2,1K
Truskawki rosnące na polu pod Warszawą kupisz za grosze, ale warunkiem jest to, że zbierzesz je samemu. Na pole, na którym rosną, przyjechać może każdy, nie ma praktycznie żadnych ograniczeń, a dziadek Bogumił i jego poczucie humoru sprawia, że wszyscy go uwielbiają. Pomysł na taki biznes wypłynął nie tylko z potrzeby rynku – po obliczeniu wszystkich kosztów okazało się, że to się po prostu opłaca wszystkim.
Dziadek Bogumił, ma 74 lata i sam uprawia truskawki na swojej podwarszawskiej plantacji we wsi Prace Duże. Plantacje prowadzi za siostrę, która z powodu problemów zdrowotnych nie jest w stanie dłużej zarządzać swoim polem. Jego pomysł zrodził się, kiedy był w Ameryce w Kalifornii i był świadkiem, jak plantatorzy biorą po dolarze od ludzi, a ci bez żadnych ograniczeń mogą zbierać truskawki.
Kiedy wjeżdżasz na pole dziadka Bogumiła od razu widzisz ludzi krzątających się pomiędzy krzakami oraz osoby dobijające targu z mężczyzną. Pan Bogumił spędza cała dobę, przez siedem dni w tygodniu w małej starej przyczepce zaparkowanej koło pola. Przez cały maj, czerwiec oraz lipiec jest dostępne jego pole dla wszystkich zainteresowanych.
3 złote za kilogram truskawek, właśnie tyle płacą Ci, którzy zdecydowali się zakasać rękawy i przystąpić do pracy. Dziadek Bogumił przyznaje, że wychodzi na zero, ale woli to, niż żeby truskawki się popsuły. Tak niska cena jest możliwa z racji nieużywania żadnych oprysków, a samo pole wygląda niepozornie, gdyż na pierwszy rzut oka widać jedynie oset i inne chwasty.
Kiedyś do zbiorów dziadek Bogumił zatrudniał pracowników z Ukrainy, ale jak przyznaje koszty były zbyt duże. Teraz dzięki jego pomysłowi zyskują wszyscy, szczególnie zadowolone są dzieci, dla których zbieranie truskawek z rodzicami to prawdziwa frajda.
Co powiecie na truskawki u Dziadka Bogumiła?
1 komentarz
Pomysł bardzo dobry. Sam bym pojechał i pozbierał. A jak tam dojechać ?? Nie znam dokładnej lokalizacji.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.