Bielany korzystają z uprzywilejowanej pozycji, jeżeli chodzi o transport miejski i międzymiastowy. Na Młocinach zlokalizowany jest dworzec autobusowy z którego dziennie korzystają tysiące osób. Niestety, gdzie są podróżni są też bagaże. Te natomiast bardzo lubią się gubić. Ostatnio dość często gubią się na stacji metra Młociny. W praktyce oznacza to alarm bombowy, konieczność ewakuacji, sprawdzenia bagażu przez patrol saperski i oczywiście wyłączenie aż trzech stacji metra z funkcjonowania.
Coraz więcej „alarmów pakunkowych”
Mieszkańcy Bielan zdążyli już ochrzcić rodzącą się na naszych oczach nową świecką tradycję. Nazwali ją alarmem pakunkowym. Każdy kto mieszka powyżej stacji metra Słodowiec w kierunku Młocin przeżył alarm na własnej skórze. Sprowadza się on często do stania na zatłoczonym przystanku autobusowym na Słodowcu. Szczęśliwcy mogą sobie pozwolić na dłuższy spacer znienacka. Ci którzy spieszą się na autobus lub wracają do domu o niekoniecznie sprzyjającej porze i warunkach, często przeklinają w myślach ten przywilej.
Są tygodnie, że alarmów jest kilka. W dłuższej perspektywie potrafi to być męczące. Jeden z takich alarmów miał miejsce dziś. Po godzinie 9 rano policja i służby metra dostały zgłoszenie o tajemniczym bagażu pozostawionym na stacji Metra. Utrudnienia potrwały do 10 rano. Oczywiście skończyło się rutynowo czyli na opóźnieniach. Jedna z naszych czytelniczek zwraca uwagę, że taka niefrasobliwość niektórych podróżujących jest nie tylko uciążliwa, ale także niebezpieczna. „Takie alarmy tylko obniżają poziom ostrożności pasażerów. W końcu, gdy pojawi się niebezpieczny pakunek, ktoś go otworzy.”. Trudno nie przyznać racji takiej argumentacji.
Czemu do Słodowca?
Dlaczego, gdy na Młocinach pojawia się podejrzany pakunek wyłączane są aż trzy stacje metra (Młociny, Wawrzyszew, Stare Bielany)? Wszystko przez konstrukcję metra. Najbliższa w stosunku do Młocin zwrotnia dla wagonów metra znajduje się na Słodowcu.