Jak donosi stołeczna Gazeta Wyborcza w marcu 2020 w Warszawie zanotowano 150 zgonów więcej niż w marcu 2019 roku. Ma to być dowód, na to że rząd zaniża statystyki śmiertelności wśród Warszawiaków, a jeśli wśród nich to też wśród innych mieszkańców Warszawy.
W marcu w Warszawie zmarło 150 osób więcej niż w ubiegłym roku w tym samym miesiącu. A według rządu koronawirus zabił tylko cztery https://t.co/81DoCEmkol
— Wyborcza.pl Warszawa (@GazetaStoleczna) April 16, 2020
Tymczasem liczba zgonów w Warszawie, ale i całym kraju rośnie z roku na rok. Powód jest prosty Pokolenie baby boom z drugiej połowy lat 40-tych i pierwszej połowy lat 50-tych zaczyna niestety powoli wymierać.
Tymczasem w stołecznym wydaniu Gazety Wyborczej możemy przeczytać:
Idąc tym tokiem rozumowania można przyjąć, że z epidemią koronawirusa mieliśmy do czynienia w latach ubiegłych, bo jak inaczej wytłumaczyć systematyczny wzrost liczby zgonów przez kilka ostatnich lat? To pytanie kierujemy do zdecydowanego w ocenie dr. Pawła Grzesiowskiego. My znamy odpowiedź i jest ona daleka od scenariuszy „Archiwum X”… Tą odpowiedzią jest demografia.
1946 roku było nas ponad 23,5 mln. Liczba urodzeń rosła po wojnie systematycznie. W 1946 – 380 tys., w 1947 – 422 tys., w 1948 – 437 tys.. Rósł on stale do 1955 roku, kiedy wyniósł 532 tys.. Wtedy też osiągnęliśmy rekordową liczbę urodzeń żywych – 793 tys. dzieci. Osoby urodzone w 1955 roku mają obecnie 65 lat… Przy średniej długości życia 80 lat, czeka nas jeszcze spory wzrost liczby zgonów
I co ciekawe Gazeta Wyborcza jeszcze całkiem niedawno twierdziła, że za wzrost liczby zgonów odpowiada, a jakże smog.
Oczywiście narracja o wzroście o 150 zgonów więcej w kontekście koronawirusa jest na rękę ponieważ broni ona tezę Rafała Trzaskowskiego o ukrywaniu przez rząd faktycznej liczby zgonów na COVID-19 w Polsce.. Naszym zdaniem zupełnie nie tędy droga..