ZycieStolicy.com.pl

Żołnierze Niezłomni, przez komunistów wyklęci 

Żołnierze Niezłomni, przez komunistów wyklęci 

Środowiska, media, które są negatywnie nastawione do żołnierzy podziemia antykomunistycznego bardzo często są również największymi obrońcami komunistycznych pomników, patronów ulic, czy szkół i starają się pokazywać „dobre” strony PRL-u. Te środowiska poczuwają się do wspólnoty, nazwijmy to ideowej, z PRL. Czyn zbrojny Żołnierzy Niezłomnych przeszkadza też tym, którzy próbowali zmieścić komunistyczną „Polskę Ludową” w polskiej tradycji państwowej, w III Rzeczypospolitej. I widać, że z racji na przypomnienie o Niezłomnych, to się nie udaje. Dlatego deprecjonowanie czynu zbrojnego podziemia niepodległościowego jest z punktu widzenia zwolenników „Polski Ludowej” zrozumiałe, chociaż trudno taką postawę pochwalać. Inny aspekt sprawy – Żołnierze Niezłomni latami byli na różne sposoby oczerniani. Komunistom chodziło o to, aby pokazać ich jako bandytów dokonujących odrażających zbrodni. I robiono to nie tylko w propagandzie, ale też za sprawą fałszowania dokumentów, na które dziś czasem powołują się świadomie lub nie „dochodzący prawdy” o podziemiu antykomunistycznym. I wreszcie są Polacy, którzy okres PRL wspominają dobrze. Dla kogoś, kto przeżywał młodość w latach rządów Edwarda Gierka, który wszak budował „drugą Polskę”, tamten czas może wydawać się… sympatycznym. Nieliczni wtedy angażowali się w działalność niezależną i doświadczali represji. Pamiętam, że to, co wtedy robiliśmy nie znajdowało szerszego oddźwięku, co najwyżej wywoływało obawy wśród naszych najbliższych narażenia się na prześladowania. Zresztą nawet przy ocenie stanu wojennego ciągle w polskim społeczeństwie prawie połowa w badaniach opinii społecznej ciągle uważa, że był on uzasadniony. 

Komunistyczny fałsz 

W instrukcjach jakie wydał w 1946 roku Stanisław Radkiewicz, szef ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, było wskazanie, że ubecy prowadzący przesłuchania aresztowanych żołnierzy podziemia mają uzyskać potwierdzenia ich „bandyckiego” postępowania. Wymuszano takie obciążające zeznania torturami. Ubecy często też sami fałszowali zeznania, odpowiednio je preparowali. Historyk dziś badający ubeckie dokumenty musi zachować wyjątkową ostrożność, aby nie nabrać się na fałsze tam zawarte. Mamy chociażby rzekomy dziennik mjr. Józefa Kurasia „Ognia” wymyślony i napisany przez ubeckiego prowokatora Władysława Machejka. Do dziś ten „dziennik” występuje w różnych miejscach jako wiarygodny dokument. 

Wiele zbrodniczych czynów przypisywanych podziemiu było dziełem oddziałów prowokacyjnych utworzonych przez UB już w połowie 1945 roku. Ich celem było zlikwidowanie, ale także skompromitowanie niepodległościowej partyzantki. Fałszywi partyzanci udając podziemie rabowali i mordowali na terenie całej Polski. Grupy kierowane były przez specjalnie dobranych funkcjonariuszy UB, mających często przeszłość partyzancką w oddziałach AL, czy wojskową w I Armii gen. Berlinga. Ich kryminalne działania, napady na ludność cywilną, a nawet morderstwa np. działaczy PSL i prowokacje mające ujawnić sympatyków podziemia niepodległościowego, sprzyjały podejmowaniu represji przez komunistyczne władze i podlegające jej jednostki bezpieczeństwa wewnętrznego. Dziś są często przytaczane jako dowód na przestępczą działalność Żołnierzy Niezłomnych. 

Czytając którąś z prac Jacka Kuronia znalazłem, że on jako rzecz pewną podaje informację o jednym z dowódców partyzantki, który będąc w więzieniu skazany na śmierć chełpił się przed współwięźniami ilu ludzi zamordował, ile kobiet zgwałcił itd. Według Kuronia był to por. Stanisław Marchewka „Ryba”, który w rzeczywistości zginął walcząc z ubekami w marcu 1957 roku. Por. „Ryba” został pośmiertnie w sierpniu 2009 roku odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Kiedy zwróciłem uwagę Kuroniowi, że oczernił polskiego bohatera usłyszałem, że informacje nt. por. „Ryby” otrzymał od prof. Marii Turlejskiej (pani profesor zaangażowana w działalność KOR, ale też przedtem była aktywistą komunistycznej propagandy i ubeckim donosicielem, funkcjonowała jako TW „Ksenia”).  

Fałszu w opisie działań podziemia niepodległościowego jest dużo. Nadal trudno oddzielić fałsz od  prawdy chociażby w przypadku oceny działań kpt. Romualda Rajsa „Burego”. Do tego mamy dziś lekkomyślnych „tropicieli prawdy” sięgających po tego typu źródła i utrwalających komunistyczne fałsz. Przykładem może być Piotr Zychowicz: „Skazy na pancerzach”. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych”. Przeczytałem pierwsze „głośne” opracowanie tego autora „Pakt Ribbentrop-Beck” i stwierdziłem, że jest opracowanie fałszujące historie Polski. Dlatego nie widziałem sensu zgłębiania jego opowieści, widząc tytuły kolejnych książek, jak choćby „Obłęd’44”, albo opowieść o Piłsudskim spiskującym z Leninem… Nie zaskoczył więc mnie Zychowicz teraz demaskujący „bandytów” z podziemia, ale z racji, że ten autor uważa się za prawicowca i ma zwolenników po „naszej” stronie sporu o historię uważam go za wyjątkowego szkodnika.

Znaczenie walki Niezłomnych

Dowiadujemy się coraz więcej o czynie Żołnierzy Niezłomnych, o ich oddaniu Ojczyźnie, poświęceniu, jakie ofiary złożyli, ale trzeba uwzględnić jeszcze współczesne konsekwencje ich walki. W Ich walce można odnaleźć jeszcze inny i bardzo ważny dla następnych pokoleń Polaków sens. 

Komuniści jako podstawowe w procesie zniewolenia społeczeństwa uważali pozbawienie ludzi środków do życia i dlatego zabierali im własność. Jedną z ważnych składowych tego ograbiania ludzi było odebranie chłopom ziemi: kolektywizacja – to robiono we wszystkich państwach komunistycznych. Tymczasem w Polsce ziemia w większości została w chłopskich rękach i Polska była pod tym względem wyjątkiem w całym bloku sowieckim – były u nas miliony ludzi, którzy mieli własne źródła utrzymania, jakimi były gospodarstwa rolne. To miało korzystne następstwa chociażby takie, że Kościół katolicki miał oparcie na polskiej wsi, również materialne. Mogły powstawać ruchy społeczne dzięki którym Polacy podjęli opór niezbrojny, czym w skali masowej okazała się „Solidarność” 

Tu jest moim zdaniem właśnie zasługa Żołnierzy Niezłomnych. Po 1945 roku komuniści powinni byli rozpocząć kolektywizację, jak to robiono w innych krajach opanowanych przez Związek Sowiecki. W Polsce nie można jej było rozpocząć z racji na walkę podziemia. Żołnierzami podziemia antykomunistycznego byli synowie chłopscy i największy opór był na terenach wiejskich. Komuniści najpierw musieli więc zdusić ten opór, a dopiero później mogli kolektywizować wieś. Zlikwidowali podziemie w latach 1951-52 roku i wtedy ruszyła kolektywizacja. Jednak w 1953 roku umarł Stalin, zaczęła się destalinizacja, w Polsce do władzy doszedł Władysław Gomułka, który zapowiedział „polską drogę do socjalizmu” i kolektywizacji nie przeprowadzono. Polscy rolnicy zachowali swoją własność – to jest zasługa podziemia antykomunistycznego, bo gdyby go nie było, to komuniści w okresie stalinizmu przeprowadziliby kolektywizację i mielibyśmy taką samą sytuację społeczną jak w innych „demoludach” – ludzi pozbawionych własności, a wówczas nie było by w Polsce żadnej Solidarności.

Obecnie rządzący w Polsce czczą pamięć Niezłomnych. Mam uroczystości państwowe, przypomina się nazwiska i czyny bohaterów, ich imiona pojawiły się na sztandarach jednostek Wojska Polskiego. Polacy czczą poświęcenie naprawdę wyjątkowego pokolenia Polaków, które walczyło o naszą niepodległość. To jest wielka dawka patriotyzmu. To wartość spajające naszą wspólnotę narodową, która stanowi o nas, jako o narodzie.

Dowództwo 5 Wileńskiej Brygady AK 

f0eefbb828da5e6338eb0ac47d32702f860000

(Zdjęcie z: Tablica żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady AK w Koszalinie)

Na zdjęciu od lewej:
Ppor. Henryk Wieliczko „Lufa”. Odznaczony 15 sierpnia 1945 Krzyżem Walecznych, w uzasadnieniu napisano: „W każdej akcji świeci przykładem odwagi i bohaterstwa żołnierzom”. Aresztowany na stacji kolejowej Siedlce 23 czerwca 1948, w wyniku denuncjacji agenta UB. Został postrzelony w trakcie próby ucieczki. Skazany przez sąd wojskowy w Lublinie w trybie doraźnym 24 lutego 1949 roku na karę śmierci, rozstrzelany 14 marca 1949 na zamku w Lublinie.

Por. Marian Pluciński „Mścisław”, W uzasadnieniu wniosku o Krzyż Walecznych mjr „Łupaszko” napisał: „W każdej akcji bojowej jest dla żołnierzy przykładem odwagi”. Aresztowany przez UB na skutek donosu, został skazany na śmierć i zamordowany 28 VI 1946 roku. UB wystawiło mu taką opinię: „energiczny, odważny, bandycki upór”.

Mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, dowódca brygady. 30 czerwca 1948 r. został aresztowany przez UB. Osadzony w więzieniu przy ul. Rakowieckiej. W dniu 2 listopada 1950 r.  w procesie byłych członków Okręgu Wileńskiego AK został skazany przez sędziego Mieczysława Widaja na wielokrotną karę śmierci. Nie prosił o łaskę. Został zamordowany 8 lutego 1951 r. w więzieniu na Mokotowie.

Wachm. Jerzy Lejkowski „Szpagat”, Jako jedyny z żołnierzy na tym zdjęciu przeżył. Ciężko ranny w walce, aresztowany przez UB 6 VII 1948 r., skazany na karę śmierci, zamienioną na 15 lat więzienia. Przez wiele lat był inwigilowany przez SB, zmarł w roku 1992.
Ppor. Zdzisław Badocha „Żelazny” Major Szendzielarz wystąpił z wnioskiem o odznaczenie „Żelaznego” Krzyżem Virtuti Militari, pisząc: „bardzo odważny, dzielny, pełen inicjatywy, wykazał wielką odwagę osobistą”. Zginął 28 VI 1946 r., otoczony przez UB w okresie leczenia rany. Propaganda komunistyczna przedstawiała go jako bandytę, mordercę.

Exit mobile version