Jak twierdzi portal „Wirtualna Polska” ratownicy medyczni nie chcą jeździć do osób z podejrzeniem zakażenia koronawirusa. Portal twierdzi, że jego dziennikarzom udało się dotrzeć do ratownika medycznego pracującego w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Warszawie. Według niego ratownictwo medyczne nie jest przygotowane na wybuch epidemii. Brakować ma odzieży ochronnej, masek czy płynów do dezynfekcji. Pracownicy pogotowia mieli otrzymać fartuchy flizelinowe – czyli takie, które zakładają osoby odwiedzające pacjentów w szpitalach, które przed niczym nie chronią. Według relacji wirtualnej polski, dyspozytorzy pogotowia nie wiedza jak się zachowywać. Nie wiedzą czy wysyłać po chorych karetki czy też nakazać im samemu zjawić się w szpitalu. W Warszawie jest 55 karetek pogotowia. Jak mają twierdzić ratownicy medyczni – koronawirus nie niesie za sobą ryzyka nagłej utraty życia więc nie ma powodów wzywać karetek.
„Jak ktoś z nas się dowiaduje, że ma jechać do podejrzenia koronawirusa, to się odpisujemy, czyli kończymy dyżur. Możemy to zrobić powołując się na brak środków ochrony osobistej. Za 20 zł brutto nikt nie będzie się narażać. Przecież gdyby to podejrzenie okazało się przypadkiem potwierdzonym, to cały zespół byłby później zakażony” – ma twierdzić w rozmowie z wirtualną polską ratownik medyczny.
Allegro walczy z „Januszami Biznesu”, którzy chcą się dorobić na korona wirusie