Wakacje 2020, choć zbliżają się wielkimi krokami, na pewno nie będą takie, jak dotychczas. Pandemia koronawirusa wymaga wprowadzania nadzwyczajnych środków ostrożności i takie chce wprowadzić rząd w kwestii wczasów w tym roku. Czy zanim wejdziemy na plażę, będziemy musieli odstać swoje w kolejce?
Tegoroczne wczasy większość naszych rodaków spędzi w kraju. Obiekty noclegowe oraz gastronomiczne są już otwarte i nikt nie musi się obawiać, że biuro podróży odwoła mu zagraniczny wyjazd. Dlatego urlop nad Bałtykiem czy w górach zdaje się być bezpieczną opcją.
Plaże w czasie epidemii koronawirusa będą czynne, ale mają na nich obowiązywać specjalne ograniczenia.
– Optymalnie byłoby, aby na plaży przebywało około jednej trzeciej przeciętnej dziennej liczby odwiedzających z typowego sezonu letniego – to zalecenia Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny. Jego eksperci przygotowali właśnie na zlecenie ministerstwa zdrowia rekomendacje dotyczące zasad funkcjonowania plaż podczas epidemii koronawirusa.
Dokument zawiera zalecenia dla samorządów, organizatorów kąpielisk i samych plażowiczów. Jako pierwszy dotarł do niego RMF FM. Wcześniej Państwowy Zakład Higieny przygotował podobne zalecenia dotyczące funkcjonowania basenów, które będą mogły zostać otwarte 6 czerwca.
Na terenie kąpielisk na jedną osobę powinno przypadać co najmniej sześć metrów kwadratowych.
– Zarówno podczas kąpieli, jak i na plażach czy na pomostach, odpoczywający powinni zachowywać dystans minimum 2 metrów
Na plaże powinno zostać wpuszczonych trzy razy mniej ludzi, niż przebywa tam zwykle. Autorzy wytycznych sugerują też podzielenie plaż na sektory, tak by łatwiej było zapanować nad liczbą plażowiczów.
Sama kąpiel w wodzie jest bezpieczna. Sama woda nie jest problemem. Większym jest fakt, że na basenach i kąpieliskach jest dużo ludzi. Szatnie, prysznice to miejsca gdzie można się zarazić (…)
Koronawirus, rozprzestrzenia się drogą powietrzno – kropelkową. Jeśli nawet wirus dostanie się do wody, w której pływamy, to będzie w niej rozcieńczony. W takiej sytuacji prawdopodobieństwo zakażenia bardzo spada. Jest coś takiego jak dawka zakażająca. – To nie tak, że każda, pojedyncza cząsteczka wirusa, z którą mamy kontakt, od razu zakaża
– mówił portalowi GazetaWroclawska.pl profesor Egbert Piasecki, wirusolog z wrocławskiego Instytutu Immunologii I Terapii Doświadczalnej PAN.podkreśla Piasecki.