Site icon ZycieStolicy.com.pl

„Uliczna pułapka”

kaczyńskiego

Czy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski liczył na to, że jego obietnica zostanie zapomniana? Jego śliska retoryka ws. ulicy śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego sprawia właśnie takie wrażenie.

– Uważam, że były prezydent powinien mieć swoją ulicę w stolicy – oświadczył w 2018 w wywiadzie dla „Polska Times” ówczesny kandydat na prezydenta Warszawy, Rafał Trzaskowski. Po chwili dodał: – Ale może nie główną aleję, tylko ulicę przy Muzeum Powstania Warszawskiego. Ale tę decyzję powinien podjąć samorząd, a nie pisowski namiestnik.

To tylko jedna z wypowiedzi obrazująca, jak Trzaskowski miota się – od dwóch lat – w tej trudnej dla środowiska Platformy Obywatelskiej kwestii.

Kilka miesięcy po objęciu stanowiska prezydenta Warszawy, Trzaskowski ponownie podkreślał, że jego zdaniem w stolicy powinna powstać ulica Lecha Kaczyńskiego. W marcu 2019 Trzaskowski stwierdził jednocześnie, że nie chce „podejmować tej decyzji w świetle kampanii wyborczej”, a swoją propozycję przedstawi po wyborach parlamentarnych (do których było wówczas całe osiem miesięcy). Gorąco wtórował mu niekiedy wiceprezydent Paweł Rabiej, który poszedł jeszcze krok dalej. Jak ocenił w listopadzie 2019 w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, ulica Lecha Kaczyńskiego powinna powstać już w 2020 roku, na okrągłą rocznicę katastrofy smoleńskiej.

Kolejny rok później, jako kandydat na prezydenta Polski Trzaskowski przekonywał, że nadal jest zwolennikiem uhonorowania tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego i „usilnie będzie namawiał” nowego włodarza stolicy, by doprowadził do powstania takiej ulicy.

Kilka tygodni po przegranych wyborach prezydenckich Trzaskowskich nadal zapewnia o swoim gorącym poparciu dla ulicy tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego. Z drugiej strony wciąż lawiruje, stawiając kolejne warunki i terminy. Otoczenie prezydenta Warszawy poinformowało kilka dni temu, że jego wniosek o utworzenie ulicy wpłynie do rady miasta dopiero pod koniec sierpnia. Po dwóch latach rządów w Warszawie Rafał Trzaskowski przyznaje się de facto, że nie ma żadnego pomysłu ani planu w tej sprawie.

W czwartek stołeczni radni PO na samym początku sesji zdjęli z porządku obrad wniosek o przemianowanie alei Armii Ludowej na aleję Lecha Kaczyńskiego. Powód? Kuriozalny, a i nie do końca prawdziwy. Jak wskazano, żołnierze AL walczyli w Powstaniu Warszawskim (faktycznie była to ich mała grupa, tzw. Czwartacy, którzy mają już swoją ulicę w stolicy). – Żołnierze Armii Ludowej wywalczyli sobie ulicę w Warszawie – stwierdził stanowczo szef radnych PO, Janusz Szostakowski.

Trzaskowski wpadł w pułapkę własnej obietnicy. Złożył ją, bo „tak wypadało”? Liczył, że umknie w zapomnieniu pośród wszystkich innych zuchwałych obietnic, które hurtowo składają w wyborczych wyścigach politycy? Dwa lata po objęciu przez niego urzędu prezydenta Warszawy okazuje się, że sprawa ulicy tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej prezydenta wciąż wywołuje w ludziach wiele emocji. Emocji, które nie dadzą o sobie zapomnieć.

Trzaskowski liczył, że nie będzie musiał spełniać swojej deklaracji odnośnie ulicy Lecha Kaczyńskiego. Tymczasem, jak na złość, nikt nie chce zapomnieć. Temat wraca niczym bumerang co kilka miesięcy, w kolejnych wyborczych przedbiegach. Co gorsza, o pamięć dla byłego prezydenta Polski i Warszawy nie upominają się tylko jego polityczni spadkobiercy, ale opinia publiczna, dziennikarze, media i przede wszystkim – obywatele.

W drugim narożniku sprawę komplikują dodatkowo najbardziej zatwardziali wyborcy PO oraz środowisk centrolewicowych, dzięki którym to środowiskom Rafał Trzaskowski cieszył się w stolicy takim poparciem. Oni oto wyraźnie kontestują i poddają w wątpliwość jakikolwiek dorobek Lecha Kaczyńskiego, całkowicie odrzucając też pomysł upamiętnienia jego służby.

Ten stan rzeczy pokazuje słabość argumentów Trzaskowskiego o tym, że sprawa ulicy Lecha Kaczyńskiego nie może być przedmiotem dyskusji w kampanii wyborczej. Kwestia ta budzi w Warszawie wciąż duże emocje. Prezydentowi Warszawy ciężko będzie, wbrew samemu sobie, spełnić swoją obietnicę i przyznać nieżyjącemu prezydentowi w pełni zasłużoną ulicę –  ryzyko kontrowersji i krytyki ze strony betonowego elektoratu PO nie spadnie. Przypomnijmy, że Trzaskowski bez większego zawahania, w błyskawicznym tempie znalazł miejsce w stolicy na aleję Pawła Adamowicza, skracając jednocześnie czas karencji poprzedniego patrona tejże alei.

Nie cichną plotki o planach PiS na podział Mazowsza i utworzenie nowego województwa. To oznaczałoby kolejne wyborcze starcie na jesieni. Ile jeszcze poczekamy zatem na ulicę śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego?

Blanka Aleksowska

ULICA LECHA KACZYŃSKIEGO, RAFAŁ TRZASKOWSKI, ULICZNA PUŁAPKA, PUŁAPKA, ULICA, WARSZAWA, LECH KACZYŃSKI WARSZAWA

Exit mobile version