być polskie powstanie.
Powstanie zakończyło się 3 października 1944 r. Ofensywa sowiecka na Zachód ruszyła w styczniu 1945 r. – dlaczego tak późno? Po prostu w ciągu 63 dni walk w Warszawie Niemcy wykorzystali brak nacisku sowieckiego i odtworzyli front na terytorium Polski. Sowieci chcąc teraz atakować musieli się odpowiednio przygotować. To co było możliwe niejako z marszu, w sierpniu 1944 r., gdy niemiecki front na terytorium Polski rozsypał się, było niemożliwe w październiku. Dlatego ofensywa sowiecka mogła ruszyć dopiero w styczniu 1945 r., aby w kwietniu 1945 r. dotrzeć do Belina Na zajmowanie całych Niemiec, nie wspominając już o Francji, było za późno.
W takiej perspektywie Powstanie Warszawskie 1944 r. uzyskuje inny wymiar. Nie tyle jest przegraną bitwą o zachowanie niepodległości Polski, ale staje się wydarzeniem o podstawowym znaczeniu strategicznym dla powojennych losów całej Europy. Bowiem nawet jeśli Stalinowi nie udałoby się zająć Francji, to już tylko opanowanie całych Niemiec miałoby daleko idące konsekwencje dla przyszłości Europy. Najpewniej nie powstałoby NATO i główne mocarstwo Europy Zachodniej Republika Federalna Niemiec. W Europie byłaby jedna potężna komunistyczna Niemiecka Republika Demokratyczna, a potencjał niemiecki w całości zasilałby blok sowiecki. Werner von Braun budowałby rakiety dla Stalina. Jakie to miałoby następstwa w „zimnowojennym” starciu USA z Sowietami nie trzeba mówić.
Powstanie Warszawskie zakończyło się klęską, więc była to przegrana, ale przegrana DORAŹNA. Cel dla którego podjęto walkę, niepodległość, został w końcu osiągnięty. Żołnierze Powstania 1944 doczekali dni, gdy Związek Sowiecki rozpadł się. Jednym ze źródeł tej wg Putina „największej katastrofy geopolitycznej XX wieku i wielkiego dramatu Rosjan”, było Powstanie Warszawskie 1944 r.
Taki jest sens napisu Gloria Victis (Chwała Zwyciężonym) na na pomniku w kwaterze powstańczej na warszawskich Powązkach.