Site icon ZycieStolicy.com.pl

Przesilenie WIOSENNE, czyli akcja zniszczyć ks. Jacka Stryczka ze Szlachetnej Paczki

operacja zniszczyc ksiedza

Jeżeli interesuje Cię drugie dno sprawy księdza Jacka Stryczka ze Szlachetnej Paczki ten artykuł jest dla Ciebie. Jeżeli wydałeś już wyrok na podstawie medialnych doniesień onet.pl i jego przybudówek, przestań czytać i znów bezmyślnie wpisz onet.pl, natemat.pl itd…

W pięć minut z nieba do piekła

Piekło jest tylko pięć minut od nieba i odwrotnie. Jako dziennikarz znam metody na zniszczenie wizerunku osoby lub instytucji. Znam też sposoby na postawienie krystalicznego wizerunku największym bydlakom. Wiem, że inni dziennikarze też je znają. Wiem też, że skutecznie starano się i nadal stara się zniszczyć wizerunek księdza Jacka Stryczka, który od podstaw stworzył jedną z najbardziej szlachetnych organizacji w Polsce. Organizację, którą teraz pewne osoby próbują zagarnąć dla siebie, odcinając się od założyciela, jego ideałów i co by tu wiele nie mówić doprowadzić do czegoś co można określić „agresywnym przejęciem”. Tak stało się z księdzem Jackiem Stryczkiem w pięć minut zjechał na sam koniec medialnego piekła. Bez wyroku, bez procesu, bez apelacji został okrzyknięty mobberem i koniec. Olbrzymi ciężar dla osoby o wrażliwym charakterze…

Od początku…

Kto z nas nie kojarzy księdza Jacka Stryczka? Charakterystyczny kapłan, który w zmechranym polarze szlachetnej paczki pomagał innym. Występował w reklamach słodyczy jako lider organizacji wspieranej przez wytwórnię czekolad z Krakowa. Pisał na łamach onet.pl. Był przyjacielem wielu dziennikarzy z lewa i prawa. Znał wielu ludzi i wielu go znało. Galę Szlachetnej Paczki realizował TVN. Nie ma co się dziwić. Popularny ksiądz o niekonwencjonalnej ekspresji idealnie pasował do modelu kapłaństwa lansowanego przez środowiska, którym wydaje się, że są nowoczesne. Bywał na salonach, chociaż jak mówi nie lubił i nadal nie przepada za tym.

W pewnym momencie, który identyfikuję jako publikacja onet.pl w której oskarżono księdza Jacka Stryczka o mobbing ktoś „przeciągnął wajchę”. Co to oznacza? Wydano medialny wyrok śmierci na Stryczka. Z bohatera stał się złoczyńcą. Całe jego środowisko odcięło się od niego w jednym momencie. Tak jakby wszyscy nagle zapomnieli, że znali go przez całe lata. Przecież współpracowali z nim. Nikt nie staje się mobberem z dnia na dzień. Przed publikacją onet.pl nikomu nie przeszkadzało jego zachowanie. Po publikacji już wszystkim. To olbrzymi kłopot wizerunkowy, bo jak na podstawie jednego materiału prasowego wytłumaczyć innym, że człowiek, którego zachwalaliśmy, baa współpracowaliśmy z nim, jest tym złym? Jako dziennikarz po przejściach wiem, że informacja nawet potwierdzona twardym materiałem dowodowym nigdy nie zostaje przyjęta bezkrytycznie. W wypadku księdza Jacka Stryczka tak było. Dlaczego? Moim zdaniem dlatego, że w pewnym momencie zorientowano się, że nie dał się skusić temu splendorowi. Chrześcijanizm księdza przeszkadzał. Nie pasował do „nowoczesnego modelu” pomagania. Jaką solą w oku musiała być Szlachetna Paczka z księdzem jako Prezesem. Założę się, że nie jeden mówił „fajnie, że pomaga, ale czemu ciągle mówi o tej Ewangelii…”.

Fala oskarżeń

Po artykule (o którego kulisach powstawania później) nastąpiła cała seria publikacji. „Ksiądz stosuje mobbing”, „Księdzu Jackowi Stryczkowi grozi 2 lata więzienia”, „Ksiądz psychopata” etc.. Pojawia się pytanie, dlaczego mobbing? Dlatego, że pewnie nie znaleziono nic innego. Trzeba przyznać, że tą operację zaplanowano perfekcyjnie. Dobrano zarzuty pasujące do osobowości księdza Jacka. Diagnoza była następująca: „nie ma kobiety, nie ma chłopaka, nie bierze pieniędzy, nie pije i nie ćpa. Dlatego przybijmy mu mobbing”. Czemu mobbing? Bo jest trudny do udowodnienia jeszcze trudniejszy do obrony. Zresztą zarzut pasuje do niego jak ulał. Ma dominującą osobowość. Ksiądz Jacek próbuje narzucić na każdym etapie swoją wizję spraw. Ma swoje zdanie i zwyczajnie próbuje Ci je sprzedać (łącznie z tym, że ludzie są dobrzy). Wie o tym każdy, kto próbuje dodzwonić się na prywatny numer księdza. Gdy ten akurat nie może odebrać, usłyszy „Tu ksiądz Jacek WIOSNA Stryczek”. Przekaz jaki idzie w świat po takim sygnale jest prosty. Wiem co zrobiłem i jestem z tego mega dumny. Chwała mu za to, bo być może bez jego silnej osobowości nie byłoby Szlachetnej Paczki.

Zupa na gwoździu

O tym jak wygląda sposób powstawania artykułów na temat Jacka Stryczka przekonałem się na własnej skórze. Pracowałem już jakiś czas z księdzem Jackiem. Gdy po tym, jak rozpętała się druga fala medialnego ataku na niego, ksiądz Jacek poprosił mnie o pomoc. Miała to być pomoc na zasadzie udostępniania informacji na jego temat zainteresowanym dziennikarzom.

Tu miejsce na moją prywatną refleksję. Jacek Stryczek, wbrew przyprawionej gębie jest dobrym człowiekiem. Czasem mam nawet wrażenie, że naiwnym. Często nie rozumie, że świat nie składa się ze szczerych osób. Nie rozumie też, że tych nastawionych do niego negatywnie jest znacznie więcej niż tych nastawionych pozytywnie. Doprowadza mnie tym samym do szewskiej pasji i gdy w pewnym momencie już chciałem ograniczyć z nim kontakt, powiedział coś co mnie poruszyło. „Bo ja kocham wszystkich ludzi”. Człowiek, którego niemal wszyscy atakują, przekreślili go mówi, że kocha ludzi… Jaką siłę trzeba mieć w sobie, żeby w jego sytuacji powiedzieć coś takiego!

Wówczas skontaktował się ze mną dziennikarz Marek Bartosik z Dziennika Polskiego. I powiem szczerze byłem zszokowany, a widziałem całkiem sporo. Marek, bo zaproponował przejście na ”ty” zadał mi dwa pytania. Zapewne liczył na to, że udzielę szybkiej i bezrefleksyjnej odpowiedzi. Pierwsze dotyczyło mojego poglądu co do motywacji Pani Joanny Sadzik. Drugie pytanie brzmiało „Dlaczego ksiądz Jacek Stryczek postanowił znów przejąć Stowarzyszenie Wiosna”. [działo się to po odwołaniu z funkcji Prezesa Stowarzyszenia Wiosna Joanny Sadzik na początku lutego br.] Zaoferowałem swoją pomoc, wręcz byłem nachalny. Poprosiłem jedynie o przesłanie pytań na maila tak abym mógł udzielić dokładnej odpowiedzi i nie narazić się na podanie nieprecyzyjnych informacji. Następnie usłyszałem, że mój kolega po fachu po raz pierwszy spotyka się z taką praktyką. Co więcej, wysłałem mu maila z treścią pytań prosząc jedynie o potwierdzenie, że dobrze je zapamiętałem. Do tej pory nie otrzymałem potwierdzenia wprost, a jedynie wymijającą odpowiedź. Dziwne, poważny dziennikarz wstydzi się zadanych pytań? A może nie, tylko liczył, że trafił na młokosa, którego wrzuci po swojemu do artykułu? Tak czy siak nie zapomnę tego do końca życia. Oferuję komuś pomoc, a ta osoba odpowiada mi coś w stylu „tak nie będziemy pracować, dziękuję bardzo” czyniąc to z oburzeniem.

Jaka była moja reakcja? Poprosiłem księdza Jacka, aby wstrzymał się z udzieleniem odpowiedzi i ogólnie, aby nie kontaktował się z Bartosikiem. Artykuł powstał. Bardziej w formie felietonu, bo cóż można napisać odkrywczego przy braku stanowiska Stryczka i wskazanej przez niego osoby do odpowiedzi? Przecież nie można ugotować zupy na gwoździu… Przepraszam, w dziennikarstwie można. Bartosik napisał tekst „Ksiądz Jacek Stryczek poza strefą komfortu” i okrasił go krótkim zdaniem Stryczka, odmawiającego udzielenia komentarza.

To tylko mój fragment tej historii, ale moim zdaniem pokazuje jak uprzedzone są do Jacka Stryczka media. Uprzedzone, bo przecież trudno przypuszczać, że ktoś kazał Bartosikowi napisać artykuł z góry przyjętą tezą. Takie rzeczy o ile są spotykane w mediach przecież należą do rzadkości, prawda? Bartosik mógł przecież wyrobić sobie zdanie o Stryczku po wcześniejszych publikacjach.

Operacja „zniszczyć księdza”

Jakie były realia powstawania tekstu w onet.pl opisującego mobbing Jacka Stryczka? Przerażające, jeśli wierzyć jego wersji. Groteska w połączeniu z horrorem. Na łamach zyciestolicy.com.pl miałem przyjemność przeprowadzić z księdzem Jackiem wywiad. Wynika z niego kilka ciekawych wątków. Jednym z nich jest to, że onet.pl w rzeczywistości nie opisał relacji 20 osób, jak twierdzą niektóre media. Opisał relację dwóch osób, z których jedna opisała sytuację bez udziału Jacka Stryczka. Druga w której ksiądz Jacek stanął w obronie osoby prześladowanej i zwolnił mobbera!

Stryczek opisał też sposób zbierania materiałów na niego. Według niego zwyczajnie dzwoniono do pracowników, również tych byłych szukając potwierdzenia mobbingu, co samo w sobie budzi wątpliwości. Kto przekazał dane osobowe byłych pracowników Wiosny dziennikarzowi? Nie chcę być posądzony o hipokryzję, że ograniczam pracę dziennikarza śledczego. Po prostu, jeżeli to prawda to musiała być to osoba z wewnątrz. Może ktoś, kto na trupie Stryczka chciał zaistnieć, przejąć kontrolę nad Szlachetną Paczką? Szczerze? Powiem tak, gdybym jako dziennikarz onet.pl miał relację 20 osób poddawanych mobbingowi, nie szukałbym innych. Co więcej napisałbym książkę o złym księdzu, którą na fali prześladowania Kościoła Katolickiego bez większego trudu opchnąłbym za grube miliony.

Trzecia wątpliwość dotyczy wywiadu przeprowadzonego z księdzem Stryczkiem przed publikacją w Onecie. Gdyby rzeczywiście przesłano do autoryzacji treść wywiadu na 20 stron maszynopisu z dopisanymi pytaniami i odpowiedziami, które nie padły, byłby to prawdziwy skandal. Pokazujący jak na siłę próbowano dorobić Stryczkowi gębę.

Wreszcie dokonanie analizy psychologicznej osobowości Jacka Stryczka na odległość. Onet okrasił swój cykl artykułów analizą tego, dlaczego Stryczek jest psychopatą. Teza niemal taka jak „dlaczego Stryczek przejął znów stowarzyszenie Wiosna” [rozwinę to dalej]. Pytanie jaki szanujący się psycholog i psychiatra mógłby wydać opinię na temat osoby nie zaliczając z nią badań?

4 LUTEGO 2019

Stryczka okrzyknięto mobberem. Facet się załamał, złożył rezygnację. Ktoś (Partia Razem Adriana Zandberga) złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Stryczka. Prezesem Stowarzyszenia została Joanna Sadzik, a Stryczek przepadł w odmętach nieświadomości społecznej i medialnej. Przynajmniej do dnia 4 lutego, kiedy odbyło się walne na którym odwołano Joannę Sadzik z funkcji prezesa i powołano ks. Grzegorza Babiarza – sprawa Stryczka jakby przycichła. Co prawda był epizod medialny, kiedy to Państwowa Inspekcja Pracy uznała wbrew doniesieniom onet.pl, że w Wiośnie mobbingu nie było. Ale zgodnie z zasadami sztuki propagandy nie podbijano tego zbyt często. Za to gdy ukazał się artykuł broniący Jacka Stryczka, władze Stowarzyszenia wydały oświadczenie w którym przepraszały pracowników za treść artykułu! Groteska!

Przejdźmy do wątku zgromadzenia członków Stowarzyszenia Wiosna na którym odwołano Sadzik. Była Pani Prezes była wręcz przerażona. Przynajmniej tak twierdzą nasze źródła. W protokole jako powody odwołania miały być wpisane takie rzeczy, że sama Joanna Sadzik prosiła, aby tego nie upubliczniać, bo nie znajdzie pracy już nigdzie. W ramach protestu wobec wybrania ks. Grzegorza Babiarza Prezesem Stowarzyszenia Wiosna, przyboczni członkowie zarządu podali się do dymisji i ogłosili to wszem i wobec. Podały to media. Wyglądało to na koniec Sadzik w Wiośnie i zamknięcie pewnego rozdziału.

Media zareagowały nerwowo. Komunikaty były niespójne, bo nie było ustalonej wersji. Po kilku dniach pojawiły się już jednolite wersje. Jedną z nich jest rzekoma wypowiedź pracowników Szlachetnej Paczki, że nikt nie chce z nowym Prezesem Babiarzem pracować. Co więcej okrzyknięto go człowiekiem Stryczka, bo ten go zna. Koronnym dowodem miało być to, że pochodzą z tej samej parafii… Cel takiego zabiegu był jeden. Obrzydzić do maksymalnego poziomu wizerunek księdza Grzegorza Babiarza. W jaki sposób to zrobić? To był i jest problem. Bo podobnie jak w wypadku Stryczka nic na niego nie znaleziono, mobbingu przyczepić nie było jak, więc postanowiono użyć negatywnego wizerunku Jacka Stryczka wypracowanego przez onet.pl i przybudówki.

Od samego początku było dla mnie jasne. Taktyką na zniszczenie wizerunku Babiarza jest połączenie go ze Stryczkiem. Co też nastąpiło i toczy się dalej, w wysiłkach tych nie ustaje także onet.pl. Przekaz jest prosty – Babiarz to niewidzialna ręka Stryczka, który będzie rządził z tylnego fotela. I tu znów wracamy do pytania, które zadał mi dziennikarz Dziennika Polskiego Marek Bartosik „Dlaczego ksiądz Jacek Stryczek próbuje przejąć Stowarzyszenie Wiosna”. Dziwnie wpisuje mi się w diagnozę, którą postawiłem, ale być może to tylko moje subiektywne (a przecież z góry wiadomo, że błędne) założenia.

Folwark Wiosenny

W międzyczasie dwie byłe członkinie Zarządu Stowarzyszenia Wiosna, które w ferworze walki korporacyjnej stwierdziły, że rezygnują, postanowiły same z siebie uznać, że rezygnacji nie było. Jak rezygnacja była, to nieskuteczna. Ale tak ogólnie nawet jak były i to skuteczne, to nie zostały przyjęte etc.. Przyszły do Grzegorza Babiarza i cofnęły swoje „nieskutecznie złożone” oświadczenia i powiedziały: to teraz dobierzemy członków do Stowarzyszenia i głosujemy jeszcze raz. Babiarz wiedząc, że zgodnie z prawem tego nie może zrobić – odmawia. Co robią nasze „gwiazdy”? A no uznają się same za zebranie zarządu i dobierają członków Stowarzyszenia. Zwołują walne i z odpowiednią większością 11 lutego br. odwołują Babiarza. Sadzik wraca, w mediach pojawia się triumfalny komunikat – „Demokracja zwyciężyła i już! Pracownicy i wolontariusze odsunęli znienawidzonego księdza Grzegorza Babiarza niczym zwierzęta swoich panów z Folwarku Zwierzęcego!”.

Następnie, pełnomocnik Babiarza wydaje oświadczenie. Podaje argumenty prawne i motywy działań, które zaraz podejmie. I znów jest kłopot dla niektórych mediów. Zamiast argumentów prawnych pojawiają się informacje o konflikcie. Pojawiają się łagodzące tony, że lepiej to rozwiązać polubownie. Babiarz i Stryczek są zapraszani na spotkania z „nowymi władzami” Stowarzyszenia. Tylko po co? Przecież jak skutecznie zostali odwołani należy ich pogonić i tyle… Bo trwa akcja łączenia wizerunku Babiarza z wizerunkiem Stryczka. Widzicie te kamery i relacje ze spotkania, na którym zjawia się Babiarz po tym jak wysłano maila do Stryczka? A jeszcze, gdyby przyszli razem?! Byłoby materiału na kilka tygodni. Dodajmy do tego płomienne przemówienia co niektórych działaczy i byłaby całkiem niezła opera mydlana, może na materiał w uwadze.

Gra na wielu fortepianach

Jak ugryźć nowego Prezesa? Chociaż nie ma wstępu do Stowarzyszenia Wiosna, to nadal jest niebezpieczny, bo nic na niego nie ma! I wówczas przypomniano sobie o tym, że ksiądz jest księdzem. Jeżeli Kuria postanowi to ksiądz odpuści. Wychodzi artykuł z „nowymi zeznaniami” o skandalicznym zachowaniu księdza Stryczka. Baa dostaje się samej Kurii, bo ta nie wszczęła samodzielnie śledztwa w sprawie tylko opiera się na ustaleniach świeckiego urzędu jakim jest Państwowa Inspekcja Pracy. Piękne i to wszystko spod ręki mediów, które na co dzień nie wiele się przejmują Kościołem i jego wartościami. Co więcej, pada zarzut o brak postępowania wyjaśniającego, kościelnego śledztwa, tylko zapomniano napisać w jakim trybie mieliby być przesłuchiwani pracownicy i wolontariusze WIOSNY. Zapewne po cichu liczono, że Kuria nie chcąc kłopotu nakaże wyciszenie konfliktu i po sprawie, ale chyba coś nie wyszło i zaprzestano taktyki.

Podsumowanie

Sprawa „Szlachetnej Paczki” jest tak wielowątkowa, że nie sposób jej omówić jednym artykułem. Ku mojej uciesze, materiału mam na dobrych kilka tekstów. Przed nami jeszcze motywy działań niektórych środowisk, tego jakie efekty przyniosła nagonka na Stryczka, kto zyskał a kto stracił? O tym wkrótce…

Ale to czego możecie być pewni to dalszego przedstawiania, przez niektóre media ks. Grzegorza Babiarza jako człowieka Stryczka – znanego mobbera i pomijanie lub nie odnoszenie się do niewygodnych faktów.

https://zyciestolicy.com.pl/szlachetna-paczka-sad-wszczal-postepowanie-o-wykreslenie-joanny-sadzik-z-funkcji-prezesa-stowarzyszenia-wiosna/

Exit mobile version