Site icon ZycieStolicy.com.pl

Wolontariusze uważają, że pieniądze wydane na warszawski punkt adopcyjny kotów powinny być przeznaczone na kociarnię

ochota na kota

Utworzony na Ochocie punkt adopcyjny kotów – Ochota na Kota – od wtorku jest zamknięty. Z powodu choroby koty musiały wrócić do schroniska. Wolontariusze uważają, że jest to dla nich trauma, a pieniądze wydane na punkt powinny być przeznaczone na nową kociarnię.

We wtorek Ochota na Kota – punkt adopcyjno-informacyjny schroniska Na Paluchu – poinformował, że z powodów zdrowotnych wszystkie koty, przebywające przy ul. Grójeckiej 79, musiały wrócić do schroniskowego szpitala. Informacja wywołała reakcję wolontariuszy ze stołecznego schroniska. Uważają oni, że pomysł stworzenia takiego punktu był chybiony, gdyż pieniądze wydane na punkt można było przeznaczyć na nową kociarnię, która jest bardziej potrzebna.

Od lat zgłaszamy dramatyczne warunki panujące w kociarni Na Paluchu. Zdajemy sobie sprawę, że punkt Ochota na Kota miał być miejscem bliżej warszawiaków. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że przebywa tam tylko kilka kotów. A w schronisku, w tym momencie jest ich około 160. Nie da się też porównać warunków w schronisku i w punkcie na Ochocie

– podkreśliła w rozmowie z PAP wolontariuszka opiekująca się kotami Magda Kowerska.

Jak zaznaczyła, „to jest tak, że kilka kotów chwilowo ma lepiej, bo ma poduszki, kanapy i przestrzeń, ale w tym samym momencie 160 innych kotów w schronisku przeżywa swoje dramaty”.

Wolontariuszka wskazuje, że koty są zwierzętami, które źle znoszą wszelkiego rodzaju zmiany.

Mocno przeżywają adaptację do nowych warunków

– zaznaczyła.

Dodała, że w punkcie adopcyjnym były cztery koty, które musiały wrócić do schroniska. Jak stwierdziła, w punkcie nie ma lekarza, który na miejscu leczyłby koty.

Przekazała, że zabrane z ochockiego punktu koty mają problemy jelitowe i właśnie są diagnozowane.

Nie wiem czy te koty wrócą do Ochoty na Kota, bo one teraz mogą złapać od innych kotów inne choroby, mogą się nie wyleczyć szybko, mogą dostać depresji klatkowej

– stwierdziła wolontariuszka.

Jak poinformowała, koty z punktu adopcyjnego nie trafiły do szpitala.

W tym momencie szpital jest przepełniony, więc z tego, co mi wiadomo koty są w tzw. kontenerze gdzie przebywają z kotami zdrowymi

– powiedziała wolontariuszka.

Niestety nie jest to pierwsza sytuacja, kiedy koty z Ochoty na Kota trafiają z powrotem do schroniska

– dodała.

Schronisko Na Paluchu informuje na swojej stronie, że w punkcie Ochota na Kota mieszka kilkanaście kotów.

Mieszkańcy mogą (…) wejść do środka, pogłaskać i osobiście poznać charakter pupili. Miłośnicy podglądają codzienne życie mruczących czworonogów także w Internecie. Inicjatywa ma na celu promowanie adopcji zwierząt. Na miejscu jest również opcja dokonania wszystkich formalności i przygarnięcia kociaka do swojego domu

– napisano.

Wolontariusze na profilu FB „SOS Paluch” poruszają kwestie finansowe związane z punktem.

Z kasy schroniska na jego adaptację przeznaczono około 100 tysięcy złotych. Plus koszty stałe: czynsz (700 zł/mies), etat dla opiekuna (5000 zł/mies) dojazdy weterynarzy (trudno oszacować). Wszystkie te pieniądze służą średnio 5 kotom miesięcznie(…). Tutaj opiekun był dla 5 kotów, w schronisku ma ich 80 pod opieką. Wielokrotnie też obiekt stał pusty – w trakcie pandemii, jak i teraz, kiedy wszystkie koty zachorowały i musiały wrócić do schroniska

– informują wolontariusze.

PAP/AS

Wolontariusze ze stołecznego schroniska krytykują wyniki raportu

Exit mobile version