Site icon ZycieStolicy.com.pl

Samobój premiera

Samobój premiera

Samobój premiera

Ale mamy klawego szefa rządu. Mateusz Morawiecki pozuje na ludzkiego pana. Troskliwego, opiekuńczego,żyjącego i problemami i radościami poddanych. Ma na tyle poukładane w głowie, że gdzieś musiał przeczytać, że gawiedź do życia potrzebuje dwóch rzeczy: chleba i Igrzysk. A, że chleb każdego dnia jest coraz droższy, to pan Mateusz „poszedł w Igrzyska” i wpadł na genialny, w swoim mniemaniu, pomysł, że zdopinguje piłkarzy reprezentacji Polski, by ci na mistrzostwach świata w Katarze osiągnęli sukces, jakiego w naszym mocno zaściankowym futbolu nie było od lat. A jako, że nic tak nie motywuje do działania jak kasa, to sięgnął do kieszeni, przeliczył i obiecał, że za wyjście z grupy na mundialu nagrodzi naszych kopaczy premią w wysokości 30, a nawet 50 milionów złotych (media informowały o obu tych kwotach).

I zawodnicy w biało – czerwonych trykotach, po 36. latach oczekiwania, w Katarze wreszcie wyszli z grupy i awansowali do 1/8 finału MŚ.

Wydawać by się mogło, że skoro wygrali piłkarze, to wygrał i premier, który fundując kadrowiczom hojną ręką nagrody, jakby przewidział, że na Półwyspie Arabskim nasi boiskowi artyści zadziwią świat. Tyle, że jak to w życiu. Miało być złote jajo, a z myślowego Faberge, wyszedł mocno cuchnący zbuk.

Po pierwsze piłkarze nie awansowali do fazy pucharowej mistrzostw, tylko się do niej doczołgali w stylu, który kibiców przyprawiał o ból zębów, a po wtóre naród nie docenił gestu Władcy. Zamiast się cieszyć, że ma premiera, który na drużynę narodową nie szczędzi kasy, lud zaczął huczeć ze złości. Polacy napluli na szlachetny gest szefa Gabinetu. Odezwał się chór krytyków, którzy zarzucili Morawieckiemu, że w dobie rosnącej bez opamiętania inflacji, w czasach, gdy wydrenowane przez obcokrajowców państwo łata budżet podatkami i mandatami, premia dla piłkarzy – milionerów to jawna rozpusta. Premier strzelił sobie w kolano i mentalnie kuśtykając posypał głowę popiołem i rakiem wycofał się ze swojego pomysłu. Tłumaczył, że to była jedynie luźna propozycja rzucona w luźnej rozmowie, że nie padły żadne konkretne kwoty, a poza tym od premii dla reprezentantów to jest PZPN a nie rząd.

Żeby było jasne. Nie jestem przeciwnikiem nagradzania sportowców, w tym przypadku piłkarzy. Ale kto , jak kto, ale akurat premier powinien wiedzieć, że jadący na finansowej rezerwie Polacy nie zaakceptują faktu, że za fuszerkę jaką odwalili w Katarze, piłkarze mieliby jeszcze zarobić kokosy.

Bo prawda jest taka, że tak trener reprezentacji Czesław Michniewicz jak i jego podopieczni za to, czym uraczyli nas na mundialu, to powinni jeszcze dopłacić, a nie wyciągać łapy po nagrodę od od rządu.

I tylko szkoda, że szczytna w swojej idei inicjatywa Mateusza Morawieckiego skończyła się tak, jak przygoda naszych futbolowych wirtuozów na mundialu – potężnym kacem.

Piotr Radomski

Exit mobile version