Cóż mogłem wiedzieć o tej służbie, gdy na początku lat 90-tych, na fali entuzjazmu postkomunistycznego, postanowiłem ubrać niebieski mundur w dużym mieście. Ja, który był po drugiej stronie, który znał roznoszenie gazetek opozycyjnych pod kurtką w jesienne wieczory. Jednak trochę zmuszony ekonomią oraz chęcią uczestniczenia w zmianach w tym resorcie, postanowiłem zostać policjantem.
Mundur znałem, broni się nie bałem, byłem bowiem jak wielu w tym okresie przyjmowanych do Policji, w sytuacji po odsłużeniu dwuletniej służby wojskowej.
Początki nie były łatwe. Poznałem ZOMO-wców rzuconych po rozwiązaniu tej jednostki na komisariaty, którzy jak gdyby w żartach prowokowali nas – nowych – tekstami typu „ty, to jesteś pewnie od tych z Solidarności, może ty kapuś jesteś?”. Opowiadali o rzeczach, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Powoli jednak czasy się zmieniały. W tym okresie jeszcze obowiązywał okres przejścia na tzw. wcześniejszą emeryturę po odsłużeniu 10 lat. Wielu wystraszonych hasłami weryfikacji milicjantów w strukturach Policji, hasłami o przedłużeniu lat służby, odchodziło ze struktur.
Z czasem polityka w Policji przestała być głośna. Była to normalna służba. Zagrożeniem były powstające zorganizowane grupy przestępcze, były głośno komentowane awantury na stadionach. Zmieniali się ministrowie – jedni lepsi inni gorsi. Był nawet taki, co mówił, że będzie policjantom zaszywać kieszenie, by nie brali łapówek. Jak pokazała historia, sam potem miał postawione zarzuty o przyjęcie korzyści majątkowych.
Spokój polityczny, pewna oficjalna neutralność panowała aż do czasu przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku. Wtedy w Policji pojawił się list agitacyjny, ogólnie mówiąc za PO. Nigdy, a przez wiele lat pracy mogłem poznać poglądy ludzi, Policja nie stała w równym rozkroku politycznym. Historia powojenna jednak odciskała swoje piętno. Parę lat temu, po przejęciu władzy przez PiS, pojawiło się głośne hasło „na dzień policjanta, zero milicjanta”. Odeszli wtedy przymusowo, czasem po krótkim pobycie w pokoju naczelnika, komendanta – ostatni milicjanci – osoby, które mogły wg mnie dalej pracować, służyć, które miały bogaty bagaż doświadczeń np. na linii dochodzeniowo-śledczej. Odchodzili z żalem, wiem to, za komuny pracowali jako dzielnicowi, część u wywiadowców, inni w dochodzeniówce. Z ZOMO nie mieli nic do czynienia, tamci zwalniali się szybko sami w latach 90-tych.
Teraz współczesność. Po ostatnim Marszu Niepodległości, czytając różne wypowiedzi, opinie, zacząłem się zastanawiać, co takiego jest w Policji, że jest tak rozgrywana politycznie. Dlaczego służba, która powinna nieść wielki splendor, jest tak mało lubiana. Codziennie mnóstwo policjantów dźwiga ciężar bezpieczeństwa naszego narodu, w codziennym wykonywaniu powierzonych zadań – zadań, których nie widać, a które naprawdę są mało przyjemne.
Skąd oskarżenia o brak symetrii w postepowaniu Policji wobec Strajku Kobiet oraz Marszu Niepodległości? W sieci krążą zdjęcia policjantów, którzy klaszczą podczas protestu kobiet. Policjantów, którzy nie potrafili bronić obiektów sakralnych i którzy zwarli się z osobnikami uczestniczącymi w MN.
Sporo jest w tym racji, jednak to jest skutek. Przyczyny trzeba szukać gdzie indziej.
Można zadać pytanie, dlaczego o żołnierzach, o WOT który cieszy się tak dużą popularnością wśród młodych, pisze się w formie patriotycznej, a o policjantach już nie. Ktoś atakujący policjantów, obarcza ich winą za złe (wg niego) rządy. Moim zdaniem, do Policji w dużej części nie poszła pracować młodzież prawicowa, patriotyczno-narodowa. Dla nich praca w Policji to obciach, to wstyd, za tą młodzieżą idą struktury kibicowskie. To oni często nadają ton wydarzeniom podczas MN, oni chcą walki, bo służba policjanta im się źle kojarzy. Młodzi ludzie na hasło „pracuj w Policji” krzywią twarz.
Do pracy w Policji idą młodzi z poglądami centrowo-liberalnymi. Stąd czasem te widoczne publiczne okazywane sympatie, co nie powinno mieć absolutnie miejsca. Może powinno się zaproponować słowami, chcecie innej Policji? Chcecie jej reformy, chcecie innych ludzi, to może zamiast publicznych połajanek „odbijcie” ten resort poprzez wstępowanie w jej struktury. Nadajcie mu charakter służby, gdzie człowiek o poglądach lewicowych, centrowych, prawicowych, będzie wiedział, ze ta formacja służy Polsce poprzez dbanie o wewnętrzne bezpieczeństwo społeczeństwa i jest godna zaufania.
Nie będzie dobrze, dopóki Policja będzie wikłana w polityczne gierki, dopóki pierwszy lepszy polityk w mediach będzie chciał błyszczeć, mówiąc dyrdymały o jej pracy, dopóki sympatie polityczne policjantów nie będą polegały tylko na tajnym wrzuceniu głosu do urny wyborczej. Wszędzie są grypy ekstremalne, chcące wywołać anarchię, odpowiedź struktur Policji musi być jednakowa wobec każdej z nich.
Pracując przez wiele lat, wiem z doświadczenia, jak bardzo jest to służba niewdzięczna, czasem bardzo niebezpieczna, jak trudno w niej dostać szacunek. Proszę wszystkich, by policjantów nie ubierać dodatkowo w rzeczy, które nie są potrzebne. Powtórzę jeszcze raz, patriotyzm Policji polega przede wszystkim na dbaniu o bezpieczeństwo narodu przed przestępcami. Nie chcemy wrócić tam, gdzie stało ZOMO, by służyć jakiejkolwiek opcji politycznej.
*Autor jest byłym i uznanym funkcjonariuszem policji doskonale znającym realia pracy w jej strukturach