Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku w ciągu jednego dnia zakończył się proces 35-latka oskarżonego o zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna wyrzucił zwierzę z okna na ósmym piętrze. Miał być podirytowany jego zachowaniem.
Wyrok ma być ogłoszony jeszcze w środę. Obrońca i sam oskarżony chcą możliwie łagodnej kary w zawieszeniu. Prokurator nie uczestniczył w rozprawie.
W całym postępowaniu przygotowawczym oskarżony nie przyznał się do przestępstwa, ale zrobił to przed sądem. Choć początkowo nie chciał składać wyjaśnień, mówił, że był podenerwowany swoją sytuacją w pracy, i irytowało go zachowanie psa, który wskoczył na stół. Mówił, że mały piesek, mieszaniec był w domu, bo psa chciała 4-letnia córka konkubiny oskarżonego. Został wzięty z ogłoszenia.
Byłem zły na siebie, a nie na psa. Mówiłem mu, żeby zszedł z blatu, a on nie chciał posłuchać
– wyjaśniał.
Przed zamknięciem przewodu sądowego przesłuchanych zostało kilku świadków, w tym mężczyzna, który w nocy usłyszał szczekanie psa, które nagle ucichło, odgłos gwałtownie zamykanego okna lub drzwi balkonowych i uderzenie jakiegoś przedmiotu o ziemię przed blokiem. Gdy okazało się, że to pies, a okoliczności wskazywały, iż zwierzę zostało wyrzucone z okna, zawiadomił policję.
W mowie końcowej obrońca oskarżonego mówił o okolicznościach łagodzących. Zapewniał, że 35-latek opiekował się tym psem wcześniej, m.in. zapewniał mu opiekę weterynaryjną i nie ma skłonności do znęcania się nad zwierzętami. Podkreślał, że to osoba niekarana dotąd, wobec której więzienie bez zawieszenia nie spełni funkcji prewencyjnych.
Osadzenie oskarżonego w zakładzie karnym nie nauczy go miłości czy szacunku do zwierząt
– mówił mec. Marek Jaroszewicz.
Wnioskował o karę więzienia w zawieszeniu, połączoną z zakazem posiadania psów.
PAP/AS
Zwyrodnialec brutalnie znęcał się nad szczeniakiem i transmitował to na żywo w internecie