Marcin Przydacz, doradca prezydenta elekta Karola Nawrockiego, wyraził przekonanie, że premier Donald Tusk zmienił zdanie w sprawie kontroli na granicy z Niemcami pod naciskiem opinii publicznej. Przydacz dodał, że prezydent elekt jest wdzięczny osobom, które wzięły na siebie „ciężar ochrony polskiej granicy”.
Premier Donald Tusk zapowiedział we wtorek przywrócenie od 7 lipca czasowej kontroli na granicy z Niemcami i Litwą. Wyjaśnił, że jest to konieczne, aby zredukować do minimum niekontrolowane przepływy migrantów. Szef rządu skrytykował przy tym polityczne wykorzystywanie sytuacji na granicy.
Przydacz powiedział dziennikarzom we wtorek w Brukseli po spotkaniu Nawrockiego z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte, że „prezydent elekt był wdzięczny tym wszystkim osobom, które wzięły na siebie pewien ciężar ochrony polskiej granicy, kiedy politycy opcji rządzącej zawiedli, kiedy próbowali dezinformować społeczeństwo”. Według Przydacza migracja była jednym z tematów rozmowy Nawrockiego z Ruttem.
„Przecież jeszcze wczoraj premier Tusk tak naprawdę mówił wprost, że nic złego się na polsko-niemieckiej granicy nie dzieje, a dziś rano już zapowiada kontrolę na tych granicach. Jestem przekonany, że odbyło się to pod naciskiem opinii publicznej, pod naciskiem także ruchu ochrony granic” – powiedział poseł PiS, który w przyszłej kancelarii prezydenta ma odpowiadać za sprawy międzynarodowe.
Przydacz podkreślił, że jest przekonany, iż „to sygnały płynące z zachodniej granicy od społeczeństwa obywatelskiego obudziły niejako, czy przymusiły ten rząd do jakiejkolwiek aktywności”.
„My jako środowisko szeroko pojętego obozu patriotycznego, centro-prawicowego od wielu miesięcy wzywaliśmy do tego, aby wyrywkowe kontrole powróciły na polskie granice tak, jak to się dzieje po stronie niemieckiej. Niemcy od dawna kontrolują to, co się dzieje na granicy polsko-niemieckiej, a polski rząd pod wodzą Donalda Tuska nie chciał tego zrobić z nieznanych przyczyn” – podkreślił polityk PiS.
Pytany, czy prezydent elekt myśli nad sposobami, by wypowiedzieć unijny pakt migracyjny, Przydacz odpowiedział, że każde rozwiązanie, które nie będzie służyło bezpieczeństwu państwa, nie będzie w Polsce obowiązywało.
Jak zaznaczył, z jego rozmów z członkami rządu wynika, że szereg elementów związanych z wdrażaniem paktu migracyjnego wymagałoby rozwiązań ustawowych. „A wiadomo, że ustawa, aby mogła wejść w życie, musi zostać podpisana przez prezydenta. W sytuacji, w której taka ustawa trafiłaby na biurko, a nie służyłaby bezpieczeństwu wewnętrznemu państwa polskiego, pan prezydent elekt takiej ustawy, rzecz jasna, nie podpisze” – zapewnił.
Przydacz zadeklarował, że Nawrocki jako prezydent „będzie podejmował szerokie działania ku temu, aby ten pakt w takiej formule nie obejmował Polski”.
Pod egidą „Ruchu Obrony Granic”, organizacji powołanej przez Roberta Bąkiewicza, w ostatnich dniach, na zachodnich granicach Polski organizowane są tzw. obywatelskie patrole, które – według organizacji mają utrudniać nielegalną migrację. Ruch wspierany jest przez PiS.
źródło: PAP.