Site icon ZycieStolicy.com.pl

Straż Miejska nie pomogła kotkowi. Biedny zginął!

kotek

W poniedziałek 5 października przez cała Polskę przeszły gwałtowne burze. W samej Warszawie Straż pożarna interweniowała ponad pól setki razy. Niestety, wśród tragicznych skutków nawałnicy jest również śmierć zwierzęcia, które utknęło na drzewie. Jak się okazuje, służby były dużo wcześniej informowane. Gdyby zareagowały na czas kotek miał duże szanse na przeżycie.

Na Gocławiu na drzewie od dwóch dni siedział kot, który nie potrafił z niego zejść. Zaniepokojeni mieszkańcy prosili o interwencję oraz apelowali do służb w mediach społecznościowych, lecz ani od Straży Pożarnej ani od Ekopatrolu nie uzyskali żadnej konkretnej pomocy. 

„Na drzewie przy ul. Fieldorfa 5 siedzi kot, nie może zejść i bardzo płaczę. Podobno jest tam od 2 dni. Straż pożarna nie chce przyjechać. Eko patrol powiedział, że może przyjadą ale nie wiadomo kiedy. Czyją zguba? Może jest na forum właściciel kociaka?”

Niestety, zwierzę nie zostało uratowane, do śmierci kota doprowadziły niezrozumiałe przepisy. Nikt nie przyjechał, by mu pomóc, mimo że apelowało kilka osób, ponieważ zwierzę znalazło właściciela. Ekopatrol ma zasadę, że ratuje tylko bezpańskie zwierzęta.

Na udało się porozmawiać z  Radnym Markiem Borkowskim który tak relacjonował zaistniałą sytuację.

„Napisała do nie Pani Irina z Ukrainy, która była właścicielką tego biednego kota, który w trakcie wczorajszej burzy nad Warszawą spadł z drzewa i zginął. Kot od dwóch dni przebywał na drzewie. Właścicielka wielokrotnie dzwoniła do straży miejskiej i innych służb miejskich, jednak nikt nie chciał jej pomóc. Sprawą zainteresowały się sąsiadki, ponieważ właścicielka zaczęła nabierać podejrzeń, że jest ignorowana z uwagi na swój wschodni akcent.”

Na poparcie swoich twierdzeń pani Irmina przedstawia zrzuty z zapisem wykonywanych połączeń.

Gdy służby nie reagowały mieszkańcy próbowali ratować zwierze na własną rękę. Niestety nie przyniosło to efektów.

 

„Sprawa jest bulwersującą, przecież jako mieszkańcy Warszawy wszyscy płacimy za Straż Miejską, która ma nawet specjalną jednostkę, Ekopatrol. To, że jak próbuje się teraz tłumaczyć, odławia ona tylko dzikie czy bezpańskie zwierzęta absolutnie mnie nie przekonuje. Przecież zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt podlegają jej WSZYSTKIE zwierzęta. Co więcej przecież Straż Miejska mogła wezwać Straż Pożarną czy inną służbę, a po akcji wystawić właścicielce kota rachunek. Naprawdę brak jakiejkolwiek reakcji w tej sprawie, a nawet więcej  ignorowanie właścicielki nie ma żadnego usprawiedliwienia. W związku z tym skieruję na prośbę właścicielki skargę do Prezydenta Miasta, a także rozważę zawiadomienie prokuratury.”

Exit mobile version