Site icon ZycieStolicy.com.pl

Skończmy z dogmatem utrzymującej nas Unii Europejskiej!

ue

Przez lata wpajano nam dogmat o tym, że Unia Europejska dokłada do Polski. Doszło do tego, że nikt już nie liczy jakie mamy ukryte koszty członkostwa w UE. Polska poza unią jest przedstawiana jako smutny, szary niemal totalitarny kraj, gdzie dochodzi do aktów kanibalizmu, a gospodarka jest na poziomie Burkina Faso.

Logika najlepszą przewodniczką życia

W życiu państw i narodów, podobnie jak w życiu zwykłych ludzi nie ma nic za darmo. Była żona, która czyha na wasz majątek nie będzie wręczać wam drogich prezentów za nic. Podobnie jest z Unią Europejską, która na przykładzie dyrektywy o pracownikach delegowanych pokazała, że dla niej liczy się interes Starej Unii przede wszystkim. Jesteśmy w unii, bo takim krajom jak Niemcy, Francja, Holandia, Włochy, Dania, czy Hiszpania się to opłaca. Pomyślcie, jaki efekt przyniosło nam członkostwo w Unii w sferze gospodarki. Czy powstało chociaż jedno polskie przedsiębiorstwo o zasięgu europejskim? Jak mają się mali sklepikarze, a jak mają się niemieckie i francuskie dyskonty? Jak mają się ich polscy dostawcy? Jak mają się polscy konsumenci, którzy coraz częściej płacą za gorsze produkty więcej, niż ich odpowiednicy na zachodzie? Czemu polscy rolnicy nie dostają takich samych dotacji, co ich koledzy na zachodzie? Wreszcie, komu służą inwestycje infrastrukturalne w Polsce? Tylko Polakom, czy także niemieckim i francuskim koncernom lokującym swoje centra montażowe w pobliżu rezerwuaru taniej siły roboczej i strategicznych węzłów komunikacyjnych na terenie specjalnych stref ekonomicznych? Ile kosztowała nas emigracja zarobkowa? Ile PKB przez to straciliśmy?

Policzmy pieniądze

Aby uciec od oskarżeń o demagogię skupię się na wyliczeniach. Rafał Chabasiński na łamach Bezprawnika stwierdził, że „nasz rząd istnieje właściwie dlatego, że Unia Europejska dość hojnie dotuje nasze państwo.”. Moim zdaniem nie mógł się bardziej pomylić, ale od początku. Porozmawiajmy o realnych pieniądzach, które wydaliśmy i które wydamy, nie o obiecankach. Przez ostatnie 15 lat Polska otrzymała z unijnego budżetu 163 mld euro, a wpłaciła do unijnej kasy 53 miliardy złotych.[1] [103 mld euro trafiło do Polski w ramach polityki spójności]. Nie trudno policzyć, że na czysto otrzymaliśmy z unijnego budżetu 110 mld euro. W przeliczeniu na każdy rok daje to 7,34 mld euro rocznie. Przecież  to mała część polskiego budżetu i drobny ułamek polskiego PKB.

To oczywiście rachunek oficjalny, który powinien został uzupełniony o koszty jakie ponosimy z związku z naszym członkostwem w UE, a które nie są ujęte w oficjalnych statystykach. Okazuje się że tylko w latach 2005-2015 z polski wypłynęło 540 mld złotych [120 mld euro według kursu 4,47] w formie dywidend i agresywnej optymalizacji podatkowej.[2] Oznacza to, że tylko na podstawie tych wartości można wywieść, że na członkostwie w UE tracimy, a nie zarabiamy. To tylko część kosztów, które moglibyśmy zakwalifikować, jako związanych z wyprowadzaniem zysków zagranicznych korporacji z Polski. Dane te nie dotyczą lat 2016-2019.

W odpowiedzi na argument, że w najbliższym czasie mamy uzyskać miliardy za darmo od UE trzeba pamiętać, że będziemy też ponosić kolejne koszty i to olbrzymie. Oprócz kosztów związanych z wyprowadzaniem zysków z naszego kraju mamy do czynienia z kosztami, które są związane z polityką klimatyczną unii europejskiej. Te wydatki są potężne chociaż niezauważalne. Zacznijmy od tego, że w tych kosztach partycypujemy my wszyscy. Ostatni wzrost kosztów odbioru odpadów jest tego dobitnym przykładem. To unijne przepisy stoją za olbrzymim wzrostem opłat z tytułu odbioru śmieci. Mało tego, zarabiają na tym europejskie koncerny, które mają potencjał do brania udziału w przetargach na odbiór odpadów.[3] Doszło do tego, że w Berlinie, opłaty za wywóz śmieci są mniejsze niż w Warszawie.[4] I znów to kolejne miliardy euro, które płacimy my wszyscy. Tylko w Warszawie w związku z nowymi wymaganiami Unii Europejskiej wywóz śmieci kosztuje około 1 mld złotych. W skali roku kwota ta wynosi kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie!

Idźmy dalej. Tzw. zielony ład, czyli ambitny plan aby za 30 lat Unia Europejska była neutralna pod względem emisji CO2. W Polsce szacunki mówią o 440 mld złotych, które będzie musiała ponieść nasza gospodarka. Jest to równowartość tego co już otrzymaliśmy od unii na czysto na papierze. Wygląda na to, że UE odbierze w ten sposób środki, które nam już przekazała, bo kto na tym zyska jeśli nie niemieckie korporacje. Teraz już wiecie dlaczego bogata Wielka Brytania stwierdziła, że nie stać jej na członkostwo w tym zdominowanym przez Niemców tworze.

Dlaczego jest jak jest?

Wyrzucenie Polski z UE jest nierealne. Nie tylko dlatego, że zarabiają na nas zagraniczne koncerny, ale dlatego, że polskiej „elicie” politycznej bycie w UE się opłaca [nie Polsce i Polakom]. Pomyślcie o etatach europarlamentarzystów, fuchach dla nich i ich bliskich w Brukseli. Do tego dochodzi możliwość udziału w podziale tortu, jakim są środki europejskie. Dlatego jestem sceptykiem, jeżeli chodzi o weto unijnego budżetu. Oczywiście teraz wszyscy grzmią, że pokazaliśmy Europie, że nie zgodzimy się na rezygnację z naszej suwerenności w zamian za kilka miliardów euro więcej, z których nie wiadomo czy skorzystamy. Jestem jednak przekonany, że prędzej czy później dojdzie do czegoś co określimy mianem „zgniłego kompromisu”. To znaczy zgodzimy się na jakąś formę powiązania środków europejskich z praworządnością, ale w zamian za to dostaniemy mechanizm, który będzie nam gwarantować wpływ [mniejszy lub większy] na procedurę pociągnięcia do odpowiedzialności w ramach tzw. reguły praworządności. Bruksela niczym kiedyś Moskwa, będzie stosowała taktykę salami polegająca na stopniowym obdzieraniu nas z niepodległości. Nie przeszkodzi to odtrąbić propagandowego sukcesu, ale zapomnimy na długi czas o reformie wymiaru sprawiedliwości, czy innych przejawach niezależnej polityki suwerennego państwa.

Mit dobrej Europy

Żyjemy w bańce, w propagandowej bańce, która nie stawia przed nami alternatyw. Wmawia się nam, że Polska musi być albo w Unii Europejskiej, albo staniemy się poddanymi Moskwy. Dzieje się to na podobnej zasadzie jak twierdzenie, że na Unii Zyskujemy, a nie tracimy. Zerwanie uzależnienia gospodarczego z Niemcami byłoby bolesne. To prawda. Jednak tak samo bolesne było zerwanie więzów gospodarczych z ZSRR. Z jakiegoś powodu nasi rodzice nie chcieli pozostawać w orbicie radzieckich wpływów bez względu na koszty. W obecnej sytuacji oddaliśmy Niemcom totalną kontrolę nad nasza gospodarką. Osobiście niecierpliwię się, gdy pomimo tego, że jesteśmy najbardziej pracującym narodem w Europie nie możemy dogonić poziomu życia w Europie. Mimo to koszty życia w Polsce są porównywalne lub większe niż w państwach Europy Zachodniej. „Europejski Sen” w rzeczywistości staje się koszmarem.

[1] https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/ile-polska-dostala-z-ue-a-ile-wplacila-do-unijnego-budzetu/qeyfvn6

[2] https://wyborcza.biz/biznes/7,147584,22147491,540-mld-zl-wyplynelo-z-polski-do-krajow-ue-w-ciagu-10-lat-resort.html?disableRedirects=true

[3] https://www.portalsamorzadowy.pl/gospodarka-komunalna/nie-ma-przebacz-unia-nie-odpusci-nam-w-sprawie-odpadow,133384.html

[4] https://businessinsider.com.pl/firmy/ceny-wywozu-smieci-drozeja-dwukrotnie-berlin-tanszy-od-warszawy-i-poznania/99vcfhg

Exit mobile version