Byłem z Różą. Spędzaliśmy czas z moją córką i spytała czy może wyjąć swój telefon. Generalnie to jest taka sprawa, że ja byłem przeciwko temu żeby ona tak szybko dostała telefon, ale jej mama, moja żona (z którą się rozwodzę) uważa, że Róża już może odpowiadać sama za siebie. Tzn. w aspekcie telefonu.
Jeżeli ktoś miałby jakiekolwiek wątpliwości, że to co pisze jakkolwiek obciąża moją żonę to proszę do niej zadzwonić. To mądra kobieta, która wszystko logicznie wyjaśni.
W każdym razie ucieszyłem się jedynie z tego, że ten telefon to iPhone a nie jakiś „chuja wej”. – Dlaczego? Wiem to od samego Antoniego Macierewicza. Robiłem kiedyś fuchę dla niego, jako technik transmisji i powiedział, że wszystkie systemy poza Applem mają tak zwane „back-dors” z którymi można się włamać jak się jest Chińczykiem czy innym komuchem.
Gość robi piorunujące wrażenie, ale miałem pisać o córce. Róża ma ten swój telefon i nie za bardzo może go używać tzn. ja nawet jej nie chce wyjaśniać jak wielu funkcji nie może w tym telefonie nawet zobaczyć bo jej mama włączyła różne rodzaje filtrów…
Ważne jest to, że w każdym ekosystemie następują tak zwane „zdarzenia losowe”.
Czasem nazywa się to „efektem soczewki”. Chodzi o to żeby wpłynąć na obraz zanim zostanie on wyświetlony przez rzutnik, ale między żarówką a szkłem soczewki. Tylko w ten sposób wywiera się wpływ na cały wyświetlany obraz a nie tylko na cześć którą podsunie nam światło.
Owe zdarzenia. Wykorzystywane są przez terrorystów i antyterrorystów, nazywane są w prewencji terroryzmu „efektem asymetrycznym”. Między innymi przez mnogość szpiegowskich programów i filtrów które wyłapują to słowo i zaczynają Cię śledzić gdy je wypowiesz.
To też chwile kiedy jakiś komunikat z zewnątrz zakłóca twój spokój. Np. dostałeś pozew od pajaca, „hipopotama LGBT” – prowokatora znanego Ci z zamieszek, któremu powiedziałeś nieuprzejmie żeby spadał, kiedy relacjonowałeś jako reporter Marsz Niepodległości. I Róża dostała swój pierwszy komunikat który zakłócił jej spokój. W jej telefonie, który pozwoliłem jej wyjąć według warunków ustalonych z mamą pojawiła się cyfra jeden przy ikonie „wiadomości”.
Róża-Anna się zajarała.
- Tato zobacz dostałam powiadomienie. – Zaczęła z tego robić wielką sprawę.
Wziąłem jej telefon do ręki i wyklinałem o co chodzi. Chodziło o to, że operator natywny dla producenta oprogramowania domagał się większej ingerencji w dane osobowe. Od razu wyłączyłem cholerstwo i poblokowałem jak się dało podpinając to wcześniej do mojego komputera, na którym znajdują się płatne boty chroniące mnie i bliskich.
Tak więc niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Kiedy skończyłem spojrzałem się w twarz córki. Nie miała pojęcia co robiłem, ale była tym mocno poirytowana…
gdybym zorientował się wcześniej, że na mnie patrzy to znajdowałaby się pewnie jeszcze w błogim stanie zaciekawienia. Spóźniłem się na ciekawość, ale dostałem trochę złośliwości.
– Tato, o czym była ta wiadomość – spytała?
- Ta wiadomość była zupełnie nieistotna – odpowiedziałem.
- Jak wiadomość może być nieistotna? Jakby była nieistotna to by nie została wysłana.
- Nie wszystkie informacje są wartościowe, to że ktoś cię o czymś informuje to nie znaczy, że to jest ważne, zapamiętaj to. Chcesz wiedzieć ile ja wiadomości dostaję które są śmieciami?
- Tak!
Bardzo mnie zdziwiła ta odpowiedź. Jedynym rozsądnym wyjściem było zweryfikowanie tej informacji, co do której miałem totalną pewność, że jest prawdziwa, tylko nie sprawdzałem ostatnio bo po co. Spojrzałem na swój telefon i na skrzynkę e-mail i tu można by otworzyć kolejny rozdział, ale kompletnie nie ma ku temu powodu.
Inaczej… Mam siedem różnych skrzynek e-mail, jedna z nich jest przeznaczona do czytania maili, ale tylko czasami jak się zmuszę bo mam opór. Inne skrzynki przeznaczone są do otrzymywanie wiadomości których z ogromną przyjemnością nie czytam. W związku z tym liczba nieprzeczytanych wiadomości e-mail odkąd postanowiłem, że będę miał je w dupie wzrosła gargantuicznie! Ich liczba jak się okazało wynosiła 17 806. Zaniemówiłem.
- Ile? – ponagliła Róża.
- SIEDEMNAŚCIE TYSIĘCY OSIEMSET SZEŚĆ – powiedziałem, nie wierząc własnym oczom
- Serio? – spytała i spojrzała na ekran, żeby upewnić się czy tata po prostu nie „kręci z niej beki”.
Kiedy przekonała się, że serio, wtedy odpowiedziała „wow”! – ale ty musisz być zajęty!
- Dlaczego ? – spytałem
- Bo masz siedemnaście tysięcy osiemset sześć nieodebranych wiadomości, Musisz poświęcać strasznie dużo czasu na to żeby na nie odpowiadać.
- Haha – ucieszyłem się próżnie – wcale nie tracę na nie czasu, bo ich nie odbieram. Jakbym je odbierał to zajęło by mi to więcej czasu niż w ogóle istnieje. A dzięki temu, że nie odbieram to mam ten cały czas i mogę widzieć się ze swoją piękną córką! – Zbajerowałem.
- Lepiej by jednak było, żebyś znalazł sposób, żeby nie dostawać tak dużo wiadomości. Wiesz?! – Powiedziała Róża.
Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć, ale do dziś się nie mogę ogarnąć z tym, że ona się martwi. A martwi się bo jej tata ma 17 806 nieodczytanych wiadomości i brak mu bladego pojęcia co z tym fantem zrobić.