Srebrny hyundai z wielkim impetem wbiło się w piątek rano w drzwi klatki schodowej jednego z bloków na Białołęce. Kierowca trafił do szpitala, nikomu innemu nic się nie stało.
Minęła godzina 6.40, gdy strażnicy miejscy dojeżdżali do skrzyżowania Geodezyjnej z Geometryczną. Nagle tuż przed nimi przejechał z ogromną prędkością srebrny hyundai. Kierowca nie panował nad autem, które przecięło skrzyżowanie. Auto przeleciało przez ogrodzenie budowy i z hukiem wbiło się w wejście do klatki schodowej budowanego bloku.
Strażnicy natychmiast podbiegli do samochodu, którego silnik jeszcze pracował. Kierowca był przytomny, ale zakleszczony na siedzeniu za kierownicą. Na pomoc wezwali straż pożarną, pogotowie ratunkowe i policję. W czasie oczekiwania na ich przyjazd, po wielu próbach udało się otworzyć tylne drzwi auta i wyłączyć silnik.
„Kierowca nie miał widocznych obrażeń, ale był wyraźnie zdezorientowany. Nie wiedział, jak doszło do zdarzenia. Strażnikom udało się uwolnić jego uwięzione nogi, ale liczyli się z tym, że może mieć obrażenia wewnętrzne, więc nie pozwolili mu wysiąść z pojazdu”
– przekazał zespół prasowy Straży Miejskiej.
Po przyjeździe karetki i zbadaniu przez ratowników mężczyzna został uwolniony z auta i przetransportowany do szpitala. Przyczyny wypadku wyjaśni policja.
PAP
Trzaskowski: od poniedziałku będzie nowy komendant Straży Miejskiej
WARSZAWA, BIAŁOŁĘKA, WYPADEK, KLATKA CHODOWA, DRZWI DO KLATKI SCHODOWEJ