„Jeżeli ta ustawa wejdzie w życie w takiej formie jak obecny projekt, to nasze polskie firmy i samorządy już w kolejnym roku nie będą miały możliwości wyboru niezależnego dostawcy energii, bo otrzymają być może tylko jedną ofertę, a nie kilka lub kilkanaście, które mogą porównać i wybrać najlepszą. W przyszłości zapłacą więc za energię więcej” – powiedział Kamil Kondracki, Dyrektor Biura Obrotu Energią w firmie Elektrix.
RW: Rząd przyjął ustawę, która ma zamrozić ceny energii. Chodzi o limity dla gospodarstw domowych (693 zł/MWh) oraz małych i średnich firm, odbiorców wrażliwych i samorządów (785 zł/MWh). Prywatni dostawcy energii upadną?
KK: Bezsprzecznie niezależni dostawcy energii nie przetrwają ustawy zamrażającej ceny w formie w jakiej została ona zaproponowana.
To obniżcie stawki.
Nie możemy płacić za towar więcej niż kwota za jaką jesteśmy w stanie go sprzedać. Niezależni dostawcy tego nie wytrzymają. Rynek energii jest skomplikowany i ktoś chyba nie zrozumiał różnicy między wytwórcą a dostawcą energii. Ten pierwszy produkuje towar i sprzedaje go na rynku hurtowym, drugi zaś kupuje towar w hurcie i sprzedaje go na rynku detalicznym. Podobnie wygląda handel każdym towarem, chociażby na rynku rolnym, zarówno producent i dostawca mają swoją rolę w łańcuchu dostaw. Szczególną rolę w tym rynku mają niezależni dostawcy, którzy nie są jednocześnie producentami.
Tyle, że ludzie uważają was za bogaczy, którzy windują ceny prądu więc ta ustawa pewnie w jej brzmieniu propagandowym raczej przypadnie im do gustu.
Tak, ale nie wtedy, kiedy z powodu tej ustawy będą musieli finalnie płacić więcej, a nie mniej. Ale od początku. Niezależni dostawcy energii nie są beneficjentami tego kryzysu. W ich przypadku nie ma mowy o nadmiarowych zyskach, bo oni nie produkują energii, tylko kupują ją również po wysokich cenach, aby ją później sprzedać. Jeżeli ta ustawa wejdzie w życie
w takiej formie jak obecny projekt, to nasze polskie firmy i samorządy już w kolejnym roku nie będą miały możliwości wyboru niezależnego dostawcy energii, bo otrzymają być może tylko jedną ofertę, a nie kilka lub kilkanaście, które mogą porównać i wybrać najlepszą.
W przyszłości zapłacą więc za energię więcej.
Ceny energii rosną więc jednak – przynajmniej teraz – zamrożenie jest chyba jakimś sposobem na kryzys. Tak czy nie?
Ta ustawa wprawdzie obniży koszt energii w pierwszym roku funkcjonowania, ale już za rok energia dla firm i samorządów będzie znowu droższa, bo rynek na którym działalność prowadzi kilkunastu aktywnych niezależnych dostawców może zostać przekształcony na taki, na którym działa tylko jeden sprzedawca gigant. Ustawa służy celom krótkoterminowym, ale wpływa negatywnie na długoterminową sytuację firm, konsumentów, samorządów przez likwidację niezależnych dostawców energii. Po wprowadzeniu ustawy z rynku zniknie konkurencja i odbiorcom energii będą oferowane ponownie wysokie ceny za prąd przez najpewniej jeden duży podmiot.
A więc co rząd powinien zrobić? Projekt ustawy zamrażającej ceny energii już w ten czwartek będzie procedowany w Sejmie.
Koniecznie należy wyłączyć ze stosowania ustawy przynajmniej część niezależnych dostawców energii którzy nie są jednocześnie wytwórcami, np. według kryterium zatrudnienia. Wśród niezależnych dostawców działających na konkurencyjnym rynku są firmy zatrudniające 10,50 czy te większe nawet 200 osób. Należy znaleźć w tym środek, aby jak największa liczba niezależnych dostawców nie była dotknięta tą ustawą, a jeśli to możliwe wyłączyć w całości jej stosowanie w stosunku do podmiotów spoza grup kapitałowych, których majątek obejmuje źródła wytwórcze, elektrownie. To niezależni dostawcy stanowią realną konkurencję dla odbiorcy detalicznego i to oni składają oferty do firm, samorządów. Dzięki temu mogą one kupować energię taniej. Wsparcie w postaci zamrożenia ceny mogłoby być w przypadku klientów tych firm przesyłane bezpośrednio przez instytucję rządową do potrzebującego.
***
Rozmawiał Robert Wyrostkiewicz – redaktor naczelny magazynów „Spichlerz” i „Tożsamość”, były wiceprezes Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
fot. sejm.gov.pl