Kobieta odeszła z pracy i spędziła 57 dni na poszukiwaniach swojego psa. Ostatecznie czworonoga udało się odnaleźć.
Kobieta ze stanów zjednoczonych spędziła niecałe dwa miesiące na poszukiwaniach swojego psa, który uciekł z pokoju hotelowego. Jak przekazała opiekunka, Katie (tak miała na imię zaginiona suczka) jest dość płochliwa i najprawdopodobniej uciekła, ponieważ wystraszyła się grzmotów.
Właściciele przeszukali teren całego hotelu jeszcze tego samego dnia, mimo swoich starań Katie nigdzie nie było. Następnego dnia małżeństwo rozwiesiło ulotki oraz zamieścili ogłoszenia na portalach społecznościowych. Zrozpaczeni opiekunowie wywiesili łącznie ponad 500 ulotek.
„To było druzgocące uczucie, dostałam z tego wszystkiego rozstroju żołądka” – powiedziała Carole, opiekunka Katie. „Nigdy się nie nie poddałam i nie straciłam nadziei” – dodała.
Mimo długich poszukiwań pupila nie udało się odnaleźć. Aby kontynuować poszukiwania, kobieta zrezygnowała z pracy na poczcie. Jak sama mówi, poznała wiele życzliwych osób, które wspierały ją i dodawali otuchy.
„Myślę, że największą lekcją, jaką wyniosłam z tej przygody jest życzliwość nieznajomych mi osób” – wspomina Carole.
57 Dni po zaginięciu do Carole zadzwonił mężczyzna, który powiedział, że w okolicy miejsca jego zamieszkania (niedaleko Country Estates) błąka się pies podobny do opisu Katie. Gdy jednak przyjechała na miejsce, psa już nie było. Mimo to postanowiła przeszukać okolicę. Jeden z przechodniów wskazał zaciemnione miejsce pod drzewem i spytał się, czy to jest jej pies.
„Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam Katie! Przytuliłam ją i nie chciałam wypuścić, nie mogłam powstrzymać łez. Kilku okolicznych mieszkańców zatrzymało się i wysiadło z samochodów. Myślę, że cała okolica wiedziała, że ją znaleźliśmy” – powiedziała Carole.