10-latka z Warszawy na gigancie, wzięła psa i podróżowała z nim pociągiem. Wezwanym na miejsce policjantom tłumaczyła, że chciała pojechać do znajomych do Tczewa. Funkcjonariusze z Iławy odwieźli dziewczynkę do oddalonej o ponad 200 kilometrów stolicy.
Zgłoszenie o dziecku, które samo z psem jechało pociągiem relacji Gliwice-Gdynia, policjanci dostali we wtorek po godzinie 16. Dziewczynką zaopiekowała się obsługa pociągu, która przekazała ją policjantom na stacji w Iławie (województwo warmińsko-mazurskie).
W rozmowie z funkcjonariuszami powiedziała, jak się nazywa, że ma 10 lat, mieszka w Warszawie i że postanowiła pojechać do znajomych do Tczewa, nikomu nic nie mówiąc.
Policjanci ustalili dokładny adres zamieszkania dziewczynki i powiadomili jej matkę. Jak się okazało, kobieta była w tym czasie w pracy. Funkcjonariusze z Iławy odwieźli więc dziecko do babci, która również mieszka w Warszawie.