Site icon ZycieStolicy.com.pl

Takie młodzieży (nie) chowanie

młodzieży

Takie młodzieży (nie) chowanie

Mikołaj Rej to był gość. Prawdziwy wizjoner. Taki wróżbita Maciej epoki odrodzenia. Pisarz przeniósł na papier myśl, która mimo upływu setek lat nic a nic nie straciła na aktualności. Brzmi ona: „Takie będą Rzeczyspospolite jak jej młodzieży chowanie”. To przesłanie przewodnie jego „Żywota człowieka poczciwego”, które w wolnym tłumaczeniu możemy interpretować tak, że najważniejszymi przymiotami człowieka powinny być cnota i wstrzemięźliwość, a drogowskazem do postępowania dla młodych ludzi musi być rodzina. To w niej poznane wartości w późniejszym życiu mały kierować poczynaniami dorosłych już ludzi. A wiadomo, że jacy będą obywatele, takim prędzej czy później, ale raczej zdecydowanie prędzej, stanie się kraj w którym żyją. I tu płynnie przechodzimy do czasów współczesnych.

Jestem ojcem dwóch córek w wieku 17 i 15 lat. Z racji uwarunkowań zawodowych żony, od ich wczesnego dzieciństwa przyjemny obowiązek kształtowania ich postaw i osobowości spadł na mnie. Po prostu żona pracując w systemie dyżurowym nie miała na to zwyczajnie czasu, choć oczywiście również mocno starała się kształtować podatne jak plastelina młode charaktery naszych pociech. Podsuwaliśmy dziewczynkom książki, uczyliśmy słuchać muzyki, oczywiście ich gusta proporcjonalnie do wieku się zmieniały, ale to co wyniosły z naszych wskazówek, zostało. Jedną z podstawowych zasad, jakie im wpoiliśmy był szacunek dla starszych. Nie wyobrażam sobie swoich dzieci rozpierających się wygodnie na siedzeniach w autobusie, w sytuacji, kiedy starsze osoby stoją, czy nie okazywanie seniorom szacunku, choćby przez przepuszczanie ich w drzwiach, nie dręczenie czy naśmiewanie się ze słabszych. Piętnowaliśmy próby drobnych kłamstw, i dziecięcej manipulacji. A teraz, choć drogi moje i żony mocno się rozeszły, to z dumą mogę powiedzieć, że pewien model postępowania, jaki wpoiliśmy dzieciakom, dziewczynki stosują do dziś.

I dlatego, znając długi proces wychowawczy i kształtowania osobowości od podstaw, jestem przerażony tym, co widzę każdego dnia. Dla mojego pokolenia blisko pięćdziesięciolatków najbardziej zakazaną używką były piwa Warka w baryłkowatych buteleczkach i tanie wina tzw. „siary”. Sięgnięcie po te używki na zakończenie podstawówki było wśród rówieśników świadectwem, takim swoistym glejtem na potwierdzenie dorosłości. Owszem, zdarzało nam się wypić wino na ławce pod blokiem, ale z ukrycia, w pełnej konspiracji. Teraz używki są inne – marihuana, której charakterystyczny zapach wieczorami otacza człowieka przechodzącego obok niemal każdego osiedlowego skwerku, na którym przesiaduje młodzież. Do tego piwo, bluzgi, zaplute chodniki. Nie mówiąc już o „twardych” narkotykach, które handlarze śmiercią kolportują wśród uczniów podstawówek i szkół średnich. Migdalenie na ławkach na oczach przechodniów, soft porno wieczorami pod blokami to norma.

Może to błędne myślenie, ale staram się „małolatów” trochę usprawiedliwić – spuszczeni ze smyczy przez goniących za groszem rodziców, pozostawieni samym sobie i kolegom z klasy lub z osiedla, przechodzą przyśpieszony, choć mocno wypaczony, kurs dojrzewania. Brak kontaktu z dziećmi, nieznajomośc ich potrzeb i oczekiwań, to cena, jaką wiele rodzin płaci za w miarę stabilne i choćby średnio dostatnie życie. Pocieszam się, że większość tych młodych wyrośnie z „marychy”, pójdzie prostą drogą. Taką przynajmniej żywię nadzieję.

Nie mam natomiast absolutnie żadnego wytłumaczenia dla patologicznego zachowania dzieci w towarzystwie rodziców. Nagminne tego przykłady widzimy codzienne w autobusach czy tramwajach, gdzie gówniarze z nosami w telefonach czatują, flirtują i oglądają głupoty, kompletnie ślepi i głusi na otaczające ich otoczenie. Ludzie starsi, schorowani, ledwo trzymający się na nogach muszą stać, bo taki niedorostek jeden z drugim nawet nie pomyśli o tym, żeby osobie w podeszłym wieku, a kobiecie w każdym!, ustąpić miejsca. A siedząca obok mamusia czy tatuś są dumni, że synalek, czy wymalowana jak wystawa na święta i wytatuowana córeczka „pogłębia” wiedzę o życiu z plotkarskich portali w telefonie. To tylko jeden z setek przykładów na to, że pokora, takt kultura osobista i uprzejmość wobec nieznajomych, to dla pokolenia przyszłych władców Rzeczpospolitej i jej kreatorów, wyłącznie pojęcia z gatunku science – fiction. Darcie się gówniarzy w autobusach, przychodniach, kawiarniach, kinach, no wszędzie dosłownie, to norma, a pobłażliwy uśmiech zakochanego w swojej pociesze rodzica są tak nieodłączne z tymi patologicznymi zachowaniami dzieci, jak Flip był nieodłączny Flapowi, a Brunner Klossowi.

Mówi się, że tożsamość człowieka budują drobne gesty i na pozór nic nie znaczące zachowania. Jeśli tak, to tym, którzy mają taką możliwość, doradzam przeprowadzkę na Madagaskar. Tam przynajmniej będą mogli zachować nadzieję, że na starość stojąc w kolejce po lód, miejsca ustąpią im pingwiny. Zatem, do zobaczenia w tej kolejce…

Piotr Radomski

Exit mobile version