W Niemczech we wrześniu br. po raz pierwszy po II wojnie światowej wyeliminowano polityków z kandydowania w wyborach lokalnych na urząd burmistrza. Chodzi o 2 lokalnych polityków z AFD.
informuje na platformie X – Bartosz Lewandowski:
Negatywny stosunek do migracji podstawą do zakazu kandydowania
Pierwszym z nich był Joachim Paul z AfD. Kandydował on w wyborach lokalnych na urząd burmistrza Ludwigshafen (Nadrenia-Palatynat). Komisja wyborcza odmówiła jego rejestracji albowiem uznano, że… może „nie być lojalny wobec Konstytucji RFN”. Podstawą do takiego twierdzenia był fakt wyrażania przez niego publicznie poglądów o negatywnych następstwach niekontrolowanej migracji, problemach społecznych z tym związanych i konieczności rozpoczęcia procesu reemigracji.
Joachim Paul zaskarżył decyzję Komisji do Sądu Administracyjnego w Neustadt. Ten uznał, że Komisja miała rację. Sąd uznał, że sama przynależność do partii AFD nie jest jeszcze samoistną przesłanką wykluczenia kogoś z kandydowania w wyborach, w których mógłby on uzyskać status przedstawiciela lokalnej władzy wykonawczej. Stosunek jednak kandydata do kwestii imigracji ma już istotne znaczenie albowiem potwierdza – w ocenie Sądu – że nie daje „on gwarancji, że w każdej chwili będzie działał na rzecz liberalnego demokratycznego porządku konstytucyjnego w rozumieniu ustawy zasadniczej” Orzeczenie potwierdził w drugiej instancji Wyższy Sąd Administracyjny Nadrenii-Palatynatu (postanowienie z dnia 25 sierpnia 2025 r., sygn. akt 10 B 11032/25.OVG).
W podobny sposób wyeliminowano drugiego z kandydatów w wyborach lokalnych z partii AfD w Nadrenii Północnej-Westfalii.
Nie tylko w Niemczech
Orzeczenie jest szeroko komentowane w prasie prawniczej środowisk liberalno-lewicowych. Jak zauważył na łamach Verfassungsblog Andreas Nitschke „orzeczenia sądowe są zrozumiałe”. Podkreślił jednocześnie, że stanowi to reakcję na dyskutowany szeroko w gronie „prawników europejskich” przypadek Roberta Sesselmanna, który został jako pierwszy wybrany starostą z legitymacją partyjną AfD
Partia AfD to zdecydowanie nie moja bajka i uważam ją za niebezpieczną dla interesów , jednakże sposób liberalno-lewicowych środowisk na nieunikniony wzrost popularności prawicy w Europie przypomina próby zatykania korkiem butelki ze wzbierającym się gazem. To się skończy katastrofą…
Podobny trend eliminowania kandydatów niemainstreamowych, politycznie niepoprawnych mają także miejsce w innych krajach europejskich. W Rumunii anulowano najpierw I turę wyborów prezydenckich, które wygrał Calin Georgescu, a następnie nie dopuszczono go w powtórzonych wyborach. We Francji Marine Le Pen w wyniku orzeczenia sądowego I instancji została pozbawiona możliwości startu w wyborach (niewybieralności mimo nieprawomocności nadano walor natychmiastowej wykonalności).
Czyli demokratyczny wybór może mieć miejsce, tylko gdy będzie zgodny z oczekiwaniami lewicowo-liberalnych elit. Narzekają na Putina, a sami go naśladują.
