Krótka historia o tym, jak dziennikarz piszący pod pseudonimem „Bogdan Konopka” i „Teresa Kozerska” szkalował opozycję, a teraz kreuje się na jej bohatera.
- „Co boli sodomitów”
- „Atak na Polskę – Jak V Międzynarodówka obala legalnie wybrany polski rząd”,
- „Tajemnica sobowtóra Tuska”
- „Europejscy Żydzi zaczęli wspierać prawicowe partie, które są przeciwne imigrantom”
- „Platforma szykuje prowokację wobec PiS! – Po wygranej PiS ma zabraknąć leków w aptekach”
- „Szkoła zboczeńców”
- „Tusk „brudny szczur””
- „Dziecko Merkel i Sorosa. Kim naprawdę jest Leszek Jażdżewski, kreowany na nowego lidera opozycji?”
- „Kwaśniewski na rosyjskiej smyczy”
To tylko niektóre teksty Warszawskiej Gazety podpisane pseudonimem Bogdan Konopka lub Teresa Kozerska. Pseudonimów tych używał Jan Piński, który twierdzi, że jego poglądy nie są zmienne, a on sam nie pisał nigdy pod pseudonimami…
Od Warszawskiej do Wieści24
Piński to były szef TAI. Zanim nim został [jak sam twierdzi trochę z przypadku], w sklepie monopolowym poznał Romana Giertycha. Gdy środowisko polityczne Giertycha przejęło TVP i potrzebowało zainstalować swoich ludzi w Telewizji Publicznej, wybór padł na Pińskiego. Ten stracił stanowisko równie szybko, jak je zyskał. Po drodze zaliczył kilka dotkliwych porażek zawodowych. Złośliwi wytykają mu, że do największych należy czasopismo „Uważam Rze”. Gdy obejmował fotel redaktora naczelnego sprzedaż pisma wynosiła ponad 100 tys. egzemplarzy. Piński swoimi działaniami szybko zbił poczytność pisma do około 10 tys. Oczywiście winę za ten stan [według Pińskiego] ponoszą służby specjalne. I znów tylko złośliwi twierdzą, że wówczas rządziła Platforma Obywatelska.
Całkiem niedawno Piński pisywał jeszcze do Warszawskiej Gazety. Tytułu prasowego, który z opozycją ma mało wspólnych tematów. To ta gazeta nazwała europosłów opozycji „politycznymi szmatami”. To co jest najbardziej ciekawe to to, że Jan Piński pisywał też do Warszawskiej Gazety pod pseudonimem Bogdan Konopka i Teresa Kozerska. Wówczas jego teksty były bardzo krytyczne wobec opozycji. Obecnie twierdzi, że tak nie było, ale nam udało się dotrzeć do zapisów rozmów z których wynika coś zupełnie innego.
„Pisze do WG [Warszawskiej Gazety – przypis redakcyjny] jako Bogdan Konopka tekst; Tajemnica Sobowtora Tuska; będziesz czytał z wypiekami…; na twarzy;”
Ten gatunek nazywam „dziennikarstwem insynuacyjnym””.
– To stwierdził Jan Piński w prywatnej rozmowie z jednym ze swoich dziennikarzy.
Jam nie jest Bogdan Konopka..
Gdy zadaliśmy pytania Janowi Pińskiemu, ten zaczął formułować zarzuty pod adresem Łukasza Pawelskiego – swojego byłego współpracownika. W szczególności przypisywał mu używanie tego pseudonimu podczas publikacji jednej z książek.
Pawelski odniósł się do tych twierdzeń:
„Tak przygotowałem materiały do książki „PUCZ”, która poruszała sprawę nieudanego zamachu stanu w związku z zamieszkami wywołanymi przez opozycję. Ale nie tylko ja. Oprócz mnie i innego dziennikarza – publicysty, materiały przygotowywał też Piński, którego rola nie ograniczała się tylko do redagowania tekstów. Poza tym jednym przypadkiem moje materiały nigdy nie były podpisywane jako Bogdan Konopka czy Teresa Kozerska.”.
Dlaczego ktoś tak się zachowuje?
Piński lubi podkreślać jak niezmienne są jego poglądy. Gdy ktoś zarzuca mu zmienność poglądów nadyma się niczym bramkarz osiedlowego klubu nocnego i twierdzi, że wszystkie jego teksty znajdują się w internecie, a jego poglądy są niezmienne. Piński zaostrzył swoje stanowisko wobec rządu Zjednoczonej Prawicy po pewnym bolesnym dla niego zdarzeniu.
Jest 23 stycznia 2018 roku, godzina 6:02 nad ranem. Do domu Tomasza Sz. wchodzą antyterroryści i zatrzymują go pod bardzo poważnymi zarzutami. Od czasu gdy Sz. został zatrzymany, Piński stał się zdecydowanym przeciwnikiem obecnego rządu. Co ciekawe, nie przeszkadzało to Pińskiemu pisać artykułów szkalujących opozycję pod pseudonimami Bogdan Konopka i Teresa Kozerska.
Można wręcz pokusić się o twierdzenie, że Piński popiera, przynajmniej oficjalnie, opozycję, ponieważ liczy, że zmiana rządów będzie miała pozytywny wpływ na sprawy kryminalne jego wspólnika, wspomnianego wcześniej Tomasza Sz. Dlaczego głosimy taką tezę? Ponieważ Piński wielokrotnie obsmarowywał polityków opozycji posługując się pseudonimem. Teraz kreuje się na naczelnego dowódcę frontu „antypisowskiego”. I to zupełnie przypadkowo, gdy wicenaczelnemu Wieści24 grozi kara pozbawienia wolności.
Smaczki
Piński zdaje się zapominać o tym, że tak pisał o Leszku Jażdżewskim (atakował Kościół w obecności D.Tuska): „Akcja promowania Jażdżewskiego pokazuje, iż rozpoczęło się wśród opozycji poszukiwanie nowego kandydata na lidera – „polskiego Emanuela Macrona””.
Bogdan Konopka tak pisał o Aleksandrze Kwaśniewskim:
„Zadziwia milczenie europejskich mediów i organów ścigania w sprawie działalności Grupy Habsburg. Okazuje się, że europejscy politycy, którzy dziś w dużej części np. troszczą się o stan polskiej demokracji, rzekomo zagrożonej przez PiS, nie mieli oporów, aby brać kasę od skorumpowanego prorosyjskiego figuranta”
Bogdan Konopka, czyli Jan Piński zabierał też głos w sprawie dziadka z Wermachtu Donalda Tuska i możliwego szantażu niemieckich służb wobec polityka:
„Kategoryczna odmowa współpracy [ze strony Niemiec – przypis red.] w sprawie tożsamości esesmana ze zdjęcia każe przypuszczać, że sprawa może mieć drugie dno. Rodzinne tajemnice i powiązania mogą i mają wpływ na polityczne wybory decydentów. Niemieckie korzenie rodziny Tuska, na pewno pomogły mu w zdobyciu poparcia kanclerz Angeli Merkel w staraniach o stanowisko szefa Rady Europejskiej. Warto pamiętać jednak, że gdy gdy jedno państwo ma dokumenty, które mogą zaszkodzić wizrunkowi wpływowego polityka sąsiedniego państwa, to naiwnością byłoby sądzić, że nie skorzysta z takiej okazji.”.
– pisownia oryginalna.
Jak więc ktoś o takich poglądach został gorącym zwolennikiem opozycji?
Celowe działanie
Piński pisał wielokrotnie pod pseudonimami, ponieważ wiedział jak odebrane mogą być jego teksty. Często sam twierdził, że teksty które tworzył były „fantastyczne”, a nawet wyssane z palca. Dlatego podpisywał się pseudonimem. Podpisywanie się pseudonimem gwarantowało Pińskiemu [przynajmniej według niego samego] bezkarność w przypadku pozwu. I tak też w sprawach karnych to się odbywa.
Drugim możliwym wytłumaczeniem jest to, że Piński prowadzi swoją cyniczną grę. Obecnie próbuje zyskać w oczach opozycji, a atak na rząd Prawa i Sprawiedliwości jest mu zwyczajnie na rękę.
Stanowisko Jana Pińskiego na zadane pytania, poza zaprzeczeniem, że nie jest autorem w/w tekstów, nie nadaje się do publikacji. Zawiera ono naruszenie dóbr osobistych osób trzecich. Dlatego publikujemy niektóre tweety, które zamieszczał bezpośrednio po otrzymaniu od nas pytań.
Jeżeli ktoś ma zamiar zrobić odkrycie, że redagowałem rzeczy z którymi się nie zgadzam, to uprzedzę, tak było. W momencie kiedy ta różnica poglądów zaczęła mnie boleć odszedłem, bez okresu wypowiedzenia. Za zgodą właściciela Piotra Bachurskiego, którego bardzo cenię. https://t.co/geYjn2CIgd
— Jan Piński (@jzpinski) June 26, 2020
Dlaczego Piński tak zareagował? Według naszych ustaleń zarówno wobec Bogdana Konopki oraz Teresy Kozerskiej toczą się postępowania. Dla Pińskiego bolesne może okazać się postępowanie które wytoczył mu Piotr Nisztor za artykuły na jego temat podpisane Teresa Kozerska. Piński i jego pełnomocnik w procesie twierdził, że nie ma on nic wspólnego z Kozerską, że Piński nie jest autorem pomawiających Nisztora tekstów. To fragment odpowiedzi jaką Piński i jego pełnomocnik przygotował w odpowiedzi na akt oskarżenia.
„Podkreślenia wymaga fakt, że Pan Jan Piński nie jest autorem materiału prasowego, o którym mowa w opisie czynu przedmiotowego prywatnego aktu oskarżenia. Zdaniem obrony oczywiste jest, że „za informacje, które zawierają słowa znieważające inną osobę, odpowiedzialność karną ponosi ich autor.” (tak postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 30.08.2001 roku., V KKN118/99, LEX Nr 49339).
Tym samym sam fakt, że z oskarżony nie był autorem przedmiotowego artykułu, powoduje potrzebę umorzenia postępowania. Oskarżyciel prywatny [Piotr Niszto – przypis redakcyjny] nie przedstawił żadnego dowodu na okoliczność sprawstwa oskarżonego np. autorstwa artykułu, znajomości jego treści przed publikacją, akceptacji publikacji, polecenia napisania artykułu itd. Ciężar dowodu w tym wypadku spoczywa na oskarżycielu prywatnym. Artykuł został napisany przez Teresę Kozerską , dziennikarza piszącego pod tym pseudonimem.”
I znów udało nam się dotrzeć do zapisków korespondencji Jana Pińskiego:
„Natomiast w tej sprawie było łatwo; bo ona wygrała [pełnomocnik Pińskiego – przypis red.] to z Lisieckim; a tutaj raz nie jest w stanie mnie przylepić do tej sprawy; dwa jak przylepi, to nie udowodni, że chodziło w materiale o niego [Nisztora – przypis red.]”.
Gdyby okazało się, że Piński wielokrotnie kłamał w toczących się postępowaniach karnych i cywilnych lub składał fałszywe zeznania – groziłyby mu poważne zarzuty, które mogłyby skończyć się dla niego wieloletnim więzieniem.
Pozostaje pozostawić otwarte pytanie czy opozycja zapomni Pińskiemu teksty tworzone przez niego? A może teksty o Donaldzie Tusku i całej opozycji są prawdziwe? W końcu Jan Piński, jako przyjaciel Romana Giertycha [sam Piński tak twierdzi] musi mieć dostęp do ciekawych informacji. Postanowiliśmy o to zapytać polityków opozycji. Gdy otrzymamy odpowiedzi będziemy je sukcesywnie publikować.