ZycieStolicy.com.pl

Znieczulica służb ratunkowych czy brak profesjonalizmu?

Wbrew temu co możemy usłyszeć czy przeczytać, służby ratunkowe w Polsce mają niską ocenę społeczną. Może poza strażakami, do których pracy trudno się przyczepić. Ratownicy medyczni, policja, straż miejska, czy operatorzy 112 nie mają w Polsce społecznego poważania. Sami na to narzekają. Zastanawialiście się dlaczego? Z rzeczywistością zderzyła się Joanna Szczepkowska, która usiłowała pomóc mężczyźnie.

Wbrew temu co możemy usłyszeć czy przeczytać, służby ratunkowe w Polsce mają niską ocenę społeczną. Może poza strażakami, do których pracy trudno się przyczepić. Ratownicy medyczni, policja, straż miejska, czy operatorzy 112 nie mają w Polsce społecznego poważania. Sami na to narzekają. Zastanawialiście się dlaczego? Z rzeczywistością zderzyła się Joanna Szczepkowska, która usiłowała pomóc mężczyźnie.

Nauka poszła w las

Pamiętacie czasy podstawówki? Pamiętacie kiedy na lekcjach Przysposobienia Obronnego czy zajęciach edukacyjnych w klasach 1-3 ćwiczyliście wzywanie pogotowia, policji, czy straży pożarnej? Pamiętacie jakie to ważne aby pomagać każdemu? Pamiętacie jakie to ważne aby nie oceniać czy ktoś jest pijany czy naćpany. Ważne, że potrzebuje pomocy? To teraz wróćmy do naszych czasów. Internetu, smartfonów i „Botoksu” Patryka Wegi. Jest 31 grudnia 2019 roku, znana ze swoich słów była prezenterka telewizyjna, aktorka i felietonistka widzi człowieka który najwidoczniej zasłabł. Jako dobry człowiek postanawia go ratować i dzwoni pod 112. Tak zderza się ze ścianą.

„Dzwonię. Kobieta pyta czy on pił. Mówię, że trochę ale wycieńczenie nie na tym polega, a on moim zdaniem za chwile odejdzie na tamten swiat. Kobieta powiedziała żebym go dała do telefonu. On trochę bełkocze z tego wyczerpania ale to nie jest alkoholowe. Kobieta mówi mi, ze nie przyjadą bo on jest pijany , żebym zadzwoniła po straż miejską. Dzwonię a w tym czasie to widzi ktoś z sąsiedztwa , przynosi herbatę i polar, potem dochodzi jego żona i wszyscy widzimy że ten człowiek jest na granicy życia. Z wielkim trudem sadzamy go na ławce. Straż miejska pyta przez telefon – on jest bezdomny? Pytam a mężczyzna mówi tak, ale mieszka u kolegi, podaje adres. Straż miejska mówi- proszę pani to oni wiedzą gdzie iść, proszę sobie dać spokój.”.

 Przyznam, że nóż otwiera mi się w kieszeni, a to dopiero początek historii

„Mówię że człowiek chyba umiera, mówią że przyjadą. Czekamy. (…) Nagle jedzie policja. Pewna, że to zamiast straży zatrzymuję ich, że to tutaj, ale oni nie znają sprawy. Wychodzą z samochodu i po pierwszych oględzinach mówią do swoich aparatów, że maja tu wycieńczonego człowieka . Pytają go o dane, on cichutko wszystko mówi. Każą mu dmuchać w alkomat- on dmucha a oni mówią – pił ,ale za mało żeby wezwać straż miejską, za dużo żeby wezwać pogotowie. Ale ja wezwałam straż miejską! Nie wzywała pani bo pytaliśmy o takie zgłoszenie. Pokazuję telefon z dowodem. Oni zdziwieni dzwonią tam znowu. Tak ale już wiemy ze nie przyjadą. Tak zdecydowali. Czyli bez powiadomienia mnie zdecydowali o czekaniu na zimnej ulicy, człowieka który nie ma sił i mnie, przechodnia który chce pomóc. Mogłabym całą noc czekać . Więc co? Mężczyzna osuwa się z ławki. Więc policjanci wzywają pogotowie jednak. Pomaga kolejny łyk herbaty który mu trzeba podać jak mleko niemowlęciu. Policjanci w tym czasie mają dużo innych zgłoszeń więc pytają czy mogę popilnować. Oczywiście. Karetka przyjeżdża po dwudziestu minutach.”.

 Szeryfowie z karetki

 „Wysiada trzech mężczyzn z czego jeden taki chamski wódz. Patrzy jak na śmiecia.- On się nie nadaje do szpitala. -Jak to nie, on umiera. -Ale do szpitala się nie nadaje. – chce pan do szpitala? – pyta wódz o bardzo złych oczach. Nie- szepcze mężczyzna nie bardzo już przytomnie. -No widzi pani , nie chce, a ja nie będę go porywał.- Ale on musi dostać kroplówki!- Ale on nie chce. I nie będzie mi tu pani świeciła łezkami.- Ale on umrze na tej ławce nie widzicie tego? – To może pani jeszcze będzie nagrywać? -Będę. – No to ja pani wytoczę sprawę- zwraca się do policjantów. Pani chce mnie nagrywać , proszę panią pouczyć. – Policjant mnie prosi, żebym podeszła do okna samochodu.- Panowie mówię – przecież on umrze na tej ławce, jeżeli go zostawimy. Policjant o bardzo inteligentnej twarzy mówi mi tak: ja też mam rodzinę , nie będę tu tkwił. Wszystko zostało zrobione ,my jako policja wezwaliśmy odpowiednie służby, a służby oceniły, że on się nie kwalifikuje do szpitala. Niech pani idzie do domu. W desperacji biorę komórkę i fotografuję numery tej pomocy ratunkowej. – Dobrze mówi wódz -bierzemy go, żeby ta pani miała czyste sumienie ale w szpitalu go nie przyjmą i każą wyjść na ulicę. – Ale on nie ma siły iść. Biorą go pod pachy, on ledwo idzie ale chętnie, podaję mu to jedzenie które kupiłam i termos z herbatą od sąsiada.- Czy mogę też pojechać?- Może pani iść za karetką- odpowiada bardzo elegancko wódz.”.

 

pogotowie

To karetka, której Joanna Szczepkowska zrobiła zdjęcie. Nią poruszali się ratownicy medyczni, którzy zachowywali się w sposób opisany przez aktorkę.

Trzymacie się jeszcze? Takich przypadków jest coraz więcej. Powód to brak odpowiedniego personelu, niskie płace i nasza typowa przywara narodowa czyli bylejakość. Bylejakość wszystkiego.

To Pan się nie zatrzymał?

 Kolejny czytelnik, który napisał do nas przytoczył historię z okresu świątecznego. Kiedy to jadąc samochodem na drodze zauważył rozbity pojazd, leżącego na jezdni człowieka i ludzi udzielających mu pomocy. Nie chcąc tamować ruchu, stwarzać zagrożenia i chcąc zapewnić możliwość dojazdu karetki i innych służb ratowniczych, postanowił przyśpieszyć odjechać w bezpieczne miejsce zaparkować pojazd i ruszyć mężczyźnie z pomocą. Widząc, że mężczyźnie jest udzielana pomoc postanowił jeszcze w samochodzie wezwać pogotowie. Będąc stale w ruch informował operatorkę numeru 112 o wypadku jaki miał miejsce. W odpowiedzi został okrzyczany, że się nie zatrzymał, gdy wytłumaczył, że tego wymagały okoliczności i bezpieczeństwo usłyszał od operatorki, że niepotrzebnie dzwoni „Bo na pewno ktoś już zadzwonił”. Mimo to uparcie chciał wezwania służb na miejsce. Natomiast operatorka twierdziła, że nie ma podglądu pod informację, czy ktoś dzwonił. Wówczas czytelnik stwierdził: „Tym bardziej powinna Pani wydać dyspozycję”. Cała rozmowa która została nam przekazana jest pełna nieprofesjonalnych wstawek operatorki numeru 112 typu „O Jezu!”, „Czego Pan Chce!” „Proszę dać mi spokój!”, „Niech Pan pisze skargę!”.

Czy tak wygląda profesjonalna obsługa systemu ratownictwa?

Karetka nie przyjechała do dziecka

Kolejny drastyczny przypadek niekompetencji operatorki 112 to sprawa z Wolsztyna. Gdzie pracująca na infolinii alarmowej 112 odmówiła wysłania karetki pogotowia do 6 miesięcznego dziecka, które miało drgawki i wysoką gorączkę. Dziecku na szczęście nic się nie stało, ale tylko dzięki pomocy patrolu policji który przewiózł dziecko do szpitala radiowozem.

Co ciekawe po przyjeździe do miejsca zamieszkania dziecka policjanci wezwali pomoc medyczną. Uzyskali informację, że nie znajdują podstaw do zadysponowania na miejsce karetki pogotowia. Dopiero po uzyskaniu zgody dyżurnego przetransportowali kobietę z dzieckiem do wolsztyńskiego szpitala. Tam na miejscu, na dziecko czekał już zespół medyczny.

Pozostawiam otwarte pytanie dlaczego tak się dzieje i gdzie jest popełniany błąd, który prowadzi do tego, że w służbach ratunkowych pracują niekompetentni ludzie.

Strażnicy miejscy pomagają bezdomnym

Exit mobile version