Site icon ZycieStolicy.com.pl

Szczyt Hipokryzji

brama

Mój kolega Stasiek – singiel, birbant, zawołany tancerz i koneser kobiecej urody – ma takie ulubione powiedzenie: „Na zbója z kijem idzie się uzbrojonym w pistolet, a nie w wykałaczkę”. Nie wiem czemu, ale owa myśl przyszła mi do głowy jako pierwsza, po usłyszeniu płaczliwego komentarza niemieckiego szefa dyplomacji, Heiko Maasa, który niesamowicie się oburzył na wieść o tym, że niższa izba Kongresu Stanów Zjednoczonych zainicjowała sankcje na firmy budujące gazociąg Nord Stream 2. Nie ukrywam, że szczerze i z satysfakcją się zaśmiałem, gdy wyszło, iż „europejski zbój” – Rosja – nie jest nietykalny, a jego pomocnicy – w tym wypadku Niemcy – mogą zostać boleśnie dosięgnięci przez silniejszego od siebie. Osobiście nie wierzę, aby nawet USA były w stanie zatrzymać wspólną inwestycję Moskwy i Berlina, ale wierzę w to, że nitka gazociągu nie stanie się elementem szantażu energetycznego dla państw naszego regionu. Uważam także, że słowami teutońskiego ministra spraw zagranicznych nie należy się przejmować w najmniejszym stopniu i dodatkowo należy oficjalnie je uznać za szczyt hipokryzji.

Szklana kula

Szczyt hipokryzji osiągnął także partyjny kompanion Maasa, Carsten Schneider. Ów deputowany do Bundestagu z ramienia Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) stwierdził publicznie, że USA wykorzystują w sposób bezprecedensowy prawo silniejszego i porównał takie zachowanie do czasów Dzikiego Zachodu. Nie wiem jak Państwo, ale ja po przeczytaniu jego wypowiedzi mogłem jedynie tarzać się po dywanie z nieposkromionej radości. Można całą sprawę zestawić z sytuacją, w której klasowy siłacz i terrorysta stał się nagle rozhisteryzowanym bachorem, gdy do izby lekcyjnej weszła nauczycielka przerywając jego siłową rozprawę z kolegami, dała ciemiężcy klapsa, wpisała uwagę do dzienniczka ucznia i wezwała na pogadankę rodziców. Piszę tutaj oczywiście o porządnej szkole podstawowej – tej z lat 80-tych XX w. – gdzie pedagog miał mir, posłuch i narzędzia do dyscyplinowania niesfornej dziatwy. Tak też stało się w tym wypadku; starokontynentalny mocarz, forsujący wszystkie korzystne dla siebie rozwiązania prawne i gospodarcze przy pomocy brukselskich stupajów, podniósł nagle transatlantyki wrzask na wieść o tym, że jego nieuprawniona pozycja dominanta może być zagrożona. Jakby tego było mało nieopatrznie dała głos inna niemiecka parlamentarzystka, Annalena Baerbock. Współprzewodnicząca partii Sojusz 90/Zieloni miała orzec, że, co prawda, budowa kontrowersyjnego gazociągu jest przedsięwzięciem ze wszech miar złym, ale amerykańskie sankcje są ponoć ingerencją w wewnętrzne sprawy Unii Europejskiej. Już teraz wiem, że nie ma takiej bzdury, której politycy nie są w stanie wyartykułować w obronie własnych interesów. Dla Baerbock próba zatrzymania niekorzystnej dla Polski, najbliższego niemieckiego sąsiada i pełnoprawnego członka UE, inicjatywy, jaką jest Nord Stream 2, tworzonej wspólnie z jednym z najbardziej agresywnych państwa świata – niedemokratyczną, będącą poza strefą Schengen Rosją, jest ingerencją w wewnętrzne sprawy UE. Uważam osobiście, że pani Annalena powinna jednak więcej czasu spędzać nad atlasem geograficznym świata, gdyż jej wypowiedzi mogą stać się kiedyś dla niej kłopotliwe.

Kłopotliwe może stać się dla Rosji dalsze zawiadywanie zaanektowanym Krymem. Wspomniana już wyżej amerykańska Izba Reprezentantów, projektując wespół z Senatem budżet dla Pentagonu, umieściła w jego szkicu zapis zabraniający uznania Półwyspu Krymskiego, jako części Federacji. Jeśli ktoś miał jeszcze złudzenia, to teraz musi pozbyć ich się całkowicie. Wszyscy musimy przyznać, że Waszyngton jest w stanie otwartej wojny gospodarczej z Moskwą, Berlinem, Paryżem i Pekinem. Nie ukrywam, że dość przyjazne zachowanie Donalda Trumpa w stosunku do Angeli Merkel, podczas londyńskiego szczytu NATO, nieco mnie uśpiło i sam nie spodziewałem się tak szybkich i restrykcyjnych działań skierowanych przeciwko zarówno sojusznikom z Paktu Północnoatlantyckiego jaki i jego przeciwnikom. Zazdroszczę pragmatycznym politykom znad Potomaku umiejętności porozumienia ponad podziałami partyjnymi, gdyż Demokraci i Republikanie mówią w takich sprawach jednym głosem. Są zgodni w sprawie udzielenia pomocy wojskowej Ukrainie, wspierając zakup pocisków rakietowych przez Kijów oraz w sprawie zablokowania sprzedaży samolotów F-35 do Ankary, najprawdopodobniej taktując to jako karę, za zakup przez nią rosyjskich zestawów przeciwlotniczych S-400 „Triumf”. Na Kapitolu przyjęto dewizę: pomagamy przeciwnikom Kremla, szkodzimy jego sojusznikom i nie ma od tego żadnych odstępstw.

Odstępstw, od dotychczas przyjętej polityki współpracy z USA, nie powinna robić także Polska. Nie powinniśmy ukrywać, że jawne, wrogie i zdecydowane amerykańskie wystąpienie przeciwko naszym zachodnim sąsiadom jest dla nas bardzo korzystne. Spowolnienie gospodarcze w Niemczech widać gołym okiem, gazociąg był dla Berlina wielka ekonomiczną nadzieją, a zapowiadane perturbacje mogą pokrzyżować te plany. Twierdzę, że konflikt gazowy jest dla nas korzystny, gdyż „błękitne paliwo” płynące po dnie Bałtyku nie będzie mogło być wykorzystane jako dźwignia nacisku na Warszawę, a zawodzenia dobiegające z Brukseli i Berlina potraktujmy tylko i wyłącznie jako szczyt hipokryzji.

Howgh!

Tȟašúŋke Witkó, 16 grudnia 2019 r.

Exit mobile version