Po nagłym wzroście cen Coca Coli polską gospodarkę spotkał kolejny potężny wstrząs! To hiperinflacja na rynku sanek. Obecnie w stolicy nowe sanki można zakupić za ok. 200 złotych i nie są to żadne specjalne sanki tylko podstawowy model, których coraz częściej brakuje w sklepach [tych jeszcze czynnych]. Sprzedawcy próbują wycisnąć co się da z pierwszego od lat śniegu w stolicy. Również używane sanki to koszt około 140 złotych.
„Przez poprzednie sezony sanki można było nabyć za 50 złotych a nawet mniej. Obecnie wszyscy chcą odrobić straty z lat poprzednich, gdy sanki zalegały w magazynach”
– mówi nam pani Ania – właścicielka sklepu internetowego i pokazuje listę zamówień z dwóch ostatnich dni.
Na forach internetowych rodzice niczym za PRL skrzykują się gdzie będzie dostawa sanek w stolicy. Towaru za każdym razem jest mniej, a ich cena osiąga coraz większe rekordy. Poniżej ogłoszenie które pojawiło się na jednej z ogólnopolskich grup.
Pojawiają się także pierwsze kradzieże sanek głównie z piwnic i niezabezpieczonych magazynów.
A wy macie sanki w piwnicy?