Sir Mackinder miał rację!
Włoski dziennik „Corriere della Sera”, powołując się na własne źródła podaje, że premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson pracuje nad modelem nowej wspólnoty europejskiej, na czele której stanąć miałby jego kraj, a wśród członków byłyby m.in. Polska, Estonia, Łotwa, Litwa i Ukraina. Nie przesądzając czy taki projekt jest wykonalny można jednak przyjąć, że oznacza on rodzącą się refleksje w Londynie w jaki sposób należy konstruować politykę brytyjską na kontynencie europejskim. Może być błędny pogląd jakoby Wielka Brytania po brexicie straciła zainteresowanie Europą i przyjęła jakąś nową wersję polityki splendit isolation, w nawiązaniu do linii realizowanej od 1815 r. do początku XX w.. Przypomnijmy, że tamta polityka charakteryzowała się głównie niechęcią do wchodzenia w stałe sojusze z państwami europejskimi. Przez stulecia priorytetowym celem polityki zagranicznej Wielkiej Brytanii było też utrzymanie równowagi sił w Europie. Politycy brytyjscy uważnie obserwowali, które z państw europejskich rośnie w siłę i zamierza zdominować kontynent i zawsze starali się temu przeciwdziałać. Tak było w XVIII w., gdy rosła potęga Francji Napoleona, którą Anglicy zwalczali. Z kolei w latach I wojny światowej wraz z Francuzami wystąpili przeciwko Niemcom usiłującym podbić die ganze Welt – „cały świat”, jak głosił hymn II Rzeszy niemieckiej. Natomiast kiedy Niemcy wojnę przegrały Anglia wszelkimi sposobami starała się osłabić w Europie wpływ zwycięskiej Francji, a zaczęła chronić interesy Niemiec – odbiło się to negatywnie na zrealizowaniu polskich postulatów terytorialnych. Anglia widząc Polskę jako sojuszniczkę Francji robiła wszystko, aby Polacy zyskali jak najmniej na wschodzie (granica na linii Curzona) i by Niemcy nie musieli Polakom ustępować w Gdańsku, nad Bałtykiem i na Śląsku.
Brytyjski geopolityk Halford John Mackinder w1904 r. sformułował teorię Hertlandu (serca Eurazji) – obszaru warunkującego panowanie nad resztą globu. Tworzyć go miały terytoria obejmujące Rosję, zachodnie Chiny, Mongolię, Afganistan, Beludżystan i Iran. Przy czym aby panować nad światem jako warunek Mackinder podawał: „… kto panuje we wschodniej Europie – panuje nad sercem Eurazji. Kto panuje nad sercem Eurazji – ten panuje nad wyspą światową – kto panuje nad wyspą światową ten panuje nad światem.”
Geopolityk uważał, że w interesie Wielkiej Brytanii wcale nie jest zabieganie o utrzymanie równowagi między mocarstwami europejskiemu, ale niedopuszczenie by Niemcy ponownie zetknęły się z Rosją bowiem zarówno Niemcy jaki i Rosją zechcą zapanować nad światem. Dla przeszkodzeniu temu Londyn powinien dołożyć stargań, aby Niemcy od Rosji oddzieliła Polska, i stąd państwo polskie powinno być jak najsilniejsze – podkreślał Mackinder. Chodziło też o to, aby ani Rosja, ani Niemcy nie mogły opanować Europy Środkowowschodniej.
Mackinder uważał, że kierunek brytyjskiej polityki premiera Lloyd Georga w dobie negocjowania traktatu pokojowego w Wersalu skutkujący odrzucaniem terytorialnych postulatów Polski był błędny. Wykonując misję polityczną na wschodzie Europy Mackinder, jako wysoki komisarz brytyjskiego rządu spotkał się najpierw z Romanem Dmowskim, a następnie z Józefem Piłsudskim i Ignacym Paderewskim. Utwierdził się w swym poglądzie o znaczeniu i roli Polski. Nie znalazło to jednak uznania w rządzie w Londynie. W efekcie w Europie Środkowowschodniej powstały – obok relatywnie słabego państwa polskiego – kilka innych jeszcze słabszych państw. Zaistniał oddzielający Rosję od Europy rachityczny „kordon sanitarny” nie dający szans na powstrzymanie rosnącego w siłę Związku Sowieckiego. W 1939 r. nie powtórzyła się zwycięska sytuacja z okresu wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. Zwłaszcza, że w usunięciu „kordonu sanitarnego” był zainteresowany nie tylko Stalin, ale też Hitler. Polska zaatakowana z zachodu i wschodu przez dwa mocarstwa nie mogła wyjść zwycięsko. Londyn zbyt późno zrozumiał rolę Polski zawierając z nią sojusz w 1939 r. Gdyby dwadzieścia lat wcześniej w Londynie posłuchano Mackindera i powstała mocarstwowa Polska, to byłaby zgoła inna sytuacja – silna Polska byłaby zdolna do skutecznej obrony.
Pogląd brytyjskiego geopolityka zapadł natomiast głęboko w umysły polityków niemieckich i rosyjskich. Opanowanie tego rejonu było ważne dla Niemiec, czego dowodzą niemieckie projekty Mitteleuropa i Lebensraum. Także Rosja dążyła do zawładnięcia tym regionem, co udało się zrealizować Stalinowi, a dziś ma zasadnicze znaczenie dla rosyjskiego planu zbudowania „geopolitycznej wspólnoty” od Władywostoku do Lizbony. Współcześnie zresztą ten kierunek wydaje się na Kremlu jedynym realnym do rozwijania ofensywy bowiem trudno sobie wyobrazić, aby Rosja próbowała coś zwojować na terenie Chin, czy w świecie islamu, gdzie rośnie w siłę mocarstwo tureckie. Rosji pozostaje więc także z tego powodu kierunek „na Zapad”: Kaukaz, Ukraina, Pribałtyka – jak Rosjanie nazywają Estonię, Litwę i Łotwę. Zastanawiamy się zasadnie, czy obiektem rosyjskiej agresji wkrótce nie będzie Polska.
Polska powinna być zwornikiem systemu bezpieczeństwa Europy Środkowowschodniej. Aby mogła nim być musi zbudować system obrony pokazujący agresorowi, że jest krajem trudnym do podbicia i okupowania. Pamiętajmy, że Rosja nie potrzebuje Polski, by wypróbować na niej swoje rakiety, ale jako części powolnego jej władztwa imperialnego. Celem Rosji będzie opanowanie Polski – na Kremlu nie zapomniano czasów, gdy istniał Варшавский договор (Układ Warszawski), a siły zbrojne PRL słuchały rozkazów sowieckich marszałków.
Zrekapitulujmy.
Polska jest główną przeszkodą w realizacji rosyjskich planów imperialnych, zawalidrogą utrudniającą marsz rosyjskiej armii. W 1939 r. Polska też była taką przeszkodą – przeszkadzała Stalinowi w rozprzestrzenieniu socjalizmu na zachód i przeszkadzała Hitlerowi w budowaniu Lebensraum na wschodzie. To sprawiło, że chociaż Hitler i Stalin mieli różne interesy to doraźnie byli zgodni, że należy Polskę zniszczyć i pojawił się pakt Ribbentrop-Mołotow. Teraz jest jakoś podobnie: Rosja chciałaby zbudować z Niemcami „wspólnotę” eurazjatycką, w czym przeszkadza Polska, silna Polska nie jest tym samym nie potrzebna Niemcom. Niemcy wzywają Ukraińców do skapitulowania przed Putinem, nie chcą wysyłać na Ukrainę broni, a jednocześnie posługując się powolną Berlinowi Komisją Europejską nękają Polskę odcinając fundusze, starając się, aby w Warszawie powstał proniemiecki rząd, wspierając polską opozycję „totalną”.
Dziennikarka Anne Applebaum (żona Radosława Sikorskiego) napisała, że Polska może się stać problemem dla UE i NATO. W XVIII w. Prusy i Rosja przekonywały Europę, że ówczesna Rzeczypospolita też była „problemem”, dlatego trzeba było ją „rozebrać” na części. Rozbiory Rzeczypospolitej wytworzyły niebezpieczny układ sił w centrum kontynentu. W 1814 r. kanclerz austriacki Klemens Metternich zauważył, że rozbiory Polski stały się źródłem powikłań i katastrof w Europie. Były wojny napoleońskie, a w 1914 r. wybuchła I wojna światowa, Niemcy starły się z Rosją. Drugi raz „rozbierali” Polskę Hitler i Stalin w 1939 r. Wkrótce wybuchła II wojna światowa. Jeżeli nie zbudujemy ośrodka siły w Europie Środkowowschodniej to można mieć pewność, że będzie kolejna III wojna światowa.
Wspólna granica niemiecko -rosyjska nie wróży niczego dobrego dla Europy. Może skutkować wybuchem III wojny światowej. Można tego uniknąć tylko w jednym przypadku – jeżeli Niemcy od Rosji oddzieli potencjał, który kiedyś Polacy zbudowali (Rzeczpospolita Obojga Narodów), a który teraz może być związkiem państw znajdujących się w obębie nie tylko Trójmorza (państwa przynależne do UE), ale i Międzymorza z Gruzją, Ukrainą i Białorusią.